Strony

niedziela, 6 stycznia 2013

Izolowanie i chowanie przed światem zamiast leczenia i pomocy

Współpracujące ze spółką LPGK osoby, które prowadzą oficjalną stronę schroniska mają dostęp do wielu informacji o zwierzętach, do których zwykli ludzie nigdy nie mogli by dotrzeć - wiedzą jaka jest sytuacja prawna psów (co decyduje o tym, czy mogą one zostać adoptowane), wiedzą na co psy chorują oraz dlaczego niektóre z nich tygodniami przebywają w izolatce, itd. W zamian za dostęp do tej wiedzy milczą na temat niewygodnych dla władz schroniska sytuacji - np. chorych zwierząt, które zamykane są w malutkich pomieszczeniach (1,4 x 1,5 m) bez możliwości wyjścia na powietrze, tylko po to żeby nikt nie zobaczył w jak złym są stanie... Jaki sens ma w takim razie takie "uprzywilejowanie"?

Niedawno zarzucano nam, że piszemy na blogu o zwierzętach chorych i zaniedbanych, którym w schronisku nikt nie pomaga Śmierć głodowa. Publikując takie posty chciałyśmy z jednej strony pomóc psu znaleźć dom, którego potrzebował natychmiast, a także zwrócić uwagę władz schroniska na konieczność otoczenia go szczególną opieką. Jedno i drugie udało się - z tym, że dla kierownictwa krążące w sieci zdjęcia chorych i zagłodzonych psów, mimo wielotygodniowego pobytu w schronisku, były bardzo nie na rękę. Dlatego też chorym psom postanowiono zupełnie odciąć kontakt ze światem poprzez zablokowanie im wyjścia na zewnątrz z ich małego boksu, w którym tkwią całymi dniami, a nawet tygodniami. 

Takie blokady w postaci zielonej płyty włożonej od środka pojawiły się w wielu boksach tzw. "hotelowych". W ten sposób zamknięto m.in. pieska, o którym pisałyśmy ostatnio: Porzuceni na Święta...

Dzięki tej metodzie nie zamieścimy już więcej jego zdjęć i filmów, ani nie powiemy, że ślizga się na kaflach... Takich zablokowanych boksów jest więcej - zza włazu słychać tylko żałosne ujadanie psów, które chciałyby wyjść na powietrze i na słońce... 
Może zamiast zadawać sobie trud blokowania wyjścia z boksów lepiej byłyby zwrócić uwagę, że tuż obok włazy są kompletnie zniszczone, a do pomieszczenia dostaje się woda, śnieg i wiatr? To taki schroniskowy paradoks - bardziej dba się o to, żeby coś ukryć niż o realne zabezpieczenie boksów przed zimą:

Tymczasem na oficjalnej stronie schroniska opisy zamkniętych psów zamieszczane są zupełnie tak, jak opisy pozostałych zwierząt. To czysta farsa - potencjalni adoptujący i tak nie będzie mógł ich zobaczyć, kiedy przyjedzie do schroniska! Jak LPGK chce znaleźć domy psom, które zamyka tak, by nikt z odwiedzających ich nie zobaczył? W takiej sytuacji jest np. "Szczęściarz", który cierpi na dysplazję stawów. Poprzedniego psa, który chorował na to samo (Zeusa) udało nam się wyadoptować - oczywiście po ciężkich przejściach, ponieważ kierownik odmawiał nam prawa do adopcji, ze względu na podejrzenie "handlu z psami",tylko dlatego, że nie był to pierwszy pies, któremu chciałyśmy w ten sposób pomóc i zapewnić opieką medyczną, na którą w schronisku nie mógł już liczyć Wesoła majówka z Tarzanem i Zeusem. Szkoda tylko, że kiedy psy wydawane są oficjalnie na zabroniony ustawą handel -  i każdy może przekonać się o tym wchodząc na e-baya - nie stosuje się takich odmów. Właśnie dlatego, że w zamian kierownictwo otrzymuje od takich "wolontariuszy" zawsze dobrą opinię która "idzie w świat"... "Kółko wzajemnej adoracji"
W związku z zamkniętym już od tygodnia "Szczęściarzem" (faktycznie nadane mu imię świadczy o niebywałym szczęściu...), w schronisku wiedziano już, że zainteresujemy się tym psem, zapytamy czy jest leczony i zwrócimy uwagę na to, że nie może chodzić po śliskich kaflach... Żeby uprzedzić te niewygodne pytania postanowiono go zamknąć i ukryć przed tymi którzy będą domagać się poprawy jego warunków. Tak więc, kolejny problem rozwiązano udając, że w ogóle go nie ma - wszystkie chore, stare czy wychudzone psy pozamykano na powierzchni dwóch metrów kwadratowych i jest spokój, bo nie zrobimy im zdjęć. Czy o to w tym wszystkim chodzi? Żeby ukryć wszystkie rysy na obrazie idealnego schroniska - nie ważne, że tymi "rysami" są żywe, czujące istoty?
***
Myślałyśmy, że założenie strony Rozsądne adopcje wpłynie korzystnie na jakość oficjalnej strony schroniska i nie miałyśmy nic przeciwko temu, że od tego czasu opisy są tam robione na wzór naszych, a w niektórych wypadkach są prawie identyczne...;) W końcu na lepszych i szczegółowych opisach mogły zyskać tylko psy. Jednak zaczynają narastać w nas poważne wątpliwości, czy ludzie którzy prowadzą tę stronę działają zgodnie z ideą jakiej miała ona służyć - wcześniej, niewytłumaczone do tej pory kontrowersyjne ustalenia związane z adopcjami do Niemiec :
 Ani adoptować ani oddać, czyli "kup teraz" legnickiego psa na niemieckim e-bayu..
 Kim jest osoba, która wywozi legnickie psy do Niemiec i sprzedaje je na e-bayu? 
 Wywózki do Niemiec nadal "mają się dobrze"...
a teraz tuszowanie cierpienia zwierząt chorych, słabych lub wychudzonych, które najbardziej potrzebują pomocy. Przypomina to typowe fasadowe działanie schroniska, które jak widać nadal jest kontynuowane, tym razem w porozumieniu z "wolontariuszami"O co dba się w schronisku? Gdybyśmy to my miały takie wiadomości NIGDY nie zostawiłybyśmy tych zwierząt samych sobie, które nie dość, że cierpią zdrowotnie, dodatkowo są zamknięte przed światem, i na powierzchni dwóch metrów kwadratowych śpią, jedzą i...załatwiają się! Czy to wpłynie na polepszenie stanu ich zdrowia nawet jeśli (jakimś cudem) są leczone??? 

Dodatkowo w porozumieniu z decydentami schroniska osoby te dokonują manipulacji mających na celu np. ukrycie faktu, że niektóre psy w schronisku nie przeżywają nawet kwarantanny.... 
W Wigilię pisałyśmy o dwóch malutkich suczkach porzuconych właśnie tego dnia: Porzuceni na święta. Tymczasem jedna z nich najprawdopodobniej już nie żyje, ponieważ jej opis i zdjęcie zostały całkowicie wymazane z oficjalnej strony schroniska. Nigdy nie dowiemy się prawdy, ponieważ dostęp do tej wiedzy mają tylko osoby "uprzywilejowane" - szkoda tylko, że dla dobrych układów z LPGK decydują się milczeć na ten temat i nie mówią głośno o prawdziwym obliczu schroniska. A psy tam niestety często giną w niewyjaśnionych okolicznościach - np. suczka z 14 - w grudniu urodziła w swoim boksie szczeniaki, które nie przeżyły niskich temperatur na zewnątrz (suczka w ciąży nie została umieszczona w izolatce), zaraz z boksu zniknęła też suczka i to bynajmniej nie w drodze adopcji - na oficjalnej stronie nigdy nie figurowała. O takich psach po prostu się nie mówi, dlatego nikt nawet nie wie, że przewijają się przez to schronisko...

 Ludzie nazywający się "prawdziwymi wolontariuszami", którzy prowadzicie oficjalną stronę schroniska, czy zupełnie zapomnieliście PO CO to wszytko wspólnie zaczynaliśmy? Czy macie sumienie walczyć z innymi, byle tylko zachować poprawne stosunki z władzami, za cenę cierpienia zwierząt, którym mieliście pomagać? Czy wasze priorytety zmieniły się tak diametralnie, że z wybawców staliście się katami? Dlaczego? Czy pieniądze z niemieckich adopcji są warte cierpienia niewinnych zwierząt??? Nie chcecie pomagać, to przynajmniej nie krzywdźcie! Tak będzie uczciwiej dla tych biednych stworzeń...

Odpowiedzialnym za opisane w tym poście działania życzymy...sumienia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz