Nagminnie
wałkujemy temat kafli jakimi są wyłożone boksy hotelowe. Nie są one dostosowane
do warunków zewnętrznych oraz użyte niezgodnie z przeznaczeniem – kafle ścienne
do pomieszczeń wewnętrznych zamiast podłogowych zewnętrznych. Powoduje to, że
są one śliskie i nieodporne na działanie wody w której cały czas leżą, w
związku z czym kruszą się i pękają odsłaniając ostre kanty, zapadają się tworząc
nierówną powierzchnię w której dodatkowo stoi woda oraz odpadają. Wszystko
to sprawia, że zwierzęta przebywające w tych boksach muszą zmagać się - oprócz
porzucenia i szoku po trafieniu do schroniska, dodatkowo z trudnymi warunkami zewnętrznymi
– ślizgają się na śliskich ściennych kaflach
i walczą z utrzymaniem równowagi często
doznając urazów oraz narażone są na permanentną wilgoć. Jest to trudniejsze dla psów dużych oraz słabych i
schorowanych, które chwieją się bądź przewracają na takiej powierzchni i kaleczą łapy.
Zaś włazy
w tych boksach, które podobno mają należeć do bieżących napraw w schronisku wykonywanych przez nudzących się pracowników, wyglądają
tak:
Zaznaczamy,
że mycie boksów odbywa się z góry – szlauchem pod ciśnieniem i woda wlewa się
także do środka, na posłania zwierząt, które nie mają suchego kąta. Nie wspominając o tym, jak ranią sobie pyszczki wychodząc na zewnątrz...
Remont o
który walczyłyśmy sprowadził się jedynie do „odświeżenia” wyglądu schroniska, co
nie miało nic wspólnego z poprawą warunków dla zwierząt. 45 tysięcy (?) przeznaczono
na elewację i pomalowanie ścian i podłóg w boksach zewnętrznych, które po roku wygladają następująco:
Natomiast
zniszczonymi kaflami, nieprzystosowanymi dla zwierząt nie zajęto się wcale i pozostawiono do dalszej
degradacji, zwiększając tym, z miesiąca na miesiąc niebezpieczeństwo dla zdrowia
psów.
Mimo
takiego stanu rzeczy, nikt z osób władnych: Prezydent Miasta – Tadeusz Krzakowski,
Prezes LPGK – Józef Wasinkiewicz, Powiatowy Lekarz Weterynarii – Jacek Cichosz,
kierownik schroniska – Leszek Boksa, NADAL nie widzą przeszkód, by w takich
warunkach przebywały zwierzęta.
***
Jeszcze w temacie
boksów hotelowych – są one mniejsze
niż te na zewnątrz. Niestety, pracownicy nie widzą niczego złego w tym, że od
kilku tygodni przebywa w nich największy pies w schronisku – wychudzony wyżeł, który
dodatkowo oprócz wgłodzenia cierpi – tym razem przez pracowników, na brak
ruchu i miejsca do swobodnego poruszania się.
Jest to kolejny (oprócz stanu pomieszczeń
jw.) dowód na to, że kierownictwo legnickiego schroniska nie przestrzega prawa, i
traktuje je jak prywatny folwark opłacany z naszych podatków, kosztem zdrowia i
potrzeb zwierząt.
***
Na koniec
przedstawiamy uroczego pieska, który widząc człowieka panicznie prosi o
zabranie go ze sobą, aż się serce kraje...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz