Pierwszą jest Grażynka.
Starsza suczka, która pół roku przesiedziała w boksie pod
gołym niebem. Była odizolowana od ludzi odwiedzających schronisko, a
przebywanie na gołej ziemi, która po deszczu zamieniała się w błoto doprowadziło
do tego, że jej tylne łapy przestały normalnie funkcjonować.
Załoga schroniska była głucha na nasze sugestie, by jak
najszybciej przenieść ją do zabudowanego boksu, ponieważ inaczej może się to
skończyć tragicznie. Niestety, przeniesiono ją dopiero na zimę, kiedy tylne
łapy odmówiły posłuszeństwa.
Wcześniej będąc w boksie zewnętrznym, nie chodziła
regularnie na spacery, po powrocie do normalnego boksu, nie miała już siły
chodzić. Stała się przez to przypadkiem beznadziejnym, bez szans na adopcję…
A jednak! Los się odmienił! Doświadczeni ludzie z pełną
świadomością jej ograniczeń otworzyli dla niej swój dom! To jest prawdziwy cud!
Nikt z nas nawet nie marzył o takiej adopcji, a jednak stało się J
Jesteśmy pełni szacunku dla osób, które zdecydowały się na
taki krok. Grażynka z pewnością nie pozwoli, by żałowali swojej decyzji.
Powodzenia!
Kolejną „złotą” adopcją była adopcja Mika. To suczka, która
dłuższy czas będąc w schronisku okrutnie cierpiała. Miała obolałą całą szczękę,
tak bardzo, że próba pogłaskania jej po głowie kończyła się okrutnym wyciem i
ucieczką.
Powodem były zepsute zęby. Długo nikt z załogi schroniska nie zwracał
na to uwagi, mimo tego, że było to wiadome od początku. Dopiero interwencja
wolontariuszy sprawiła, że schroniskowy weterynarz się nią w końcu zajął.
Niestety, zrobił to tak nieudolnie, że konieczna była kolejna interwencja i
zabieg w prawdziwej przychodni weterynaryjnej, gdzie próbowano naprawić to, co
zrobił poprzedni „weterynarz”.
Mika nie ma teraz większości zębów, które zostały usunięte.
Je ostrożnie, jedną stroną i nadal po jedzeniu ma ślinotok. Mimo tego, została
w ostatnią sobotę adoptowana! Zyskała cierpliwego „brata”, który kilka lat
wcześniej też dzielił schroniskowy żywot i czułą opiekunkę, która nie da jej
zrobić krzywdy. Wszyscy przypadli sobie do gustu i razem pojechali pięknym
samochodem do domu J Dziękujemy i trzymamy
kciuki!
Niestety, w tym miejscu nie może być za dużo szczęścia. I
tak, znalazł się w nim nowy, miły piesek z silnym krwiakiem na oku.
Czy otrzyma pomoc, czy zwyczajnie będzie czekał w boksie, aż
„samo się zagoi”? Stawiamy na to drugie…