Wielki odzew po ostatnim dramatycznym poście udowodnił, że
jest dużo osób którym los zwierząt w legnickim schronisku nie jest obojętny.
Dostaliśmy dużo maili i zapytań o różne kwestie dotyczące schroniska. Znaleźli
się ludzie, którzy postanowili przyjrzeć się osobiście temu, co się dzieje w
schronisku, kilka osób postanowiło sprawdzić kwestie prawne. Właśnie po to
prowadzimy bloga!
Od 2009r. próbowałyśmy rozwiązywać problemy, które zauważyłyśmy
rozmowami, począwszy od najniższego szczebla – pracowników i kierownika,
weterynarza, prezesa LPGK, Powiatowego
Lekarza Weterynarii, na Prezydencie Miasta kończąc. Było bardzo trudno. Miałyśmy
wrażenie, że wszyscy oni mówią jednym językiem, który brzmiał „w schronisku wszystko jest w porządku”
a nawet stwierdzano, że jest to wzorcowe schronisko w Polsce (sic!). Tak, próbowano nam się śmiać w twarz i robić z
nas nadgorliwe wolontariuszki, by zniechęcić do dalszych działań. Jednak mimo
obowiązków dnia codziennego, postanowiłyśmy się nie poddawać. Kolejnym etapem
było szukanie pomocy w instytucjach nadzorujących – Główny i Wojewódzki Lekarz Weterynarii
i Wojewoda Dolnośląski oraz w mediach. Proszę uwierzyć, że schronisko z 2009r.
a schronisko obecnie to dwa różne miejsca! Kto widział jak było wtedy, ten wie…
Przede wszystkim, dzięki naszej uporczywej determinacji widok w tym miejscu ludzi z zewnątrz a także
wolontariuszy jest obecnie codziennością i nikogo już nie dziwi! Wcześniej wszyscy chętni do pomocy byli
zniechęcani, by nie odwiedzać schroniska – chodziło o to, by nikt nie patrzył
pracownikom na ręce a oni mogli się obijać.
Psy zamiast dzisiejszych obróż nosiły na szyi mocno zaciśnięte opaski budowlane, które raniły im skórę.
Nie zwracano uwagi na to, czy w boksach znajdują się psy wzajemnie się nietolerujące, czego konsekwencją były głębokie rany i krew na ścianach i posadzce.
Przez to, że pracownicy zniechęcali do odwiedzin także potencjalnych adoptujących i nie udzielali im żadnych informacji, było ono przepełnione a w boksach przebywało nawet po 8 psów!
Psy były niesocjalizowane i bały się ludzi!
Nikt nie kąpał zwierząt, które aż się kleiły od schroniskowego brudu i wiele z nich miało kołtuny, które trzeba było wycinać!
Nie było żadnej sterylizacji!
Nie było spacerów z psami a także WYBIEGU!
Więcej można przeczytać TU.
Psy zamiast dzisiejszych obróż nosiły na szyi mocno zaciśnięte opaski budowlane, które raniły im skórę.
Nie zwracano uwagi na to, czy w boksach znajdują się psy wzajemnie się nietolerujące, czego konsekwencją były głębokie rany i krew na ścianach i posadzce.
Przez to, że pracownicy zniechęcali do odwiedzin także potencjalnych adoptujących i nie udzielali im żadnych informacji, było ono przepełnione a w boksach przebywało nawet po 8 psów!
Psy były niesocjalizowane i bały się ludzi!
Nikt nie kąpał zwierząt, które aż się kleiły od schroniskowego brudu i wiele z nich miało kołtuny, które trzeba było wycinać!
Nie było żadnej sterylizacji!
Nie było spacerów z psami a także WYBIEGU!
Więcej można przeczytać TU.
W związku z taką aktywnością przysporzyłyśmy sobie wielu
wrogów. Dlatego zawsze od pracowników schroniska usłyszycie o nas bardzo
niepochlebne – delikatnie mówiąc opinie. Ale to nas nie dziwi, zburzyłyśmy ich
spokojną „pracę” i zmusiłyśmy do jakiegoś wysiłku na rzecz zwierząt. Wolontariuszki,
które przyszły po nas – nie mające pojęcia o tym, że to, co zastały jest konsekwencją
naszej walki, dzięki pracownikom także uważają nas za wrogów, czego już
zupełnie nie rozumiemy, i w związku z tym od nich także nie usłyszycie o nas
niczego dobrego. W ten sposób pracownicy manipulują ludźmi, by zdyskredytować
naszą działalność i nie być na celowniku, zaś wolontariuszy wykorzystują
do tego, by dawali im alibi i pozytywne opinie, a ci z drugiej strony godzą się na takie traktowanie zwierząt jakie dokumentujemy.... Dlatego, by oddzielić się od
tych którzy nas krytykują, wyraźnie zaznaczamy swoją NIEZALEŻNOŚĆ i nie popisujemy porozumień z LPGK.
Po tych sukcesach doszłyśmy jednak do ściany i jedynym
sposobem na pomoc, której nadal potrzebują zwierzęta, stało się pisanie bloga i
informowanie nieświadomych ludzi jak wygląda schronisko „od środka”, właśnie po
to, by ktoś z Państwa wziął sprawy w swoje ręce i dokończył rewolucję.
Z nadzieją, że także wśród radnych naszego miasta znajdują
się osoby którym los zwierząt leży na sercu, stworzyłyśmy zakładkę Dla Radnych i w skrócie sygnalizujemy najważniejsze
problemy.
Dziękujemy za zainteresowanie i chęć niesienia pomocy w
imieniu zwierząt przebywających w schronisku!
Szczególne podziękowania od suczki, która w poprzednią sobotę przeżywała gehenne.
Szczególne podziękowania od suczki, która w poprzednią sobotę przeżywała gehenne.
Dzięki wzmożonemu zainteresowaniu została rozdzielona ze
swoim oprawcą i dzisiaj była w stanie nawet obszczekiwać odwiedzających:) Także
jej rana została zszyta i dzisiaj już wyglądała znacznie lepiej. To wszystko nasza wspólna
zasługa! Dlatego dopóki w schronisku będą łamane prawa zwierząt, dopóty będziemy
tam regularnie przychodzić i dzielić się z Państwem faktami na blogu.
Reagujmy, jest nas więcej.
Zmieńmy wspólnie to miejsce w przyjazne dla zwierząt!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz