Dzisiaj po wejściu do
schroniska stanęłyśmy z oniemienia. Zobaczyłyśmy ekipę remontową, która wymieniała w CAŁOŚCI stary dach i kładła
NOWĄ blachodachówkę na boksy!
Nie dość że materiał jest nowy a nie z demobilu,
to nowy dach zostanie położony na całą szerokość boksu a nie jak do tej pory na
¾ jego części!
Szkoda tylko, że tam gdzie nie ma ŻADNEGO zadaszenia i woda leje
się w całości na psy a słońce pali – boksy tzw. hotelowe - nadal nic się nie zmienia…
Wynika z tego, że jednak remont
który odbył się 2 lata temu i kosztował 45 tys. zł okazał się jedynie
marnotrawstwem pieniędzy. Jego mierne efekty opisywałyśmy i dokumentowałyśmy na
blogu niemal zaraz po jego zakończeniu zakładka Dla Radnych. Czemu tek się stało? Ponieważ większą
uwagę poświęcono efektom estetycznym, mającym odwracać uwagę odwiedzających od faktycznego traktowania zwierząt w tym miejscu
i zaniedbywania ich praw. Otynkowano i pomalowano wówczas elewację w boksach i budy na
zewnątrz, co nie miało najmniejszego znaczenia na poprawienie warunków życia
zwierząt. Dachy jedynie połatano zaś w dużej części pozostały nadal spleśniałe.
Takie rozłożenie prac remontowych sprawiło, że deszcz i wilgoć z dziurawych
dachów zniszczyła wszystko co zostało zrobione. Przewidywałyśmy to w trakcie
trwania remontu widząc zasady jego przeprowadzania. Wiedzieli to także wynajęci
do pracy ludzie i zastanawiali się jaka "tęga" głowa za to odpowiada, jednak
musieli robić to co im kazano. Wszelkie prawa logiki przy tym remoncie były
podważone, jednak nikt nie zmienił ustaleń, co spowodowało, że po 2 latach
"gruntownego" remontu wszystko trzeba było zacząć od nowa z kolejnymi kosztami.
I
tak jest w schronisku z wieloma rzeczami na które wydatkuje się pieniądze.
Między innymi ze sprawą sterylizacji i kastracji zwierząt. Wydawane są na to
duże pieniądze jednak zasady przeprowadzania zabiegów są podobne jak te przy
remoncie – w efekcie zabiegi te niczego nie zmieniają. Sterylizacje
przeprowadza się na psach najmniejszych, bo są tańsze i w efekcie można wykazać
się ich większą ilością, jakakolwiek
logika związana z zapobieganiem bezdomności zwierząt jest na ostatnim miejscu.
I tak, psy duże, które mają większe problemy z adopcją i przebywają w
schronisku od dłuższego czasu nadal tkwią w boksach niewysterylizowane, czym
nie zwiększa się szansy na ich adopcję. Poza tym, większe zwierzęta rodzą
więcej potomstwa i w przyszłości jest ono też duże, co nie jest cechą sprzyjającą
w miejskich warunkach. Za to psy małe, zostają często „na siłę” (dla wyników)
zaraz po kwarantannie sterylizowane i… natychmiast adoptowane. Kolejny błąd to
sterylizowanie zarówno suk jak i psów, w przypadku gdy pieniędzy starcza tylko
na kilka procent zwierząt przebywających w schronisku. Jak taki bałagan i brak
rozsądnego sterylizowania zwierząt ma w przyszłości wpłynąć na ograniczenia
niepotrzebnego rozmnażania się i bezdomności? W sytuacji kiedy finanse są
ograniczone logicznym jest, że powinno się sterylizować jedną płeć zwierząt ale w
100%, wtedy jest szansa, że zatrzymamy niepotrzebne i niekontrolowane rozmnażanie
i zmniejszy się ilość zwierząt w naszym mieście. Niestety, wszystko to wskazuje,
że w legnickim schronisku nie ma właściwego gospodarza, który właściwie nim nadzoruje
i dba o zwierzęta a nie jedynie o swoją „ciepłą” posadę.
Kolejny przykład braku
właściwego zarządzania schroniskiem udokumentowałyśmy w dniu dzisiejszym. W
boksach „hotelowych” tych przy budynku, w którym przez większość dnia
przebywają pracownicy, leżały surowe kości.
Próżno było szukać ich w boksach bardziej oddalonych w których przebywają psy duże i energiczne. Jednak do "hotelowych" było bliżej, i tak kości te leżały w boksie młodego psiaka, który nie miał jeszcze stałych zębów by sobie z nimi poradzić i raczej był za młody, by w ogóle dostać je do jedzenia, co później powoduje niestrawności i biegunki bardzo niebezpieczne u takich młodziaków, jak i w boksie dwóch najstarszych suczek w schronisku, które już nie mają zębów i mają problem nawet z miękkim jedzeniem.
Próżno było szukać ich w boksach bardziej oddalonych w których przebywają psy duże i energiczne. Jednak do "hotelowych" było bliżej, i tak kości te leżały w boksie młodego psiaka, który nie miał jeszcze stałych zębów by sobie z nimi poradzić i raczej był za młody, by w ogóle dostać je do jedzenia, co później powoduje niestrawności i biegunki bardzo niebezpieczne u takich młodziaków, jak i w boksie dwóch najstarszych suczek w schronisku, które już nie mają zębów i mają problem nawet z miękkim jedzeniem.
Jedynie muchy miały używanie...
Ale ciężko już było wrzucić małemu do boksu pluszaka, by choć trochę mógł się nim zająć...
Halo! Czy ktoś w tym miejscu
używa czasami rozumu, czy lenistwo i wygoda wśród
obsługujących zdominowały całkowicie ten narząd? A może to jest jedyne kryterium przyjmowania ludzi do pracy w schronisku? Po prostu brak słów.
*****
W tym tygodniu nie zobaczyłyśmy
już najstarszego psa przebywającego w schronisku od października 2013r. Nasz wesoły Dziadek
umarł po wysłużeniu swych najlepszych lat człowiekowi, który odwdzięczył się
mu, oddając go na starość do schroniska, w stanie w jakim nie miał on już żadnych
szans na adopcję, przez co umarł w samotności, za kratami…
Oby ci, którzy
zafundowali mu taką śmierć, zasłużyli na podobną…
Jedni odchodzą inni zaczynają
swoje życie. Czy będzie szczęśliwe wśród
tylu psich nieszczęść?
Dlatego tak ważna jest odpowiednia sterylizacja i
zapobieganie niepotrzebnemu - jak to widać w schronisku - rozmnażaniu się. Tym bardziej w takim miejscu powinna być podjęta z tym walka. Najpierw jednak
muszą zmienić się ludzie, którzy obecnie nie nadają się do pracy z żywymi istotami, co udowadniają na każdym kroku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz