Pełną rzeczywistość w taki dzień jak dziś oddają poniższe
zdjęcia małego pieska, który był
przemoczony do suchej nitki, co w
warunkach schroniskowych jest stanem permanentnym – jak długo pada deszcz, tak
długo psy są mokre, i nie mają możliwości wyschnąć.
To wszystko dzieje się w
boksach tzw. hotelowych – tylko i wyłącznie – ze złej woli ludzi odpowiedzialnych
za „opiekę” nad psami. Powoduje to fakt, że boksy tzw. hotelowe nie mają zadaszenia i każde wyjście psów na
zewnątrz (gdzie się załatwiają) sprawia, że mokną. Plandeka zakrywająca dach
nakładana jest TYLKO w zimie, kiedy są duże opady śniegu – w dni deszczowe i
upały psy albo drżą z przemoczenia albo ledwo dyszą na ostrym słońcu. Dlaczego
tak długo walczymy o nałożenie plandeki na te boksy a kierownictwo jest nieugięte?
– z wygody pracowników! Otóż w ramach czyszczenia boksów brak zadaszenia
pozwala im w 5 minut zlać boksy z góry wodą ze szlauchu. Dzięki temu szybciej
wrócą pod swój daszek, by schronić się przez deszczem i zimnem czy przed palącym słońcem. Jest to kolejny
przykład na to, że to nie brak pieniędzy (których zawsze mało) powoduje
cierpienia zwierząt, tylko zła wola i wygoda pracowników! Tak wygląda praca na
rzecz zwierząt pod kierownictwem pana Boksy. Za taką pracę ludzie w czasach
kryzysu dostają wypłatę.
Podobnie nasze apele o
usunięcie śliskich płytek, które pod wpływem wody – codzienne zlewaniej w ramach
czyszczenia plus deszcz czy śnieg – powodują, że psy mają trudności z
utrzymaniem równowagi na śliskiej i mokrej powierzchni – także pozostają
lekceważone.
Sprawozdanie z deszczowego 1 czerwca 2013
Zwierzęta nie poskarżą się przecież jak ciężko żyje im się w takich warunkach, a ludzie nie mający uczuć wyższych wykorzystują ich niemowę na swoją korzyść… Chyba nikt już nie ma wątpliwości, że cała załoga, a także zarządca schroniska robią na nim jedynie pieniądze – comiesięczne wypłaty pensji - zaś potrzeby zwierząt nie są brane pod uwagę.
Sprawozdanie z deszczowego 1 czerwca 2013
Zwierzęta nie poskarżą się przecież jak ciężko żyje im się w takich warunkach, a ludzie nie mający uczuć wyższych wykorzystują ich niemowę na swoją korzyść… Chyba nikt już nie ma wątpliwości, że cała załoga, a także zarządca schroniska robią na nim jedynie pieniądze – comiesięczne wypłaty pensji - zaś potrzeby zwierząt nie są brane pod uwagę.
W pozostałych boksach „gruntownie
wyremontowane” dachy - jak określa prezes LPGK Józef Wasinkiewicz i z-ca
prezydenta Jadwiga Zienkiewicz – są nadal zbutwiałe i dziurawe, dzięki czemu
woda zalewa pomalowane boksy i budy.
boks nr 1
boks nr 5
boks nr 7
boks nr 8
boks nr 12
boks nr 16
boks nr 20
boks nr 32
Jak widać na powyższych filmach i tu pracownicy znaleźli
rozwiązanie dla swojej wygody– miski same napełniają się deszczówką i nie
trzeba opuszczać ciepłego i suchego budynku w taką „psią” pogodę, przecież
wypłata i tak wpłynie na konto, za samą obecność w schronisku.
Pomimo deszczu i wody wlewającej
się do boksów, wiele bud jest pootwieranych. Mokre psy nie mają możliwości
poczuć ciepła w budzie do której dodatkowo zawiewa zimny
i wilgotny wiatr. W legnickim schronisku nie ma zwyczaju sprawdzania tego, czy
budy w takie dni są zamknięte. Otworzone w ciepłe dni po to, by wyschły - teraz
z powrotem zalewane są wodą - wilgotnieją i gniją od środka… Jednak skoro tego
nie widać, więc wszystko w porządku – główny cel – zachowanie estetyki na
zewnątrz jest spełniony – wypłata się należy.
Ten staruszek – okrutnie potraktowany
przez życie, który trzęsie się ze strachu i zimna,
nie znajdzie w schronisku ukojenia – z pewnością będzie cierpiał zimno i oczywiście brak ludzkiego podejścia…
boks 38
Szczeniaki także nie mogą
liczyć na żadne sentymenty. Kojec w którym przebywają stoi na zewnątrz, bez
żadnego zadaszenia. Jedynie wilgotna buda daje im schronienie przed strugami padającego
deszczu - tak zaczyna się ich „przygoda” z ludźmi…
Co do nie przemęczania się
pracowników – sprawa wybiegu. Dziś, w ciągu trzech godzin pobytu w schronisku,
dwa psy skorzystały z wybiegu. W trakcie naszych pobytów nie korzysta z niego
więcej jak trzy psy. Przypomnijmy,
że kierownik schroniska Leszek Boksa deklarował - przy jego szumnym otwarciu z władzami miasta - że każdy pies przebywający
w schronisku w ciągu tygodnia będzie korzystał z godzinnego pobytu na wybiegu. W
schronisku jest średnio ok. 65 psów. Panie Boksa, czy pańska matematyka różni się
od tej ogólnie przyjętej? Bo według matematyki uczonej w szkołach taki wynik
nie jest możliwy do osiągnięcia przy wyprowadzaniu 2-3 psów dziennie – i to w
dniach, w których ktoś patrzy. Może jakieś kursy dokształcające?
A tak rozpaczliwie reagują psy, kiedy inny wyprowadzany jest na wybieg.
****
Na koniec „papaja” w miskach –
nazywana gorącym posiłkiem w wywiadach telewizyjnych i prasowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz