Zaraz po wejściu do
schroniska przywitały nas mokre psy w boksach hotelowych, które chwilę wcześniej
zostały obficie zlane wodą w ramach tzw. sprzątania.
Mimo tego, że nie padał
jeszcze deszcz zwierzaki aż kapały wodą. Wszystko przez wygodę pracowników – lepiej
i szybciej jest wejść na odsłonięty dach,
zlać wodą pod ciśnieniem ze szlaucha kafle (rozpryskując ją gdzie się da, także
do wnętrza boksów, gdzie jest posłanie psa) i przez kolejnych kilka godzin NIC
nie robić, ewentualnie opierać się z nudów o drzwi albo siedzieć pod wiatą na pogawędkach.
Biorąc pod uwagę potrzeby zwierząt, boksy powinno się sprzątać miotłą lub
szuflą – wtedy psy nie tkwiłyby w wodzie. Jednak w miejscu gdzie zwierzęta
liczą się tylko na tyle, by wziąć za nie pieniądze, oszczędza się nawet na „zbędnych” czynnościach, by móc jak najwięcej
czasu do 15.00 przeznaczyć na siedzenie a potem pójść niezmęczonym do domu.
Permanentna wilgoć przyczynia
się także do stanu kafli – co cyklicznie wykazujemy na zdjęciach, które leżąc cały czas w wodzie: kruszą się,
wypłukują i odpadają. Na obsługujących schronisko nie robi to żadnego wrażenia – ani nie
wymieniają kafelek ani nie przestają zlewać je wodą i niszczyć. Przecież
cierpią na tym tylko psy…
Tak wygląda praca 4
pracowników i kierownika za którą wszyscy oni dostają co miesiąc wypłatę. Czy ktoś to sprawdza?
Czy ktoś widzi, że ci ludzie przychodzą do pracy i przez większość dnia się
nudzą? Czy w czasach takiego bezrobocia spółkę LPGK stać na utrzymywanie
zbędnych etatów? Wygląda na to, że na głowę każdego przyjętego do schroniska zwierzęcia
przypada zbyt duża stawka płacona przez gminę – Z NASZYCH pieniędzy!!! – by tylu
pracowników mogło się po schronisku jedynie „kręcić” .
****
Od jakiegoś czasu prawie w każdym
sprawozdaniu piszemy o wychudzonych zwierzętach przebywających w schronisku. Dzisiaj
była to suczka będąca tu już trzeci tydzień – z tygodnia na tydzień jest coraz
chudsza i nie może złapać wagi, tym bardziej, że ma rozwolnienie. Z pewnością
wymaga ona interwencji weterynarza ale czy ktoś zwrócił na nią uwagę i zgłosił weterynarzowi
by ją leczył?...wątpliwe…
Nowym i mocno wychudzonym „nabytkiem”
jest piękny wyżeł. Tylko czy dostaje sytszą karmę w puszkach, w takiej ilości by mógł przytyć?...
****
Co tydzień staramy się
przynosić zwierzakom zabawki. Nie wszystkie potrafią się nimi bawić, ale
są takie, które tylko na to czekają, by móc potem przez resztę dnia - zamiast
gnić bezczynnie przy kratach, bawić się zapominając o smutnej rzeczywistości. Niestety,
coraz częściej jesteśmy świadkami tego, że pracownicy złośliwie wyrzucają
przyniesione przez nas zabawki z boksu. Ci ludzie nie dość że sami nie zrobią nic
pożytecznego dla psów, to jeszcze złośliwie nie pozwalają, by robił to ktoś inny.
Nico uwielbia gumowe zabawki-piszczałki.
Bawi się nimi jak szczeniak, ciesząc się że wydają dźwięki.
Niestety, zabawki
te są mu zabierane i w najlepszym wypadku lądują w kojcach przeznaczonych dla szczeniaków,
nawet wtedy kiedy są on puste.
Nico skazany jest przez pracowników na bezczynne
siedzenie w boksie i rozładowywanie swojej energii przez bieganie w kółko i skakanie po ścianach.
Czy
praca w legnickim schronisku dla zwierząt polega na tym, by pozbawiać ich bodźców do których mają prawo takich jak m.in. zabawa? Czy takie standardy przewidują tylko przepisy o funkcjonowaniu schroniska w Legnicy?
Czy złośliwi ludzie, bez uczuć wyższych dla żywych istot powinni w ogóle
zbliżać się do takiego miejsca jak schronisko?
To pytania do właściciela
schroniska – prezydenta miasta Legnicy - naszego przedstawiciela, któremu
powierzyliśmy wydawanie naszych gminnych pieniędzy i władze nad bezdomnymi
i bezbronnymi zwierzętami.
Podobne zachowania będące
jedynie przejawem złośliwości pracowników, zauważyłyśmy w sprawie obróż
przeciwpchelnych. Pisałyśmy o tym, jak długo po terminie są one noszone przez zwierzęta.
Niektóre psy są bardziej wrażliwe na pasożyty i po skończeniu się przydatności takiej
obroży natychmiast zaczynają się drapać. W tym roku zakupiłyśmy kilkanaście
takich obroży dla psów które najbardziej się drapały - jednak zostały one
natychmiast wyrzucone! Zwykła złośliwość ludzi – nic więcej! Nawet jeśli te psy,
mimo tego że się drapały, były w jakiś nie znany nam sposób chronione przed
pasożytami a dostały dodatkowo obroże przeciwpchelne, to czy mogło to im
zaszkodzić?
W konsekwencji takich działań
niektóre psy są świadomie narażane przez pracowników na cierpienie. Jak ta
suczka, która nie miała na sobie obroży przeciwpchelnej i przez cały dzień się drapała.
Być może dostała jakiś środek, który jednak nie działa i potrzebna jest dodatkowa
obroża przeciwpchelna. Ciężko ją pracownikom założyć ale zdjąć i wyrzucić łatwo…
Czy złośliwe, nie mające
żadnego rozsądnego wytłumaczenia zachowanie pracowników, które w rzeczywistości
szkodzi psom zawsze będzie normą w tym miejscu? Wierzymy, że w końcu znajdzie się jakaś władna i
myśląca osoba, która zrobi porządek z tym „prywatnym folwarkiem” a nasz blog się do tego przyczyni.
*****
Konsekwencja niefrasobliwości
pracowników – poważnie pogryziony w zeszłym tygodniu pies (pisałyśmy o tym w
poprzednim poście) po siedmiu dniach od zdarzenia :
Czy trzeba tworzyć takie sytuacje,
by psy przebywające w schronisku co jakiś czas wymagały leczenia i uzasadniały etat weterynarza? Czy schronisko
w ramach swojej działalności powinno je chronić – także przed pogryzieniami
przez silniejsze psy, czy powinno doprowadzać do takich sytuacji? Może lepiej zamienić
to miejsce w organizowanie legalnych walk psów– pod patronatem LPGK i Urzędu Miasta
Legnicy? Do tego pracownicy mieliby najlepsze kwalifikacje! – wtedy
byliby to odpowiedni ludzie na odpowiednim miejscu.
*****
Kolejny raz chcemy pokazać dowód
na przykrywkę pracy wykonywanej w schronisku. Każdy kto tylko wejdzie do
schroniska, od bramy może podziwiać piękne, na bieżąco przystrzyżone trawniki
mające odwracać uwagę od warunków w jakich przebywają zwierzęta. I to się przez
lata sprawdza, dlatego pracownicy zawsze więcej czasu i staranności poświęcali pielęgnacji
zieleni, która dawała pozory dobrze zarządzającego schroniska, niż zwierzętom (
jak wyżej – wygodne i szybkie sprzątanie boksów przez zlewanie je razem z psami
wodą ze szlauchu). W związku z tym, porównałyśmy wygląd trawy na wybiegu, który
realnie służy psom, jednak nie stanowi przykrywki dla estetyki schroniska ponieważ
usytuowany jest za boksami i nikt tam nie
zagląda, z trawnikiem na głównym-widokowym placu schroniska.
Wybieg z którego korzystają psy,
...tak jak główny trawnik - zbędny dla psów - z przystrzyżonymi drzewkami i zawsze wypielęgnowaną trawą.
Czy legnickie schronisko służy zwierzętom czy ludziom????
****
Na zakończenie przedstawiamy
śliczne i kradnące serca rodzeństwo, które trafiło w poprzednim tygodniu do
schroniska. Dwie suczki i samiec - oby znaleźli dobry dom i rozsądnych właścicieli.
*****
Pozdrowienia od wszystkich w boksach hotelowych!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz