poniedziałek, 15 września 2014

Potrzeba remontu - nadal aktualna. 13 września w schronisku.



Nagminnie wałkujemy temat kafli jakimi są wyłożone boksy hotelowe. Nie są one dostosowane do warunków zewnętrznych oraz użyte niezgodnie z przeznaczeniem – kafle ścienne do pomieszczeń wewnętrznych zamiast podłogowych zewnętrznych. Powoduje to, że są one śliskie i nieodporne na działanie wody w której cały czas leżą, w związku z czym kruszą się i pękają odsłaniając ostre kanty, zapadają się tworząc nierówną powierzchnię w której dodatkowo stoi woda oraz odpadają. Wszystko to sprawia, że zwierzęta przebywające w tych boksach muszą zmagać się  - oprócz porzucenia i szoku po trafieniu do schroniska, dodatkowo z trudnymi warunkami zewnętrznymi – ślizgają  się na śliskich ściennych kaflach i walczą z utrzymaniem równowagi często doznając urazów oraz narażone są na permanentną wilgoć. Jest to trudniejsze dla psów dużych oraz słabych i schorowanych, które chwieją się bądź przewracają na takiej powierzchni i kaleczą łapy.
 
 

Zaś włazy w tych boksach, które podobno mają należeć do bieżących napraw w schronisku wykonywanych przez nudzących się pracowników, wyglądają tak:
 

Zaznaczamy, że mycie boksów odbywa się z góry – szlauchem pod ciśnieniem i woda wlewa się także do środka, na posłania zwierząt, które nie mają suchego kąta. Nie wspominając o tym, jak ranią sobie pyszczki wychodząc na zewnątrz...


Remont o który walczyłyśmy sprowadził się jedynie do  „odświeżenia” wyglądu schroniska, co nie miało nic wspólnego z poprawą warunków dla zwierząt. 45 tysięcy (?) przeznaczono na elewację i pomalowanie ścian i podłóg w boksach zewnętrznych, które po roku wygladają następująco: 
 


Natomiast zniszczonymi kaflami, nieprzystosowanymi dla zwierząt nie zajęto się wcale i pozostawiono do dalszej degradacji, zwiększając tym, z miesiąca na miesiąc niebezpieczeństwo dla zdrowia psów.
 
 
 
Mimo takiego stanu rzeczy, nikt z osób władnych: Prezydent Miasta – Tadeusz Krzakowski, Prezes LPGK – Józef Wasinkiewicz, Powiatowy Lekarz Weterynarii – Jacek Cichosz, kierownik schroniska – Leszek Boksa, NADAL nie widzą przeszkód, by w takich warunkach przebywały zwierzęta.
***
Jeszcze w temacie boksów hotelowych – są one mniejsze niż te na zewnątrz. Niestety, pracownicy nie widzą niczego złego w tym, że od kilku tygodni przebywa w nich największy pies w schronisku – wychudzony wyżeł, który dodatkowo oprócz wgłodzenia cierpi – tym razem przez pracowników, na brak ruchu i miejsca do swobodnego poruszania się. 
 

Jest to kolejny (oprócz stanu pomieszczeń jw.) dowód na to, że kierownictwo legnickiego schroniska nie przestrzega prawa, i traktuje je jak prywatny folwark opłacany z naszych podatków, kosztem zdrowia i potrzeb zwierząt. 

***
Na koniec przedstawiamy uroczego pieska, który widząc człowieka panicznie prosi o zabranie go ze sobą, aż się serce kraje...
                                                                                      
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz