W dzisiejszą sobotę zastałyśmy
prawie wszystkie boksy ze strony zwróconej na północ pokryte nową blacho
dachówką.
Trochę martwią nas jednak ułożone
równo stare pokrycie dachowe. Czyżby planowanebyło ich użycie w schronisku na innych boksach?
******
Pracownicy nie zwracają uwagi
na zamykanie bud, i w nocy psy marzną a przecież są warunki, by tak nie
było, niestety zawodzi człowiek…
******
Psy nadal nie dostają zabawek.
A niektóre z nich bardzo potrzebują jakiegokolwiek zajęcia i skupienia uwagi na
czymś innym niż kraty… Niestety, obsługa uważa chyba, że byłoby to zbędnym
luksusem w tym miejscu.
*****
Poza tym, było spokojnie. Kilka
dużych psów skorzystało z wybiegu a także zostało wyprowadzonych na spacery.
*****
Niekontrolowane i niepotrzebne rozmnażanie
się zwierząt cały czas ma się dobrze. Nowe maluchy zostają porzucane lub rodzą
się w schronisku prawie każdego tygodnia…
Sterylizujmy nasze zwierzęta, to jedyny sposób na ograniczenie bezdomności. Nigdy nie będziemy pewni czy potomstwo nie trafi na bruk lub nie urodzi kolejnych niechcianych szczeniaków.
Dzisiaj po wejściu do
schroniska stanęłyśmy z oniemienia. Zobaczyłyśmy ekipę remontową, która wymieniała w CAŁOŚCI stary dach i kładła
NOWĄ blachodachówkę na boksy!
Nie dość że materiał jest nowy a nie z demobilu,
to nowy dach zostanie położony na całą szerokość boksu a nie jak do tej pory na
¾ jego części!
Szkoda tylko, że tam gdzie nie ma ŻADNEGO zadaszenia i woda leje
się w całości na psy a słońce pali – boksy tzw. hotelowe - nadal nic się nie zmienia…
Wynika z tego, że jednak remont
który odbył się 2 lata temu i kosztował 45 tys. zł okazał się jedynie
marnotrawstwem pieniędzy. Jego mierne efekty opisywałyśmy i dokumentowałyśmy na
blogu niemal zaraz po jego zakończeniu zakładka Dla Radnych. Czemu tek się stało? Ponieważ większą
uwagę poświęcono efektom estetycznym, mającym odwracać uwagę odwiedzających od faktycznego traktowania zwierząt w tym miejscu
i zaniedbywania ich praw. Otynkowano i pomalowano wówczas elewację w boksach i budy na
zewnątrz, co nie miało najmniejszego znaczenia na poprawienie warunków życia
zwierząt. Dachy jedynie połatano zaś w dużej części pozostały nadal spleśniałe.
Takie rozłożenie prac remontowych sprawiło, że deszcz i wilgoć z dziurawych
dachów zniszczyła wszystko co zostało zrobione. Przewidywałyśmy to w trakcie
trwania remontu widząc zasady jego przeprowadzania. Wiedzieli to także wynajęci
do pracy ludzie i zastanawiali się jaka "tęga" głowa za to odpowiada, jednak
musieli robić to co im kazano. Wszelkie prawa logiki przy tym remoncie były
podważone, jednak nikt nie zmienił ustaleń, co spowodowało, że po 2 latach
"gruntownego" remontu wszystko trzeba było zacząć od nowa z kolejnymi kosztami.
I
tak jest w schronisku z wieloma rzeczami na które wydatkuje się pieniądze.
Między innymi ze sprawą sterylizacji i kastracji zwierząt. Wydawane są na to
duże pieniądze jednak zasady przeprowadzania zabiegów są podobne jak te przy
remoncie – w efekcie zabiegi te niczego nie zmieniają. Sterylizacje
przeprowadza się na psach najmniejszych, bo są tańsze i w efekcie można wykazać
się ich większą ilością, jakakolwiek
logika związana z zapobieganiem bezdomności zwierząt jest na ostatnim miejscu.
I tak, psy duże, które mają większe problemy z adopcją i przebywają w
schronisku od dłuższego czasu nadal tkwią w boksach niewysterylizowane, czym
nie zwiększa się szansy na ich adopcję. Poza tym, większe zwierzęta rodzą
więcej potomstwa i w przyszłości jest ono też duże, co nie jest cechą sprzyjającą
w miejskich warunkach. Za to psy małe, zostają często „na siłę” (dla wyników)
zaraz po kwarantannie sterylizowane i… natychmiast adoptowane. Kolejny błąd to
sterylizowanie zarówno suk jak i psów, w przypadku gdy pieniędzy starcza tylko
na kilka procent zwierząt przebywających w schronisku. Jak taki bałagan i brak
rozsądnego sterylizowania zwierząt ma w przyszłości wpłynąć na ograniczenia
niepotrzebnego rozmnażania się i bezdomności? W sytuacji kiedy finanse są
ograniczone logicznym jest, że powinno się sterylizować jedną płeć zwierząt ale w
100%, wtedy jest szansa, że zatrzymamy niepotrzebne i niekontrolowane rozmnażanie
i zmniejszy się ilość zwierząt w naszym mieście. Niestety, wszystko to wskazuje,
że w legnickim schronisku nie ma właściwego gospodarza, który właściwie nim nadzoruje
i dba o zwierzęta a nie jedynie o swoją „ciepłą” posadę.
Kolejny przykład braku
właściwego zarządzania schroniskiem udokumentowałyśmy w dniu dzisiejszym. W
boksach „hotelowych” tych przy budynku, w którym przez większość dnia
przebywają pracownicy, leżały surowe kości.
Próżno było szukać ich w boksach
bardziej oddalonych w których przebywają psy duże i energiczne. Jednak do "hotelowych" było bliżej, i tak kości te leżały w boksie młodego psiaka, który nie
miał jeszcze stałych zębów by sobie z nimi poradzić i raczej był za młody, by w
ogóle dostać je do jedzenia, co później powoduje niestrawności i biegunki bardzo
niebezpieczne u takich młodziaków, jak i w boksie dwóch najstarszych suczek w
schronisku, które już nie mają zębów i mają problem nawet z miękkim jedzeniem.
Jedynie muchy miały używanie...
Ale ciężko już było wrzucić małemu do boksu pluszaka, by choć trochę mógł się nim zająć...
Halo! Czy ktoś w tym miejscu
używa czasami rozumu, czy lenistwo i wygoda wśród
obsługujących zdominowały całkowicie ten narząd? A może to jest jedyne kryterium przyjmowania ludzi do pracy w schronisku? Po prostu brak słów.
*****
W tym tygodniu nie zobaczyłyśmy
już najstarszego psa przebywającego w schronisku od października 2013r. Nasz wesoły Dziadek
umarł po wysłużeniu swych najlepszych lat człowiekowi, który odwdzięczył się
mu, oddając go na starość do schroniska, w stanie w jakim nie miał on już żadnych
szans na adopcję, przez co umarł w samotności, za kratami…
Oby ci, którzy
zafundowali mu taką śmierć, zasłużyli na podobną…
Jedni odchodzą inni zaczynają
swoje życie. Czy będzie szczęśliwewśród
tylu psich nieszczęść?
Dlatego tak ważna jest odpowiednia sterylizacja i
zapobieganie niepotrzebnemu - jak to widać w schronisku - rozmnażaniu się. Tym bardziej w takim miejscu powinna być podjęta z tym walka. Najpierw jednak
muszą zmienić się ludzie, którzy obecnie nie nadają się do pracy z żywymi istotami, co udowadniają na każdym kroku.
Ponieważ w tą sobotę na całe szczęście nie było żadnych niepokojących zdarzeń, które trzeba byłoby opisać na blogu, przedstawimy opisy psów, jakie przebywają od nie tak dawna w schronisku. Może ktoś z Państwa znajdzie wśród nich przyjaciela na całe życie?...
„Babunia” – to staruszka,
która na stare lata trafiła do schroniska. Jest czarna, przyprószona siwizną z
białym krawatem. Ma krótką sierść przypominającą wygniecionego baranka. Jest
bardzo wrażliwa i mocno przeżywa pobyt w schronisku. Kiedy pojawi się ktoś, kto
przystaje przy boksach i głaszcze psy, Babunia zaraz stoi przy kratach i rozpaczliwie
skomle, by do nie podejść. Wygląda to tak, jakby wołała z całych sił: „niewinna,
jestem niewinna”. I nie tyle chodzi jej o głaskanie, ile o wypuszczenie na
wolność i zabranie ze sobą. Nie nadaje się do warunków schroniskowych, gdzie
często musi przebywać w boksie z innymi suczkami, które przeważnie są młodsze i
zawsze silniejsze. Babunia od razu ustępuje im miejsca ponieważ nie umie się
bronić i jedynie ucieka potykając się przed ewentualnymi atakami. Źle znosi
takie sytuacje i nawet jeśli siedzi z łagodną suczką, to ze strachu ustępuje jej
miejsca. Suczka ma bardzo zniszczone zęby, które są przerzedzone i mocno
starte, dlatego raczej nie je suchej karmy, którą często podają w schronisku a
nawet miękkie kąski przeżuwa jedną stroną. Pobyt tu jest dla niej pod każdym
względem mocno uciążliwy a patrząc na jej łagodny charakter z pewnością na
niego nie zasłużyła.
Adopcja starego psa to wielka odwaga, która nie często ma
miejsce. Trzeba liczyć się z tym, że pies niedługo pożyje i za jakiś czas
trzeba będzie się z nim rozstać na zawsze. Nie każdego na to stać. Jednak wiemy
z doświadczenia, że takie przypadki też się zdarzają. Mało tego, takie potencjalne
staruszki potrafią przeżyć więcej lat niż niejeden młodszy pies! Dlatego w jej przypadku także liczymy na cud –
czyli odważnego i odpowiedzialnego człowieka, który podaruje jej wolność na te
ostatnie lata życia.
„Toffik”– wyjątkowy
pies, w pięknym brązowym kolorze. Ma gęstą i puchatą sierść, miłą w dotyku.
Niestety, jego dotychczasowe życie z pewnością go nie rozpieszczało. Trafił do
schroniska mocno zaniedbany i wychudzony. Jego sierść jest skołtuniona i
brudna. Rzucał się na każde w miarę miękkie jedzenie, które pochłaniał
łapczywie, bez gryzienia. Ma starte do dziąseł wszystkie zęby, także te z tyłu,
dlatego nie może jeść suchego pokarmu czy twardych kości. Oprócz tego ma starą
bliznę przy oku i wyszarpaną część dolnej powieki – wygląda to tak, jakby
został uderzony szpadlem… Mimo tych obrażeń pies jest bardzo pogodny i
pozytywnie reaguje na człowieka. Lubi być głaskany i drapany. Zachowuje się jak
młodziak, chciałby się bawić i przytulać. Ponieważ jest dużym psem i raczej
ruchliwym dobrze byłoby jakby miał do dyspozycji ogródek przy domku. Oczywiście
nada się także do dużego mieszkania, byle tylko miał zapewnione odpowiednio dużo
ruchu. Nadaje się do domu w którym jest kilka osób, które na zmianę mogłyby
zająć się jego głaskaniem. Toffik bardzo potrzebuje czułości i opiekuna z
dobrym sercem, który już nigdy nie da mu zrobić krzywdy. Dobrze czułby się
także w towarzystwie rozsądnych dzieci, żeby nadrobić z nimi zabawę której raczej był w swoim
życiu pozbawiony.
„Diana”-to bardzo urocza i niezwykle
sympatyczna suczka. Mimo tego, że nie grzeszy urodą, bo jest zwyczajnie
szaro-bura, z obciętym krzywo ogonkiem i skazą na grzbiecie, nadrabia wszystko
swoją przemiłą osobowością. Diana bardzo lubi być głaskana i przytulana – gdyby
mogła przecisnęłaby się przez kraty byleby tylko bardziej wtulić się w
człowieka. Dodatkowo jest bardzo żywiołowa i cały czas macha swoim kikutkiem, kręci
się i poszczekuje by tylko zwrócić na siebie uwagę. Potrzebuje domu w którym
zawsze będzie się coś działo a ona będzie mogła w tym uczestniczyć. Dobrze
będzie się czuła w towarzystwie osób aktywnych, które będą dbały o zapewnienie
jej odpowiedniej dawki ruchu każdego dnia. Świetnie też odnajdzie się w domu ze
starszymi dziećmi, z którymi będzie mogła spędzać czas na niekończących się
zabawach. Suczka wniesie do nowego domu mnóstwo radości i uroku- nie pozwoli by jej opiekun pożałował
kiedykolwiek decyzji o jej adopcji. Ta przemiła suczka czeka na człowieka
odpowiedzialnego, który przede wszystkim zadba o jej sterylizacje, czym dodatkowo przyczyni
się do ograniczenia bezdomności wśród zwierząt.
„Chico” -
niedużypiesek
w typie teriera. Ma szorstką sierść w
siwawym odcieniu. Jest bardzo dobrze nastawiony do ludzi, w związku z czym
zawsze można go zobaczyć machającego ogonkiem. Jest grzeczny i lubi być
głaskany. Co ważne Chico nie jest nachalny w zwracaniu na siebie uwagi –
nieśmiało spogląda w oczy z nadzieją że ktoś przystanie właśnie przy nim. Swoje
najlepsze lata ma już raczej za sobą, co widać to po jego zębach, które są na
przedzie mocno starte a kilku brakuje. Jednak temu trzeba się przyjrzeć, bo po
wyglądzie zewnętrznym i zachowaniu nikt nie posądziłby go o więcej niż 5 lat! Jego sympatyczny charakter i pewna skromność
czyni z niego psa uniwersalnego – może być wspaniałym towarzyszem zarówno dla
osób samotnych jak i rodzin z dziećmi. Jedynym warunkiem jego adopcji jest rozsądek
osób adoptujących, dzięki któremu Chico zyska dobry dom na resztę swojego życia
i nigdy już nie zostanie porzucony.
Opisy innych piesków niemogacych znaleźć domu od dłuższego czasu na blogu Rozsądne Adopcje Zapraszajcie tam swoich przyjaciół i reklamujcie bezdomniaki z schroniska!