Mimo to można przecież zrobić użytek ze znajdującego się na środku schroniska dziedzińca. Nie jest to co prawda duży obszar, ale idealnie nadawałby się dla pracowników socjalizujących psy niewychodzące [patrz: Dramat niewychodzących]. Wystarczyłby przecież ogrodzić go metalową siatką z podmurówką. Pieski miałyby mini wybieg z trawą i drzewami.
Zapewne głównym argumentem jaki podniosą przeciwnicy takiego rozwiązania będzie koszt budowy i brak środków ze strony Urzędu miasta, ale można by przecież poszukać sponsorów. Kierownik mógłby skontaktować się np. z producentami karmy dla psów oraz kotów i zaproponować im powierzchnię reklamową na ogrodzeniu z napisem "Budowę wybiegu ufundował i tu podać nazwę firmy". Taka propozycja z pewnością zainteresowałaby także producentów środków do pielęgnacji psów (np. na pchły, bo z pewnością zwróciłoby to uwagę osób adoptujących psy, które niestety ZAWSZE przynoszą z tego miejsca do nowych domów niechcianych "towarzyszy").
A jeśli reklamy te zasłoniłyby dużą powierzchnię na ogrodzeniu to tym lepiej - inne psy nie oglądałyby z zazdrością spacerów swoich kolegów.
Takie to wszystko proste a jednak nic się nie dzieje...dlaczego? - bo chodzi TYLKO o psy, które nie potrafią upomnieć się o swoje PRAWA i są skazane na takich ludzi jakimi obecnie zarządza schronisko - bezdusznych, pozbawionych ambicji, bo przecież łatwiej pracować wg schematów, dbając tylko o comiesięczną pensję, którą otrzymują kosztem cierpienia niewinnych zwierząt...Oni przecież są zatrudnieni tylko dlatego że są te psy! inaczej schronisko by nie istniało. Czy to takie straszne by mieć szacunek dla tych dzięki którym mają pracę?....wszystko to takie proste i logiczne, jednak nie dla wszystkich....
Oto właśnie jest nasza propozycja - panie kierowniku do dzieła! już wszystko podaliśmy jak na srebrnej tacy, teraz niech się pan wykaże i udowodni że się mylimy co do pana. Czekamy, razem z psami...
Oto teren, który można by ogrodzić:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz