poniedziałek, 1 września 2014

Złośliwość i lenistwo zamiast współczucia i opieki - 30 sierpień


Zaraz po wejściu do schroniska przywitały nas mokre psy w boksach hotelowych, które chwilę wcześniej zostały obficie zlane wodą w ramach tzw. sprzątania.

                                         

Mimo tego, że nie padał jeszcze deszcz zwierzaki aż kapały wodą.  Wszystko przez wygodę pracowników – lepiej i szybciej jest wejść na odsłonięty dach, zlać wodą pod ciśnieniem ze szlaucha kafle (rozpryskując ją gdzie się da, także do wnętrza boksów, gdzie jest posłanie psa) i przez kolejnych kilka godzin NIC nie robić, ewentualnie opierać się z nudów o drzwi albo siedzieć pod wiatą na pogawędkach. Biorąc pod uwagę potrzeby zwierząt, boksy powinno się sprzątać miotłą lub szuflą – wtedy psy nie tkwiłyby w wodzie. Jednak w miejscu gdzie zwierzęta liczą się tylko na tyle, by wziąć za nie pieniądze, oszczędza się nawet na  „zbędnych” czynnościach, by móc jak najwięcej czasu do 15.00 przeznaczyć na siedzenie a potem pójść niezmęczonym do domu.


Permanentna wilgoć przyczynia się także do stanu kafli – co cyklicznie wykazujemy na zdjęciach, które leżąc cały czas w wodzie: kruszą się, wypłukują i odpadają. Na obsługujących schronisko nie robi to żadnego wrażenia – ani nie wymieniają kafelek ani nie przestają zlewać je wodą i niszczyć. Przecież cierpią na tym tylko psy…

Tak wygląda praca 4 pracowników i kierownika za którą wszyscy oni dostają co miesiąc wypłatę. Czy ktoś to sprawdza? Czy ktoś widzi, że ci ludzie przychodzą do pracy i przez większość dnia się nudzą? Czy w czasach takiego bezrobocia spółkę LPGK stać na utrzymywanie zbędnych etatów? Wygląda na to, że na głowę każdego przyjętego do schroniska zwierzęcia przypada zbyt duża stawka płacona przez gminę – Z NASZYCH pieniędzy!!! – by tylu pracowników mogło się po schronisku jedynie „kręcić” .


****

Od jakiegoś czasu prawie w każdym sprawozdaniu piszemy o wychudzonych zwierzętach przebywających w schronisku. Dzisiaj była to suczka będąca tu już trzeci tydzień – z tygodnia na tydzień jest coraz chudsza i nie może złapać wagi, tym bardziej, że ma rozwolnienie. Z pewnością wymaga ona interwencji weterynarza ale czy ktoś zwrócił na nią uwagę i zgłosił weterynarzowi by ją leczył?...wątpliwe…


Nowym i mocno wychudzonym „nabytkiem” jest piękny wyżeł. Tylko czy dostaje sytszą karmę w puszkach, w takiej ilości by mógł przytyć?...


 
 


****

Co tydzień staramy się przynosić zwierzakom zabawki. Nie wszystkie potrafią się nimi bawić, ale są takie, które tylko na to czekają, by móc potem przez resztę dnia - zamiast gnić bezczynnie przy kratach, bawić się zapominając o smutnej rzeczywistości. Niestety, coraz częściej jesteśmy świadkami tego, że pracownicy złośliwie wyrzucają przyniesione przez nas zabawki z boksu. Ci ludzie nie dość że sami nie zrobią nic pożytecznego dla psów, to jeszcze złośliwie nie pozwalają, by robił to ktoś inny. 


Nico uwielbia gumowe zabawki-piszczałki. Bawi się nimi jak szczeniak, ciesząc się że wydają dźwięki.

Niestety, zabawki te są mu zabierane i w najlepszym wypadku lądują w kojcach przeznaczonych dla szczeniaków, nawet wtedy kiedy są on puste.
Nico skazany jest przez pracowników na bezczynne siedzenie w boksie i rozładowywanie swojej energii przez bieganie w kółko i skakanie po ścianach.

Czy praca w legnickim schronisku dla zwierząt polega na tym, by pozbawiać ich bodźców do których mają prawo takich jak m.in. zabawa? Czy takie standardy przewidują tylko przepisy o funkcjonowaniu schroniska w Legnicy? Czy złośliwi ludzie, bez uczuć wyższych dla żywych istot powinni w ogóle zbliżać się do takiego miejsca jak schronisko?
To pytania do właściciela schroniska – prezydenta miasta Legnicy - naszego przedstawiciela, któremu powierzyliśmy wydawanie naszych gminnych pieniędzy i  władze nad bezdomnymi i bezbronnymi zwierzętami.



Podobne zachowania będące jedynie przejawem złośliwości pracowników, zauważyłyśmy w sprawie obróż przeciwpchelnych. Pisałyśmy o tym, jak długo po terminie są one noszone przez zwierzęta. Niektóre psy są bardziej wrażliwe na pasożyty i po skończeniu się przydatności takiej obroży natychmiast zaczynają się drapać. W tym roku zakupiłyśmy kilkanaście takich obroży dla psów które najbardziej się drapały - jednak zostały one natychmiast wyrzucone! Zwykła złośliwość ludzi – nic więcej! Nawet jeśli te psy, mimo tego że się drapały, były w jakiś nie znany nam sposób chronione przed pasożytami a dostały dodatkowo obroże przeciwpchelne, to czy mogło to im zaszkodzić?
W konsekwencji takich działań niektóre psy są świadomie narażane przez pracowników na cierpienie. Jak ta suczka, która nie miała na sobie obroży przeciwpchelnej i przez cały dzień się drapała. Być może dostała jakiś środek, który jednak nie działa i potrzebna jest dodatkowa obroża przeciwpchelna. Ciężko ją pracownikom założyć ale zdjąć i wyrzucić łatwo…

Czy złośliwe, nie mające żadnego rozsądnego wytłumaczenia zachowanie pracowników, które w rzeczywistości szkodzi psom zawsze będzie normą w tym miejscu? Wierzymy, że w końcu znajdzie się jakaś władna i myśląca osoba, która zrobi porządek z tym „prywatnym folwarkiem”  a nasz blog się do tego przyczyni.



*****

Konsekwencja niefrasobliwości pracowników – poważnie pogryziony w zeszłym tygodniu pies (pisałyśmy o tym w poprzednim poście) po siedmiu dniach od zdarzenia :



Czy trzeba tworzyć takie sytuacje, by psy przebywające w schronisku co jakiś czas wymagały leczenia i uzasadniały etat weterynarza? Czy schronisko w ramach swojej działalności powinno je chronić – także przed pogryzieniami przez silniejsze psy, czy powinno doprowadzać do takich sytuacji? Może lepiej zamienić to miejsce w organizowanie legalnych walk psów– pod patronatem LPGK i Urzędu Miasta Legnicy? Do tego pracownicy mieliby najlepsze kwalifikacje! – wtedy byliby to odpowiedni ludzie na odpowiednim miejscu.



*****

Kolejny raz chcemy pokazać dowód na przykrywkę pracy wykonywanej w schronisku. Każdy kto tylko wejdzie do schroniska, od bramy może podziwiać piękne, na bieżąco przystrzyżone trawniki mające odwracać uwagę od warunków w jakich przebywają zwierzęta. I to się przez lata sprawdza, dlatego pracownicy zawsze więcej czasu i staranności poświęcali pielęgnacji zieleni, która dawała pozory dobrze zarządzającego schroniska, niż zwierzętom ( jak wyżej – wygodne i szybkie sprzątanie boksów przez zlewanie je razem z psami wodą ze szlauchu). W związku z tym, porównałyśmy wygląd trawy na wybiegu, który realnie służy psom, jednak nie stanowi przykrywki dla estetyki schroniska ponieważ usytuowany jest za boksami  i nikt tam nie zagląda, z trawnikiem na głównym-widokowym placu schroniska.

Wybieg z którego korzystają psy,
niestety, nie rzuca się w oczy i ludzie go nie widzą...
...tak jak główny trawnik - zbędny dla psów - z przystrzyżonymi drzewkami i zawsze wypielęgnowaną trawą.
 Czy legnickie schronisko służy zwierzętom czy ludziom????

****

Na zakończenie przedstawiamy śliczne i kradnące serca rodzeństwo, które trafiło w poprzednim tygodniu do schroniska. Dwie suczki i samiec - oby znaleźli dobry dom i rozsądnych właścicieli.





*****

Pozdrowienia od wszystkich w boksach hotelowych!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz