Po dzisiejszym dniu jesteśmy tak
zbulwersowane zachowaniem obsługi schroniska, od której zależą losy istot żywych, że nadal nie
możemy uspokoić nerwów. Pracownicy zamknęli w jednym boksie suczkę ze świeżymi
ranami po sterylizacji – a w zasadzie z dziurą w podbrzuszu! – z psem który jest
niby wysterylizowany(?) a ma popęd większy od wielu innych. W konsekwencji,
byłyśmy świadkami jak przez CAŁY dzień suczka broniła się przed GWAŁTEM!
To, że psy są wysterylizowane, nie znaczy,
że nie może dojść do gwałtu, jedynie to, że nie
będzie z tego szczeniaków. Suńka była osłabiona po sterylizacji i nie miała
siły się bronić – piszczała, skamlała i przewracała ze zmęczenia. Usilnie wypatrywała pomocy ze strony ludzi...
Jakim
prawem ci ludzie skazują suczkę na gwałt zamykając ją w boksie z którego nie
może uciec, by się skutecznie obronić?! Czy ci mężczyźni nie uznają gwałtu jako
przemocy, bez względu na to czy jest on popełniany na człowieku czy na zwierzęciu?
Bo przecież przemocy się przeciwdziała a oni nie dość, że sami do tego
doprowadzili to jeszcze po zwróceniu uwagi i poproszeniu o rozdzielenie psów,
pracownik jedynie wzruszył ramionami i odszedł, czym zgodził się na dalsze
gwałcenie osłabionej suczki z rozprutym podbrzuszem! Szokujące jest to, że obok były puste boksy! To
jest zezwolenie na przemoc w najgorszym wydaniu!!! Ludzie mający te zwierzęta
chronić skazują je na większe cierpienie niż spotkałoby je na wolności! Czy to jest moralne? W tym dniu
schronisko odwiedzały także dzieci i oglądały takie sceny! Czy już nikt nie
panuje nad zachowaniem tych ludzi? Po czymś takim powinni oni zostać natychmiast
zwolnieni! I w normalnym schronisku zapewne tak by się stało.
Nie ma słów na sytuację której byłyśmy
świadkami, dlatego jesteśmy skłonne podjąć w tym kierunku odpowiednie kroki
prawne – mamy materiał filmowy i zdjęcia. W związku z tym zwracamy się do
Państwa z prośbą: jeśli wiecie do kogo najlepiej i w jakiej formie należałoby
zgłosić to zdarzenie, by podjęto skuteczne działanie to bardzo prosimy o
kontakt na maila.
Po tym zdarzeniu nie jesteśmy już w
stanie pisać o niczym innym. Jedynie zwrócimy jeszcze uwagą na tzw. pracę schroniskowego
weterynarza. Oprócz powyższych makabrycznych zdjęć dokumentujących jak zszywane są rany u
psów poddawanych zabiegom sterylizacji, zastałyśmy w schronisku suczkę, z dziurą
na biodrze, która nie była zupełnie zaopatrzona. Ciekła z niej gęsta ropa a nieogolona
wokół sierść wchodziła w głąb rany.
Suczka była przerażona i markotna, być może miała
gorączkę z powodu rany. Jest zadbana – widać, że była niedawno u fryzjera. Może
się zgubiła i została mocno pogryziona. Niestety, w schronisku ani weterynarz ani pracownicy zupełnie się nią nie przejęli, a takie zaniedbania grożą w najgorszym wypadku nawet
martwicą. Pies jest jeszcze na kwarantannie, być może zgłosi się po niego właściciel,
któremu podpowiadamy, by zaskarżył opiekę schroniskową i weterynaryjną, która może mieć nieodwracalne
konsekwencje, a jakiej powinien być poddany każdy pies po przyjęciu do
schroniska.
Prosimy Państwa, byście pomogli krzywdzonym w legnickim schronisku zwierzętom i również sami podejmowali działania zmierzające do likwidacji patologii jaka w nim cały czas panuje i jak widać po nowych faktach eskaluje...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz