niedziela, 20 września 2015

Remont po remoncie... 19 wrzesień



Dzisiaj po wejściu do schroniska stanęłyśmy z oniemienia. Zobaczyłyśmy ekipę remontową, która wymieniała w CAŁOŚCI stary dach i kładła NOWĄ blachodachówkę na boksy!
 Nie dość że materiał jest nowy a nie z demobilu, to nowy dach zostanie położony na całą szerokość boksu a nie jak do tej pory na ¾ jego części!

Szkoda tylko, że tam gdzie nie ma ŻADNEGO zadaszenia i woda leje się w całości na psy a słońce pali – boksy tzw. hotelowe - nadal nic się nie zmienia…

Wynika z tego, że jednak remont który odbył się 2 lata temu i kosztował 45 tys. zł okazał się jedynie marnotrawstwem pieniędzy. Jego mierne efekty opisywałyśmy i dokumentowałyśmy na blogu niemal zaraz po jego zakończeniu zakładka Dla Radnych. Czemu tek się stało? Ponieważ większą uwagę poświęcono efektom estetycznym, mającym odwracać uwagę odwiedzających od  faktycznego traktowania zwierząt w tym miejscu i zaniedbywania ich praw. Otynkowano i pomalowano wówczas elewację w boksach i budy na zewnątrz, co nie miało najmniejszego znaczenia na poprawienie warunków życia zwierząt. Dachy jedynie połatano zaś w dużej części pozostały nadal spleśniałe. Takie rozłożenie prac remontowych sprawiło, że deszcz i wilgoć z dziurawych dachów zniszczyła wszystko co zostało zrobione. Przewidywałyśmy to w trakcie trwania remontu widząc zasady jego przeprowadzania. Wiedzieli to także wynajęci do pracy ludzie i zastanawiali się jaka "tęga" głowa za to odpowiada, jednak musieli robić to co im kazano. Wszelkie prawa logiki przy tym remoncie były podważone, jednak nikt nie zmienił ustaleń, co spowodowało, że po 2 latach "gruntownego" remontu wszystko trzeba było zacząć od nowa z kolejnymi kosztami. 
I tak jest w schronisku z wieloma rzeczami na które wydatkuje się pieniądze. Między innymi ze sprawą sterylizacji i kastracji zwierząt. Wydawane są na to duże pieniądze jednak zasady przeprowadzania zabiegów są podobne jak te przy remoncie – w efekcie zabiegi te niczego nie zmieniają. Sterylizacje przeprowadza się na psach najmniejszych, bo są tańsze i w efekcie można wykazać się ich większą ilością,  jakakolwiek logika związana z zapobieganiem bezdomności zwierząt jest na ostatnim miejscu. I tak, psy duże, które mają większe problemy z adopcją i przebywają w schronisku od dłuższego czasu nadal tkwią w boksach niewysterylizowane, czym nie zwiększa się szansy na ich adopcję. Poza tym, większe zwierzęta rodzą więcej potomstwa i w przyszłości jest ono też duże, co nie jest cechą sprzyjającą w miejskich warunkach. Za to psy małe, zostają często „na siłę” (dla wyników) zaraz po kwarantannie sterylizowane i… natychmiast adoptowane. Kolejny błąd to sterylizowanie zarówno suk jak i psów, w przypadku gdy pieniędzy starcza tylko na kilka procent zwierząt przebywających w schronisku. Jak taki bałagan i brak rozsądnego sterylizowania zwierząt ma w przyszłości wpłynąć na ograniczenia niepotrzebnego rozmnażania się i bezdomności? W sytuacji kiedy finanse są ograniczone logicznym jest, że powinno się sterylizować jedną płeć zwierząt ale w 100%, wtedy jest szansa, że zatrzymamy niepotrzebne i niekontrolowane rozmnażanie i zmniejszy się ilość zwierząt w naszym mieście. Niestety, wszystko to wskazuje, że w legnickim schronisku nie ma właściwego gospodarza, który właściwie nim nadzoruje i dba o zwierzęta a nie jedynie o swoją „ciepłą” posadę. 
 
Kolejny przykład braku właściwego zarządzania schroniskiem udokumentowałyśmy w dniu dzisiejszym. W boksach „hotelowych” tych przy budynku, w którym przez większość dnia przebywają pracownicy, leżały surowe kości.
 Próżno było szukać ich w boksach bardziej oddalonych w których przebywają psy duże i energiczne. Jednak do "hotelowych" było bliżej, i tak kości te leżały w boksie młodego psiaka, który nie miał jeszcze stałych zębów by sobie z nimi poradzić i raczej był za młody, by w ogóle dostać je do jedzenia, co później powoduje niestrawności i biegunki bardzo niebezpieczne u takich młodziaków, jak i w boksie dwóch najstarszych suczek w schronisku, które już nie mają zębów i mają problem nawet z miękkim jedzeniem.
 Jedynie muchy miały używanie...
 

Ale ciężko już było wrzucić małemu do boksu pluszaka, by choć trochę mógł się nim zająć...
Halo! Czy ktoś w tym miejscu używa czasami rozumu, czy lenistwo i wygoda wśród obsługujących zdominowały całkowicie ten narząd? A może to jest jedyne kryterium przyjmowania ludzi do pracy w schronisku? Po prostu brak słów.
 *****
W tym tygodniu nie zobaczyłyśmy już najstarszego psa przebywającego w schronisku od października 2013r. Nasz wesoły Dziadek umarł po wysłużeniu swych najlepszych lat człowiekowi, który odwdzięczył się mu, oddając go na starość do schroniska, w stanie w jakim nie miał on już żadnych szans na adopcję, przez co umarł w samotności, za kratami…
 
 Oby ci, którzy zafundowali mu taką śmierć, zasłużyli na podobną…

Jedni odchodzą inni zaczynają swoje życie. Czy będzie szczęśliwe  wśród tylu psich nieszczęść? 
Dlatego tak ważna jest odpowiednia sterylizacja i zapobieganie niepotrzebnemu - jak to widać w schronisku - rozmnażaniu się. Tym bardziej w takim miejscu powinna być podjęta z tym walka. Najpierw jednak muszą zmienić się ludzie, którzy obecnie nie nadają się do pracy z żywymi istotami, co udowadniają na każdym kroku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz