Schronisko pełne jest porzuconych psów, na których przykładzie można doskonale zobrazować niekompetencję oraz złą wolę osób nim zarządzających - począwszy od zaniedbań weterynarza (o których często wspominamy - są to przypadki psów oblepionych kleszczami, chorych, lub poranionych pozostawionych bez jakiejkolwiek opieki), a skończywszy na długofalowej polityce zapobiegania bezdomności. Choć "w papierach" wszystko wygląda bardzo obiecująco - radni gminy Legnica podpisują się przecież CO ROKU pod Uchwałą nakazującą obowiązkową sterylizację zwierząt przebywających w schronisku mającą zapobiec niepotrzebnemu rozmnażaniu - w rzeczywistości niestety nijak nie przystaje do wizji urzędników.
Dowodem na krótkowzroczność ze strony zarządcy schroniska jest przypadek (a zdarzają się one nagminnie) psa, który po nieudanej adopcji został porzucony i powrócił do schroniska. Tym razem jest to suczka, która nie wróciła tu sama, ale z sześcioma szczeniętami!
Suczka ta nie została poddana sterylizacji podczas swojego pierwszego pobytu w schronisku - choć według obowiązującej Uchwały obowiązkiem zarządcy jest zapobieganie bezdomności. Dodajmy - obowiązkiem, z którego nikt go nie rozlicza. Następnie została przekazana do adopcji, a kiedy urodziła szczeniaki (co wskazuje na nieodpowiedzialność nowego właściciela) ponownie ją wyrzucono i trafiła z powrotem do schroniska. Czy człowiek, który ją adoptował, doprowadził do rozmnożenia i wyrzucił wraz ze szczeniakami na ulicę poniesie jakieś konsekwencje? Otóż nie! Kierownik schroniska dysponuje co prawda jego pełnymi danymi (spisanymi podczas adopcji), porzucenie psa w świetle Ustawy o ochronie zwierząt jest przestępstwem, a kto posiada wiedzę o przestępstwie ma obowiązek zgłosić to policji... Ale to wszystko TYLKO przepisy, TYLKO prawo obowiązujące w tym kraju, co dla kierownika schroniska nie znaczy NIC....
Człowiek, który adoptował suczkę, rozmnożył i porzucił wraz ze szczeniętami nie poniesie żadnych konsekwencji. Co więcej, jeśli przyjdzie mu taka ochota, wróci do schroniska i adoptuje kolejnego psa...
Radni nadal będą podpisywać się pod uchwałami, które na zawsze pozostaną tylko papierową fikcją.
Zwierzęta w schronisku nie będą sterylizowane.
Będą się za to nadal rozmnażać, a na ulicach błąkać się będzie coraz więcej bezdomnych psów...
To wszystko będzie się dziać, ponieważ zarządca schroniska, jego kierownik i pracownicy doskonale wiedzą, że nikt ich z niczego nie rozliczy! Wiedzą, że są bezkarni, ponieważ nikt nie interesuje się ich poczynaniami!
Żeby to zmienić wystarczy odrobina zainteresowania z naszej strony! Pensje tych ludzi wypłacane są z naszych podatków - mamy obowiązek ich KONTROLOWAĆ, ZADAWAĆ PYTANIA I ROZLICZAĆ Z KAŻDEGO ZANIEDBANIA!
Rozumiemy że w naszym mieście NIGDY nie doczekamy się sytuacji, by WSZYSTKIE zwierzęta opuszczające schronisko były wysterylizowane i nie mogły dalej niepotrzebnie się rozmnażać, tak jak robi się to w innych miastach. Jednak na niewystarczające środki finansowe też jest sposób - wystarczyłoby KONSEKWENTNIE STERYLIZOWAĆ JEDNĄ PŁEĆ - SUCZKI, ZA TO WSZYSTKIE KTÓRE IDĄ DO ADOPCJI.
Prosimy zatem Państwa, by w miarę możliwości pisać listy do Prezydenta Miasta Legnicy Pana Tadeusza Krzakowskiego, który jest właścicielem schroniska, by przyczynił się do takiego stanu rzeczy, co znacznie zapobiegnie bezdomności na przyszłość. Wystarczy kilka takich samych uwag, by zwrócono uwagę i być może rozwiązano poważny, choć tak naprawdę łatwy do skorygowania problem jaki panuje w naszej gminie.
Wszystko w rękach bezdusznej maszyny biurokracji...
***
Tak dziś o godzinie 15 (czyli w momencie wyjścia pracowników do domu) prezentowała się większości boksów:
(w tym boksie przebywają szczeniaki)
Dodajmy, że w sobotę było podobnie - boksy były przez cały dzień (jeden?) nieposprzątane, w konsekwencji czego psy siedziały w swoich odchodach a te mające problemy żołądkowe i rozwolnienie, dodatkowo w niesamowitym smrodzie. Oszczędzimy Państwu tego widoku, jedynie opublikujemy symboliczne zdjęcie:
Dodajmy, że w sobotę było podobnie - boksy były przez cały dzień (jeden?) nieposprzątane, w konsekwencji czego psy siedziały w swoich odchodach a te mające problemy żołądkowe i rozwolnienie, dodatkowo w niesamowitym smrodzie. Oszczędzimy Państwu tego widoku, jedynie opublikujemy symboliczne zdjęcie:
Zaś grupka mężczyzn (nazywanych szumnie pracownikami) spędziła dzień stojąc pod wiatą i obserwując wolontariuszy... A kto im zabroni? Kto ich rozliczy z niewykonanej pracy?
***
Porzuconych psów ciągle przybywa. Większość kompletnie nie może odnaleźć się w nowej - samotnej i zimnej - rzeczywistości:
O swoich smutkach i lękach mogłyby zapomnieć choć na chwilę rozładowując emocje na pluszowych zabawkach, które tak często przywozicie Państwo do schroniska. Niestety, dziś tylko w jednym boksie znajdował się taki pluszak...
A wielu bardzo by się ucieszyło z takiej "atrakcji"
Tylko czy władze naszego miasta zatrudniają do obsługi schroniska i walki z bezdomnością choć jedną osobę niemającą serca z kamienia?
To pytanie do wszystkich z Państwa - Przyjedźcie, zobaczcie to na własne oczy. Oceńcie sami personel schroniska, stan boksów - PO PROSTU POZNAJCIE "NASZE" PSY!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz