Dziś mija dokładnie rok od założenia tego
bloga. W związku z tym chciałybyśmy serdecznie podziękować wszystkim Państwu, którzy
go czytają, piszą do nas i wspierają.
Te pierwsze urodziny to okazja, żeby
odpowiedzieć na pytanie: po co piszemy bloga i podsumować, co przez ten rok
udało nam się dzięki temu zmienić dla poprawienia losu zwierząt w naszym
mieście.
Żeby poznać przyczynę powstania naszego bloga, trzeba
cofnąć się do roku 2009. By móc w tamtym okresie pomagać zwierzętom w
schronisku najpierw trzeba było stoczyć prawdziwą batalię o to, by ktokolwiek
poza personelem mógł się w tym miejscu "kręcić". W 2009 tylko jedna
osoba (!) regularnie wyprowadzała w każdą sobotę psy na spacery, które najpierw
trzeba było socjalizować do kontaktów z człowiekiem, ponieważ przebywały w
zamknięciu i izolacji od ludzi nawet po kilka lat! W schronisku przebywało
wtedy ponad 130 psów! Była to potwornie ciężka praca – najbardziej z
ludźmi - ale małymi kroczkami zarówno psy jak i obsługa schroniska
zaczęli oswajać się z tą formą działalności. Jednak zmienić panujące od
lat zasady było jeszcze ciężej...
Intensywnie przez 2 lata, próbowałyśmy
zmienić los zwierząt w schronisku: rozmowami, sugestiami, a także kierując
pisma do Pana Prezydenta, Pani Wiceprezydent, Pana Wasinkiewicza, kierownika
schroniska czy Powiatowego Lekarza Weterynarii - czyli w sposób w jaki
przewidywały to procedury. Do wszystkich tych osób udałyśmy się też
osobiście. Nie nagłaśniałyśmy spraw które powinny być zmienione, ponieważ
byłyśmy przekonane, że są to nieumyślne zaniedbania urzędników, którym
wystarczy zwrócić uwagę, by zaczęto przestrzegać praw zwierząt. Niestety
zderzałyśmy się za każdym razem z murem... Nie było nawet najmniejszej
dyskusji, że coś jest nie tak i trzeba to zmienić. Wyczerpałyśmy
wszystkie istniejące procedury i uwierzyłyśmy w to, że są to martwe zapisy
nazywane "prawem"... Jednak mimo ogarniającej nas bezsilności, nie
mogłyśmy opuścić zwierząt, w obronie których nikt nie chciał przemówić a tym
bardziej "tracić twarzy" czy "podpaść" lokalnej
władzy. Naszą ostatecznością stał się właśnie ten blog.
Ciąg dalszy korespondecji z Urzędem miasta
Korespondencja z LPGK
Korespondencja z Urzędem miasta
Jak widać, sztandarowym celem tego bloga było doprowadzenie do wybudowania wybiegu. Walka o to trwała dokładnie od 2010 roku, kiedy to Prezydent otrzymał pierwsze pismo w tej sprawie. Potem było jeszcze wiele pism, artykułów prasowych i postów na blogu, by w końcu – z Państwa ogromną pomocą – mogły zostać podjęte wiążące decyzje w tej sprawie. W tym miejscu ukłony dla Pani Kamili Sz., która bardzo zaangażowała się w akcję zbierania podpisów pod skargą w sprawie braku wybiegu i na którą zawsze możemy liczyć! Pomogły nam też media – wtedy jeszcze niezależne - oraz urzędnicy nadrzędni nad lokalną władzą -Wojewoda Dolnośląski, a także Główny oraz Wojewódzki Lekarz Weterynarii.
To jest największy SUKCES tego bloga!
Wybieg w schronisku powstaje Z INICJATYWY legniczan
Będzie wybieg - sukces wolontariuszy i święto psów!
Ile jest warte słowo Pani Prezydent?
Pierwszy palik marnieje...
Wyrzucili wolontariuszy, a wybiegu nadal nie ma...AKTUALIZACJA
Szanse na wybieg coraz mniejsze...
Propozycja budowy wybiegu
Niewidzialny "wybieg"
Jednak nie "spoczniemy
na laurach" dopóki ten wybieg nie powstanie i nie zacznie działać w sposób
przewidziany zgodnie z ustawą, dlatego ten temat nie jest dla nas jeszcze zamknięty,
tym bardziej, że wyznaczony termin budowy wybiegu zbliża się dużymi
krokami a na "budowie" cicho i głucho (pewnie czekają na śnieg i
mrozy). My zaś czuwamy, bez względu na pogodę i będziemy Państwa na
bieżąco informować w tym temacie.
Opisywałyśmy i dokumentowałyśmy także prawdziwy obraz schroniska. Pokazałyśmy to, co faktycznie kryje się za regularnie odnawianą FASADĄ schroniska : pobielonych krawężnikach, odmalowanych budynkach i przystrzyżonej trawie...
Remont! ... dla kogo?
O co dba się w schronisku?
Jeden upalny dzień z życia schroniska....
Zmiany w regulaminie i stan sanitarny boksów...
Śmierć głodowa...
o mądrości ludowego przysłowia: "dla chcącego..."
Gmina Legnica promuje adopcje...
…oraz jak naprawdę pracuje schronisko i
związany z tym dramat zwierząt w nim przebywających
Głodówka....
Pies w dobre ręce....
1000 zł za psa lub 5000 zł za dzień pracy...
Dramat "niewychodzących"
Dynamicznego "regulaminu" ciąg dalszy...
Co się dzieje z darami?
Dynamiczny "regulamin"
Dzięki temu, że czytali Państwo naszego bloga
i wieści o tym, co się dzieje w schronisku docierały do coraz
większej ilości osób - większość tych sytuacji uległa zmianie np.
zaczęto prowadzić ewidencje darów przekazywanych do schroniska; wyłączono
z użytkowania boks nr 13 który ogrodzony jest z każdej strony, co powodowało dziczenie
przebywających w nim zwierząt; a także rozdzielono dwa psów z boksu
39, które od roku siedziały razem i gryzły się wzajemnie, czym odstraszały potencjalnych
adoptujących, zaś po ich rozdzieleniu oba prawie natychmiast znalazły domy. W tych sprawach
nie pomógł sam Prezydent, a blog szybko to zmienił.
Przedstawiałyśmy Państwu również pracę schroniskowego weterynarza,
który pobiera pieniądze za to, by zwierzęta były zdrowe i nie cierpiały. Jednak
fachowość pana Jacka Filipowskiego była w większości podważana przez osoby
obserwujące skutki jego „pracy”.
Niestety, na
tym polu raczej za wiele się nie zmieniło… Prowadzi to do wniosku,
że człowiek ten zupełnie nie nadaje się do pracy ze zwierzętami a jego
zatrudnienie w schronisku to pomyłka.
Remont! ... dla kogo? (w II części jako PS.)
Los chorych zwierząt w schronisku...
Schorowane psisko już nie cierpi...;(
Zmuszone byłyśmy komentować "medialne laurki" zarządców schroniska, które nie miały nic wspólnego z rzeczywistością, jednak powtarzane przez lata - bez żadnej kontroli społecznej - sprawiły, że inni wierzyli w profesjonalizm funkcjonowania schroniska i osób w nim zatrudnionych.
Rekordowe adopcje w lipcu
"Pieniędzy nie brakuje!"...
Zaskakująca odpowiedź...
Kierownik udziela wywiadu...
Z historii schroniska...
Nagłośniłyśmy też kontrowersyjny temat „adopcji” do Niemiec, które odbywają się w naszym schronisku na podstawie niejasnych dokumentów, przez podejrzaną osobę i w warunkach przez nikogo nie kontrolowanych (transport) - wszystko to za zgodą urzędników miejskich i zarządcy schroniska. Zebrałyśmy dla Państwa fakty, na postawie których przedsięwzięcie to jest coraz bardziej podejrzane… i tak jak Państwo, odnosimy wrażenie że „coś tu śmierdzi”. Brak wyjaśnień ze strony osób organizujących takie wywózki pozwala przypuszczać że nie ma to nic wspólnego z przestrzeganiem praw zwierząt, a jest to zwykły handel psami na e-bayu – natomiast wcześniej powtarzano, że jadą one bezpośrednio z Polski do nowych właścicieli... Na chwilę obecną nasze wątpliwości potwierdziła Fundacja EMIR, która zajmuje się wyjaśnianiem takich adopcji w całej Polsce. Nawiązała ona z nami współpracę w tej kwestii i dała nam swoje poparcie. Wspólnie będziemy dążyć do ostatecznego wyjaśnienia wątpliwości związanych z tą działalnością.
Wywózki do Niemiec nadal "mają się dobrze"...
Kim jest osoba, która wywozi legnickie psy do Niemiec i sprzedaje je na e-bayu?
Ani adoptować ani oddać, czyli "kup teraz" legnickiego psa na niemieckim e-bayu..
Za pomocą bloga, przyczyniłyśmy się do wyjaśnienia i zmiany – niemożliwej według urzędników – sytuacji zwierząt, których pobyt w schronisku mógłby trwać w nieskończoność. Przez zaniedbywanie obowiązków osób do tego zatrudnionych adopcje Homera, Goldenów i Pręgusia, były niemożliwe. Jak się okazało wystarczyło wystosować pisma do odpowiednich władz gminnych. W przypadku Homera kierownik nie zrobił nic przez rok! - na szczęście ten piękny owczarek w ostatnią sobotę znalazł już nowy dom.
Homer - kolejny wyrok dożywocia...
Dożywocie w schronisku
Blog przyczynił się do zorganizowania akcji pomocy zwierzakom. Podziękowania dla offroadowców, dopalaczy.pl oraz organizatora akcji – Pingwina.
Offroadowcy w schronisku
W tej kwestii dziękujemy także Fundacji SOS Bulterierom, z którą jesteśmy w stałym kontakcie i na która zawsze możemy liczyć.
Mikołajki w schronisku
Szukałyśmy domów dla najbardziej potrzebujących.
APEL! "Podaj łapę" Tarzanowi i wykup go od śmierci...
PILNIE potrzebują domu!!! AKTUALIZACJA II
PILNIE potrzebują domu!!!
Drodzy miłośnicy kotów!
Na święta do schroniska...
Opisujemy także przypadki znęcania się nad zwierzętami, mając nadzieję, że przyczyni się to w jakimś stopniu do kształtowania świadomości społecznej w zakresie praw zwierząt, która w dalszym ciągu jest na niskim poziomie….
Porzucona suczka...
Poszukiwany właściciel!
Szczęśliwe zakończenie smutnej historii...
Dzięki popularności naszego bloga mogłyśmy poszerzyć działania służące egzekwowaniu praw zwierząt i w tym celu nawiązałyśmy współpracę ze Strażą Miejską oraz legnickim oddziałem TOZu, który do tej pory raczej nie pamiętał o schronisku… W tym miejscu chcemy podziękować Komendantowi legnickiej Straży Miejskiej, który okazał się człowiekiem wrażliwym na krzywdę zwierząt, otwartym na współpracę i pomoc w tym temacie. Dzięki temu, miałyśmy okazje uczulić Strażników Miejskich m. in. na problem handlu zwierzętami na targowiskach i zwrócić ich uwagę na konieczność przeprowadzania w tych miejscach patroli. Podziękowania składamy także Prezesowi legnickiego TOZu, który zrozumiał specyfikę problemów związanych z funkcjonowaniem schroniska. Dzięki pismom, którym patronował można było skutecznie interweniować w obronie praw zwierząt.
Mogłyśmy także,
nawiązać cenną współpracę z gabinetem weterynaryjnym doktora Jerzego Legienia, który, jako jedyny w Legnicy jest zaangażowany w ograniczenie problemu
bezdomności w naszym mieście i nie bacząc na zyski, za symboliczną opłatą
podjął się sterylizacji suczek z rodzin najuboższych, których nigdy nie
byłoby stać na taki zabieg. Dziękujemy! Dodajmy w tym miejscu, że to obowiązkiem Gminy jest walka z
bezdomnością m.in. poprzez zabiegi sterylizacji zwierząt w schronisku, jednak,
jak pisałyśmy w postach dotyczących zagranicznych adopcji, nasza gmina, walczy
z niepotrzebnym rozmnażaniem ale ... na terenie Niemiec.
Interwencja
Piesek ze złamaną miednicą - ciąg dalszy...
Ten piesek ma anioła stróża! AKTUALIZACJA
***********************************************************************************
Wszystkie te małe i duże sukcesy napawają nas ogromną
radością, choć w niektórych budzą raczej nienawiść i to często u osób
zorientowanych w temacie, które uważają się za obrońców zwierząt...
Skąd ta zawiść? Przecież problemów związanych z nieprzestrzeganiem praw
zwierząt wystarczy dla wszystkich aktywistów i każdy ma tu ogromne pole do
wykazania się! Zamiast negatywnie oceniać i patrzeć nam na ręce,
warto skupić się na realnej pomocy - przecież nie chodzi tu o zaspokajanie
własnych ambicji, a o pomoc zwierzętom! Bezmiar złości, jaka wylewa się z
niektórych potrafił doprowadzić tak poważnego - wydawałoby się -
człowieka, jakim powinien być lekarz weterynarii zatrudniony w schronisku, do
najniższego upadku. Jak ustaliła Prokuratura w Legnicy (Syg. akt. 2DS.255/12)
to pan Jacek Filipowski był autorem większości obraźliwych komentarzy, jakie
pojawiły się pod naszym adresem na forum jednego z legnickich portali za każdym
razem, gdy zamieszczano tam artykuł o tematyce prozwierzęcej. Większość z nich
była tak niskich lotów, że aż wstyd je cytować i naprawdę trudno odgadnąć, że
ich autorem jest wykształcony człowiek (zwłaszcza ze względu na polszczyznę na
poziomie sześciolatka). Takie czyny uwłaczają jedynie ich autorom, a na nas nie
robią większego wrażenia - z wyjątkiem politowania dla bezsilności ludzi,
którzy muszą uciekać się do takich metod, ponieważ nie mają na tyle odwagi,
żeby o swoich poglądach mówić otwarcie i prosto w oczy. Ubolewamy nad takimi
osobami....
Ten
blog będzie istniał tak długo, jak długo osoby, które pobierają swoje
pensje za opiekę nad zwierzętami będą się dopuszczać łamania ich praw.
Dziękujemy wszystkim Państwu, ponieważ dzięki temu że czytacie naszego bloga, władze uginają się pod tzw. presją opinii społecznej - w końcu w wiekszości jesteście mieszkańcami tego miasta i... wyborcami, którzy te władze kontrolują, rozliczają i wybierają na przyszłość:)
Zapraszamy do dalszego śledzenia bloga i losów psów z legnickiego schroniska!
Pozdrawiamy :)
Myślę, że największe podziękowania należą się Paniom:)
OdpowiedzUsuńProszę powiedzieć jak skończyła się historia Nelsona?
Prosimy,aby pytania kierowane do nas przesyłać mailowo - nie chcemy z komentarzy zrobić miejsca dyskusji. Dziękujemy:)
OdpowiedzUsuńPodziękowania dla wszystkich Wolontariuszek. Życzę Paniom i schroniskowym zwierzętom, by w takiej "postaci" ten blog istniał jak najkrócej. Powodzenia ! Basia
OdpowiedzUsuńDzięki Basiu - na Ciebie też zawsze mogłyśmy liczyć:) My marzymy, żeby ten blog w ogólne nie musiał istnieć...
UsuńMoja przedmówczyni napisała coś bardzo ważnego, powtórzę więc, bo warto - oby w takiej "postaci" ten blog istniał jak najkrócej. Tak trzymać, bo jak widać, warto!:)
OdpowiedzUsuń