niedziela, 22 listopada 2015

Do serca przytul (starego) psa! 21 listopada w schronisku

Przegląd schroniskowych boksów skłonił nas ostatnio do smutnej refleksji, że życie w tym miejscu rządzi się bardzo brutalnymi prawami "selekcji naturalnej". Jak wygląda ta selekcja za kratami? Otóż okrucieństwo ludzi polega na tym, że najczęściej porzucają psy stare, które służyły im wiernie przez całe swoje życie, a gdy zniedołężniały, zachorowały a ich wzrok i słuch się stępił, przestały być potrzebne i zostały wyrzucone "na śmietnik" jak zużyty sprzęt...

Smutna i samotna starość spotyka też zwierzęta, które były bardzo kochane przez swoich właścicieli i spędziły z nimi całe swoje życie - niestety, człowiek umarł pierwszy, a psem nikt nie chciał się zająć. Najprościej było więc "zdać" go do zimnej klatki, w której będzie opłakiwał człowieka, któremu był wierny...
 
Tej suczce "dokucza" nie tylko samotność i porzucenie, ale też ogólne zaniedbanie - przede wszystkim wygłodzenie. Ledwo trzyma pion w tylnych łapach, zwłaszcza na śliskich kafelkach.

Mamy nadzieję, że obsługa zwróci na to uwagę i potraktuje suczkę stosownie do jej potrzeb, tak że będzie karmiona kilka razy dziennie, by jak najszybciej nabrała siły i doszła do siebie.

Ludzkie okrucieństwo objawia się nie tylko porzucaniem psów starych, ale także, z pozoru niewinną skłonnością do adoptowania ze schroniska tylko psów młodych, a najlepiej szczeniaków... Ileż to razy słyszałyśmy od odwiedzających schronisko "Ten pies jest za stary", "Szukam szczeniaka i to najlepiej rasowego (!)". Najwidoczniej każdy jest przekonany o swoich wrodzonych umiejętnościach i wiedzy na temat wychowywania młodych psów. A to bardzo często porywanie się z motyką na księżyc, ponieważ ludzie zazwyczaj nie posiadają takich kompetencji. Chcąc pochwalić się przed sąsiadami i znajomymi zabierają "za darmo" do domu młodego, rasowego psa... A potem zostawiają go na całe dnie samego, nie poświęcają mu czasu, nie pozwalają mu się wybiegać na długich spacerach... Sfrustrowany psiak zaczyna niszczyć mieszkanie ... i koło się zamyka - wraca do schroniska jako dojrzały, niewychowany pies, którego nikt już nie będzie chciał, bo przecież każdy szuka szczeniaka...


Dzięki głupocie i okrucieństwu "wyższego" gatunku za jaki uważają się ludzie, schroniskowe boksy pękają w szwach wypełnione doświadczonymi staruszkami...

Jak to zmienić?

Wystarczy się zastanowić...
PIES MŁODY - 
* wymaga socjalizacji (nauki życia wśród ludzi), nie potrafi jeszcze wykonywać żadnych poleceń; 
* nie zna różnicy między mieszkaniem a podwórkiem (może więc załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne w domu); 
*rozpiera go wręcz niespożyta energia, którą musi wyładować biegając, bawiąc się, wykonując pracę, a jeśli tego nie zrobi zacznie niszczyć przedmioty wokół siebie; 
* sam jest jeszcze dzieckiem, nie rozumie zatem, że ludzkie dzieci należy traktować bardzo delikatnie i może je skrzywdzić nie mając wcale złych zamiarów...

PIES STARSZY -
* jest zsocjalizowany - doskonale rozumie zasady panujące w ludzkim społeczeństwie i potrafi się do nich dostosować;
* rozumie czym jest własne "gniazdo" i w żadnym wypadku nie chce go zanieczyścić (dlatego psom w schronisku tak trudno jest przełamać barierę psychologiczną i załatwiać się w boksie);
* poziom jego energii jest znacznie niższy, czas szaleństwa już minął. Dojrzały pies bardziej docenia ciepło "domowego ogniska" od kilometrowych spacerów;
* jest cierpliwy i wyrozumiały dla dzieci - z reguły woli trzymać się od nich z dala, ponieważ rozumie, że tak kruchą istotę łatwo skrzywdzić.

Oto przykłady psów, które zostały zaadoptowane w dojrzałym wieku i nie miały żadnych problemów z przystosowaniem się do zasad panujących w domu. Ich opiekunowie nie zamieniliby ich na żadne młodsze!

Bettina
                      
                           Czika                          
                           
                 
Nikoś
                              
              
Bohater - Burbon

WYJĄTEK stanowią psy, które doświadczyły w swoim życiu szczególnej traumy, np.
* w ogóle nie miały kontaktu z ludźmi i szansy nauczenia się zasad panujących w ludzkim społeczeństwie, ponieważ całe życie spędziły uwiązane na łańcuchu;
* były bite, głodzone lub krzywdzone w inny sposób, przez co boją się ludzi, a ich strach manifestuje się często agresją;
* były szkolone przez nieodpowiedzialnych pseudo opiekunów na psy "ostre", to znaczy atakujące wszystko i wszystkich dookoła po to, żeby zrekompensować słabości i kompleksy ich chorych właścicieli.

Takie przypadki powinny być rozpoznane przez pracowników schroniska. Powinno się poświęcić dużo pracy i czasu, żeby nauczyć je funkcjonowania wśród ludzi, a jeśli pod żadnym pozorem nie jest bezpieczne oddawanie ich do adopcji, należy rozważyć skrócenie ich cierpień zamiast skazywać ich na udrękę zamknięcia i samotności do końca życia...
W każdym razie o takich przypadkach powinni być bezwzględnie informowani potencjalni adoptujący, żeby zdawali sobie sprawę jakie ryzyko podejmują adoptując psa po przejściach... Niestety tak dzieje się tylko w prawdziwych schroniskach, zatrudniających profesjonalną obsługę, a nie tak, jak w Legnicy ludzi z przypadku, nie lubiących zwierząt, ale także i pracy, a więc szukających posady, w której nic nie trzeba robić...

Jednak fakt, że nasze schronisko odbiega od wszelkich standardów nie zwalnia nas od odpowiedzialności za psy, które udomowiliśmy, rozmnożyliśmy i porzuciliśmy...

BĄDŹ ODPOWIEDZIALNY - POMÓŻ STARUSZKOWI GODNIE DOŻYĆ SWOICH DNI!
***
Ze spraw bieżących: pies, którego stan po trafieniu do schroniska zaczął bardzo się pogarszać, ponieważ zaciśnięto na jego szyi grubą, skórzaną obrożę ma się znacznie lepiej. Po naszej interwencji obrożę ściągnięto, a rana zaczęła się goić i przysychać.

Niestety zatrudniony w schronisku weterynarz nadal nie traktuje poważanie swoich obowiązków. Najświeższym dowodem jest wygłodzona suczka o której wspomniałyśmy wcześniej. Oprócz skrajnego zaniedbania ma ona mocno chore oczy. Powitała nas praktycznie nic nie widząc, bo całe oczy zalepione były zieloną(!), gęstą ropą! Nic nie wskazywało na to by podano jej jakikolwiek lek. Oczy oczyściłyśmy same, dzięki czemu zalękniona psina lekko się rozruszała i poczuła pewniej.
 

***

Jak co tydzień zachęcamy Państwa do odwiedzenia schroniska - jeśli nie po to, żeby adoptować psa, to chociażby po to by zaobserwować takie sytuacje:
Oto jak wspierają się zwierzęta w potrzebie. Potrafią wznieść się ponad podziały gatunkowe.

A czy my potrafimy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz