Strony

niedziela, 27 września 2015

26 września w schronisku




W dzisiejszą sobotę zastałyśmy prawie wszystkie boksy ze strony zwróconej na północ pokryte nową blacho dachówką. 

Trochę martwią nas jednak ułożone równo stare pokrycie dachowe. Czyżby planowane  było ich użycie w schronisku na innych boksach?
 ******
Pracownicy nie zwracają uwagi na zamykanie bud, i w nocy psy marzną a przecież są warunki, by tak nie było, niestety zawodzi człowiek… 
 ******
Psy nadal nie dostają zabawek. A niektóre z nich bardzo potrzebują jakiegokolwiek zajęcia i skupienia uwagi na czymś innym niż kraty… Niestety, obsługa uważa chyba, że byłoby to zbędnym luksusem w tym miejscu.

*****
Poza tym, było spokojnie. Kilka dużych psów skorzystało z wybiegu a także zostało wyprowadzonych na spacery.

*****
Niekontrolowane i niepotrzebne rozmnażanie się zwierząt cały czas ma się dobrze. Nowe maluchy zostają porzucane lub rodzą się w schronisku prawie każdego tygodnia…
 Sterylizujmy nasze zwierzęta, to jedyny sposób na ograniczenie bezdomności. Nigdy nie będziemy pewni czy potomstwo nie trafi na bruk lub nie urodzi kolejnych niechcianych szczeniaków.

niedziela, 20 września 2015

Remont po remoncie... 19 wrzesień



Dzisiaj po wejściu do schroniska stanęłyśmy z oniemienia. Zobaczyłyśmy ekipę remontową, która wymieniała w CAŁOŚCI stary dach i kładła NOWĄ blachodachówkę na boksy!
 Nie dość że materiał jest nowy a nie z demobilu, to nowy dach zostanie położony na całą szerokość boksu a nie jak do tej pory na ¾ jego części!

Szkoda tylko, że tam gdzie nie ma ŻADNEGO zadaszenia i woda leje się w całości na psy a słońce pali – boksy tzw. hotelowe - nadal nic się nie zmienia…

Wynika z tego, że jednak remont który odbył się 2 lata temu i kosztował 45 tys. zł okazał się jedynie marnotrawstwem pieniędzy. Jego mierne efekty opisywałyśmy i dokumentowałyśmy na blogu niemal zaraz po jego zakończeniu zakładka Dla Radnych. Czemu tek się stało? Ponieważ większą uwagę poświęcono efektom estetycznym, mającym odwracać uwagę odwiedzających od  faktycznego traktowania zwierząt w tym miejscu i zaniedbywania ich praw. Otynkowano i pomalowano wówczas elewację w boksach i budy na zewnątrz, co nie miało najmniejszego znaczenia na poprawienie warunków życia zwierząt. Dachy jedynie połatano zaś w dużej części pozostały nadal spleśniałe. Takie rozłożenie prac remontowych sprawiło, że deszcz i wilgoć z dziurawych dachów zniszczyła wszystko co zostało zrobione. Przewidywałyśmy to w trakcie trwania remontu widząc zasady jego przeprowadzania. Wiedzieli to także wynajęci do pracy ludzie i zastanawiali się jaka "tęga" głowa za to odpowiada, jednak musieli robić to co im kazano. Wszelkie prawa logiki przy tym remoncie były podważone, jednak nikt nie zmienił ustaleń, co spowodowało, że po 2 latach "gruntownego" remontu wszystko trzeba było zacząć od nowa z kolejnymi kosztami. 
I tak jest w schronisku z wieloma rzeczami na które wydatkuje się pieniądze. Między innymi ze sprawą sterylizacji i kastracji zwierząt. Wydawane są na to duże pieniądze jednak zasady przeprowadzania zabiegów są podobne jak te przy remoncie – w efekcie zabiegi te niczego nie zmieniają. Sterylizacje przeprowadza się na psach najmniejszych, bo są tańsze i w efekcie można wykazać się ich większą ilością,  jakakolwiek logika związana z zapobieganiem bezdomności zwierząt jest na ostatnim miejscu. I tak, psy duże, które mają większe problemy z adopcją i przebywają w schronisku od dłuższego czasu nadal tkwią w boksach niewysterylizowane, czym nie zwiększa się szansy na ich adopcję. Poza tym, większe zwierzęta rodzą więcej potomstwa i w przyszłości jest ono też duże, co nie jest cechą sprzyjającą w miejskich warunkach. Za to psy małe, zostają często „na siłę” (dla wyników) zaraz po kwarantannie sterylizowane i… natychmiast adoptowane. Kolejny błąd to sterylizowanie zarówno suk jak i psów, w przypadku gdy pieniędzy starcza tylko na kilka procent zwierząt przebywających w schronisku. Jak taki bałagan i brak rozsądnego sterylizowania zwierząt ma w przyszłości wpłynąć na ograniczenia niepotrzebnego rozmnażania się i bezdomności? W sytuacji kiedy finanse są ograniczone logicznym jest, że powinno się sterylizować jedną płeć zwierząt ale w 100%, wtedy jest szansa, że zatrzymamy niepotrzebne i niekontrolowane rozmnażanie i zmniejszy się ilość zwierząt w naszym mieście. Niestety, wszystko to wskazuje, że w legnickim schronisku nie ma właściwego gospodarza, który właściwie nim nadzoruje i dba o zwierzęta a nie jedynie o swoją „ciepłą” posadę. 
 
Kolejny przykład braku właściwego zarządzania schroniskiem udokumentowałyśmy w dniu dzisiejszym. W boksach „hotelowych” tych przy budynku, w którym przez większość dnia przebywają pracownicy, leżały surowe kości.
 Próżno było szukać ich w boksach bardziej oddalonych w których przebywają psy duże i energiczne. Jednak do "hotelowych" było bliżej, i tak kości te leżały w boksie młodego psiaka, który nie miał jeszcze stałych zębów by sobie z nimi poradzić i raczej był za młody, by w ogóle dostać je do jedzenia, co później powoduje niestrawności i biegunki bardzo niebezpieczne u takich młodziaków, jak i w boksie dwóch najstarszych suczek w schronisku, które już nie mają zębów i mają problem nawet z miękkim jedzeniem.
 Jedynie muchy miały używanie...
 

Ale ciężko już było wrzucić małemu do boksu pluszaka, by choć trochę mógł się nim zająć...
Halo! Czy ktoś w tym miejscu używa czasami rozumu, czy lenistwo i wygoda wśród obsługujących zdominowały całkowicie ten narząd? A może to jest jedyne kryterium przyjmowania ludzi do pracy w schronisku? Po prostu brak słów.
 *****
W tym tygodniu nie zobaczyłyśmy już najstarszego psa przebywającego w schronisku od października 2013r. Nasz wesoły Dziadek umarł po wysłużeniu swych najlepszych lat człowiekowi, który odwdzięczył się mu, oddając go na starość do schroniska, w stanie w jakim nie miał on już żadnych szans na adopcję, przez co umarł w samotności, za kratami…
 
 Oby ci, którzy zafundowali mu taką śmierć, zasłużyli na podobną…

Jedni odchodzą inni zaczynają swoje życie. Czy będzie szczęśliwe  wśród tylu psich nieszczęść? 
Dlatego tak ważna jest odpowiednia sterylizacja i zapobieganie niepotrzebnemu - jak to widać w schronisku - rozmnażaniu się. Tym bardziej w takim miejscu powinna być podjęta z tym walka. Najpierw jednak muszą zmienić się ludzie, którzy obecnie nie nadają się do pracy z żywymi istotami, co udowadniają na każdym kroku.

poniedziałek, 14 września 2015

"Świeżaki" w schronisku - 12 wrzesień

Ponieważ w tą sobotę na całe szczęście nie było żadnych niepokojących zdarzeń, które trzeba byłoby opisać na blogu, przedstawimy opisy psów, jakie przebywają od nie tak dawna w schronisku. 
Może ktoś z Państwa znajdzie wśród nich przyjaciela na całe życie?...

 Babunia to staruszka, która na stare lata trafiła do schroniska. Jest czarna, przyprószona siwizną z białym krawatem. Ma krótką sierść przypominającą wygniecionego baranka. Jest bardzo wrażliwa i mocno przeżywa pobyt w schronisku. Kiedy pojawi się ktoś, kto przystaje przy boksach i głaszcze psy, Babunia zaraz stoi przy kratach i rozpaczliwie skomle, by do nie podejść. Wygląda to tak, jakby wołała z całych sił: „niewinna, jestem niewinna”. I nie tyle chodzi jej o głaskanie, ile o wypuszczenie na wolność i zabranie ze sobą. Nie nadaje się do warunków schroniskowych, gdzie często musi przebywać w boksie z innymi suczkami, które przeważnie są młodsze i zawsze silniejsze. Babunia od razu ustępuje im miejsca ponieważ nie umie się bronić i jedynie ucieka potykając się przed ewentualnymi atakami. Źle znosi takie sytuacje i nawet jeśli siedzi z łagodną suczką, to ze strachu ustępuje jej miejsca. Suczka ma bardzo zniszczone zęby, które są przerzedzone i mocno starte, dlatego raczej nie je suchej karmy, którą często podają w schronisku a nawet miękkie kąski przeżuwa jedną stroną. Pobyt tu jest dla niej pod każdym względem mocno uciążliwy a patrząc na jej łagodny charakter z pewnością na niego nie zasłużyła.
Adopcja starego psa to wielka odwaga, która nie często ma miejsce. Trzeba liczyć się z tym, że pies niedługo pożyje i za jakiś czas trzeba będzie się z nim rozstać na zawsze. Nie każdego na to stać. Jednak wiemy z doświadczenia, że takie przypadki też się zdarzają. Mało tego, takie potencjalne staruszki potrafią przeżyć więcej lat niż niejeden młodszy pies!  Dlatego w jej przypadku także liczymy na cud – czyli odważnego i odpowiedzialnego człowieka, który podaruje jej wolność na te ostatnie lata życia.


Toffik wyjątkowy pies, w pięknym brązowym kolorze. Ma gęstą i puchatą sierść, miłą w dotyku. Niestety, jego dotychczasowe życie z pewnością go nie rozpieszczało. Trafił do schroniska mocno zaniedbany i wychudzony. Jego sierść jest skołtuniona i brudna. Rzucał się na każde w miarę miękkie jedzenie, które pochłaniał łapczywie, bez gryzienia. Ma starte do dziąseł wszystkie zęby, także te z tyłu, dlatego nie może jeść suchego pokarmu czy twardych kości. Oprócz tego ma starą bliznę przy oku i wyszarpaną część dolnej powieki – wygląda to tak, jakby został uderzony szpadlem… Mimo tych obrażeń pies jest bardzo pogodny i pozytywnie reaguje na człowieka. Lubi być głaskany i drapany. Zachowuje się jak młodziak, chciałby się bawić i przytulać. Ponieważ jest dużym psem i raczej ruchliwym dobrze byłoby jakby miał do dyspozycji ogródek przy domku. Oczywiście nada się także do dużego mieszkania, byle tylko miał zapewnione odpowiednio dużo ruchu. Nadaje się do domu w którym jest kilka osób, które na zmianę mogłyby zająć się jego głaskaniem. Toffik bardzo potrzebuje czułości i opiekuna z dobrym sercem, który już nigdy nie da mu zrobić krzywdy. Dobrze czułby się także w towarzystwie rozsądnych dzieci, żeby nadrobić z nimi zabawę której raczej był w swoim życiu pozbawiony.

„Diana” -  to bardzo urocza i niezwykle sympatyczna suczka. Mimo tego, że nie grzeszy urodą, bo jest zwyczajnie szaro-bura, z obciętym krzywo ogonkiem i skazą na grzbiecie, nadrabia wszystko swoją przemiłą osobowością. Diana bardzo lubi być głaskana i przytulana – gdyby mogła przecisnęłaby się przez kraty byleby tylko bardziej wtulić się w człowieka. Dodatkowo jest bardzo żywiołowa i cały czas macha swoim kikutkiem, kręci się i poszczekuje by tylko zwrócić na siebie uwagę. Potrzebuje domu w którym zawsze będzie się coś działo a ona będzie mogła w tym uczestniczyć. Dobrze będzie się czuła w towarzystwie osób aktywnych, które będą dbały o zapewnienie jej odpowiedniej dawki ruchu każdego dnia. Świetnie też odnajdzie się w domu ze starszymi dziećmi, z którymi będzie mogła spędzać czas na niekończących się zabawach. Suczka wniesie do nowego domu mnóstwo radości i uroku  - nie pozwoli by jej opiekun pożałował kiedykolwiek decyzji o jej adopcji. Ta przemiła suczka czeka na człowieka odpowiedzialnego, który przede wszystkim zadba o jej sterylizacje, czym dodatkowo przyczyni się do ograniczenia bezdomności wśród zwierząt.

„Chico”  - nieduży piesek w typie teriera. Ma szorstką  sierść w siwawym odcieniu. Jest bardzo dobrze nastawiony do ludzi, w związku z czym zawsze można go zobaczyć machającego ogonkiem. Jest grzeczny i lubi być głaskany. Co ważne Chico nie jest nachalny w zwracaniu na siebie uwagi – nieśmiało spogląda w oczy z nadzieją że ktoś przystanie właśnie przy nim. Swoje najlepsze lata ma już raczej za sobą, co widać to po jego zębach, które są na przedzie mocno starte a kilku brakuje. Jednak temu trzeba się przyjrzeć, bo po wyglądzie zewnętrznym i zachowaniu nikt nie posądziłby go o więcej niż 5 lat!  Jego sympatyczny charakter i pewna skromność czyni z niego psa uniwersalnego – może być wspaniałym towarzyszem zarówno dla osób samotnych jak i rodzin z dziećmi. Jedynym warunkiem jego adopcji jest rozsądek osób adoptujących, dzięki któremu Chico zyska dobry dom na resztę swojego życia i nigdy już nie zostanie porzucony.

Opisy innych piesków niemogacych znaleźć domu od dłuższego czasu na blogu Rozsądne Adopcje Zapraszajcie tam swoich przyjaciół i reklamujcie bezdomniaki z schroniska!