Razem z psami ze schroniska z utęsknieniem wyglądamy wiosny, która oddali od nich widmo mrozów, a wraz z cieplejszymi dniami więcej osób zacznie odwiedzać schronisko - mamy nadzieję, że będą wśród nich zarówno adoptujący, jak i przyszli wolontariusze, których nadal niestety BARDZO BRAKUJE w schronisku!
Niedawno przypominałyśmy Państwo smutny los psów stróżujących, które pilnowały składowiska odpadów naprzeciwko schroniska. Psy te przez lata nie miały normalnych bud, jakiegokolwiek zabezpieczenia przed zimnem, deszczem i śniegiem, a nawet karmy... Jeden z nich niedawno zdechł w tych niegodnych psiej wierności i oddanej służby warunkach. Drugi pozostał "na posterunku" sam, co czyni jego los jeszcze smutniejszym...
W ostatnim tygodniu stał się cud - właściciela chyba ruszyło sumienie. W miskach, które zawsze do tej pory były puste...
... pojawiła się karma i woda!
A w budzie, która nawet w największe mrozy nie była niczym wyłożona pojawiło się posłanie!
Tak trzymać! Oby te zmiany zagościły tu na zawsze!
A z czasem może nawet prawdziwa buda, większy kojec....?
***
W samym schronisku, wraz ze zbliżającą się wiosną, również dostrzegamy zmiany na lepsze. Oprócz tych, o których pisałyśmy w poprzednim poście, najbardziej rzuca się w oczy duża liczba pustych boksów! W tym tygodniu w aż sześciu dużych boksach przywitała nas pustka!
Taki widok zawsze bardzo cieszy! Niestety, kilka lat spędzonych w tym miejscu sprawia, że gdzieś z tyłu głowy pojawiają się pytania i wątpliwości... Po pierwsze, szkoda, że nowy dom udało się w ostatnim czasie znaleźć tylko psom "świeżym", czyli takim, które w schronisku przebywały kilka tygodni, co najwyżej miesiąc... A kilkadziesiąt innych, okupuje swoje cele już latami i nikt się nimi nie interesuje...
"Złotuś" - w schronisku już ponad dwa lata...
Bako - w schronisku już dwa i pół roku!
"Julian" - w schronisku ponad dwa lata...
"Mulat" - w schronisku już prawie dwa lata!
Przy okazji, specjalnie zamieściłyśmy takie "nieatrakcyjne" zdjęcie, żeby pokazać Państwu jak stali rezydenci schroniska załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne (robi tak każdy pies, który spędzi jakiś czas w schronisku). Wielokrotnie wspominałyśmy, że psy to zwierzęta bardzo czyste, które w normalnych warunkach "nie kalają swojego gniazda" odchodami, dlatego tak trudno jest im przystosować się do życia w małej klatce, w której muszą się załatwiać i całymi dniami przesiadywać we własnych fekaliach - to z kolej zawdzięczają pracownikom, którzy tak bardzo nie lubią sprzątania w boksach...
Tacy stali rezydenci stanowią obecnie niestety prawie połowę obsady schroniska... Dlaczego odwiedzający zwracają uwagę tylko na psy nowe i tylko takie znajdują dom? Być może należałoby zadbać o higienę zwierząt, które przebywają tu najdłużej? Wykąpać je, wyszczotkować, odrobaczyć, odpchlić ... tak by nie odstraszały swoim wyglądem i zapachem?
Jedynym przedstawicielem "starej gwardii", który zniknął ze schroniska w ostatnich dniach jest Nico:
Spędził w schronisku ponad dwa lata i mamy nadzieję, że znalazł prawdziwy, dobry dom, w którym zostanie już do końca życia... Niestety, w schronisku byłyśmy już wielokrotnie świadkami sytuacji, kiedy psy przebywające w nim przez lata nigdy nie znajdywały nowych właścicieli, tylko umierały w swoich klatkach... Nico był bardzo żywiołowy, nie znosił zamknięcia. Ostatnie miesiące były dla niego bardzo ciężkie - schudł, maniakalnie biegał w kółko na tych kilku metrach przestrzeni, do których zostało zredukowane jego życie... Gdziekolwiek teraz jest, mamy nadzieję, że jest to lepsze miejsce...
Oby tak duża liczba adopcji nie była związana ze wzrostem aktywności handlarzy, którzy sprzedają psy z legnickiego schroniska na niemieckim e-bayu, gdzie może je kupić każdy, kto zapłaci 150-200 euro, a dalszy los zwierząt jest nieznany... Szkoda, że zarządca schroniska zawsze zataja takie sytuacje (wywózki, śmierć zwierząt itd.), przez co zniknięcie dużej liczby zwierząt na raz nigdy nie pozwala po prostu cieszyć się z adopcji, tylko rodzi takie właśnie pytania... Dlaczego w tym schronisku nic nie może dziać się jawnie?
***
Niestety, w ostatnim tygodniu weterynarz nie zajął się jednym z dwóch nowoprzybyłych psów, z których jeden musiał przez długi czas być uwiązany na ciasnym pasku/sznurze/łańcuchu, co poraniło jego szyję:
Żeby chociaż pracownicy zechcieli mu ulżyć - wykąpali i wygolili poranioną szyję, tak by mogła się goić... Wierzymy, że tak się stanie, kiedy tylko psom skończy się kwarantanna.
***
Na koniec, chciałybyśmy zachęcić potencjalnych adoptujących - w schronisku nie znajdują się tylko psy po przejściach, chore, wychudzone, brudne i zapchlone - po prostu takich zdjęć publikujemy najwięcej, bo te zwierzęta najbardziej potrzebują pomocy, ale w schronisku przebywają też psy młode, piękne, pełne życia, które także czekają na swoją szansę!
Jeśli szukasz oddanego przyjaciela -
zapraszamy do schroniska!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz