poniedziałek, 12 stycznia 2015

Czy dary mają sens jak nie chce się pracować?... 10 styczeń



Kierownik schroniska Leszek Boksa cyklicznie dziękuje w mediach za dary i zapewnia, że służą one zwierzętom. Ludzie są zadowoleni że zrobili dobry uczynek i że przyczynili się do pomocy dla zwierząt. Niestety, prawda wygląda inaczej, jednak można się o tym przekonać jedynie poprzez wizyty w schronisku na które już większość darczyńców nie ma czasu. Przynosicie Państwo do schroniska m.in. karmę w puszkach, koce, kołdry i zabawki. Czy widać w boksach takie rzeczy? Wystarczy przejść się po schronisku by zobaczyć, że koce czy kołdry są położone bezużyteczne na dachach bud i psy z nich w żaden sposób nie korzystają, że w żadnym z boksów nie ma śladu zabawek a w miskach leży sucha karma. Żeby Państwa dary były  wykorzystane we właściwy sposób, trzeba jeszcze tego dopilnować, inaczej Wasza pomoc zostanie w większej mierze zmarnowana... Niestety, nawet media w naszym mieście wolą zająć się promowaniem laurek wystawianych przez kierownika samemu sobie(!) niż rzetelnie podejść do sprawy i zgłębić fakty  - i tak emitują reportaże o schronisku kilka razy w roku zapewniając tym, że wszystko w tym miejscu ma się dobrze. Nie pokazują jak na wiosnę leżące pod wiatą przez całą jesień i zimę koce zostają wywiezione taczką do śmietnika stojącego obok a zabawki w najlepszym razie będą wszystkie wrzucone do dwóch kojców w którym latem przebywają szczeniaki. W Legnicy panuje od wielu lat marazm i rutyna – jak widać na wszystkich szczeblach, i nikt nie chce tego zmieniać, zwłaszcza ci, którzy się w nim jakoś ustawili i mogą spać spokojnie z miesiąca na miesiąc, niestety kosztem niewinnych.

Dzisiejszą wizytą w schronisku dokumentujemy wysnute wnioski.

Ponieważ poprzedniego dnia padał mocny deszcz, a jak wiadomo prowizoryczny remont schroniska za 45 tysięcy objął tylko jego ogólną estetykę a nie użyteczność dla zwierząt - wszystkie kołdry wyłożone na budach były przemoczone i mimo tego, że deszcz już nie padał do boksów cały czas kapała z nich woda. 
 
Jak ważna jest zabawa dla psów tłumaczy sama nauka. Zwierzęta mają zapisaną w genach aktywność, którą muszą realizować – to nie jest ich „widzimisię” tylko potrzeba. Dysponują odziedziczonym po przodkach wzorcem zachowania wilka zwanym łańcuchem łowieckim : TROPIENIE -> WYPATRYWANIE -> PODCHODZENIE -> POGOŃ -> CHWYCENIE-ZABICIE -> ROZSZARPANIE -> ZJEDZENIE. W wyniku selekcji hodowlanej dla potrzeb człowieka wyeliminowano ostatnie ogniwa łańcucha oraz wzmocniono mniej lub bardziej pozostałe ogniwa. Dzięki prowadzonej od początku udomowienia selekcji, psy są niejako zatrzymanymi w młodzieńczej fazie wilkami z charakterystyczną dla szczeniąt i podrostków chęcią do zabawy. Dlatego też współczesne psy pozbawione zabawy i kontaktu z człowiekiem przeżywają frustracje. Skoro nauka udowadnia jak ważna jest zabawa w życiu psów, czy nie powinna być ona zapewniona zwłaszcza tym, które pozbawione wolności i przynależności przebywają w schronisku? Oczywiście jest to bardzo ważny element opieki nad zwierzętami w takim miejscu. W prawidłowo funkcjonujących schroniskach zabawa jest zwierzętom zapewniana, przynajmniej w minimalnym stopniu. Niestety, nie w legnickim schronisku, w którym pracują ludzie bez misji a jedynie „odwalający pańszczyznę”. Pracownicy NIGDY nie rozdają zabawek do boksów z racji tego, że nie chce im się ich sprzątać, kiedy psy wyładują na nich swoją frustrację spowodowaną zamknięciem w jednym miejscu i „naśmiecą” w boksie - ma być pozorny porządek służący ludziom a nie zwierzętom... 
Pamiętajmy, że pierwsza zasada legnickiego schroniska brzmi – idealny wygląd na zewnątrz czyli pozorny porządek tj. przystrzyżona trawa i krzewy, równo ustawione miski oraz pomalowane lamperie, przykrywające prawdziwe oblicze – na to od lat łapią się odwiedzający i ku radości pracowników to się sprawdza.

Rozumiejąc potrzebę tego ważnego dla psów bodźca, przynosimy od roku zabawki psom które tego najbardziej potrzebują. Niestety, zwierzęta mogą się nimi pobawić do pierwszego sprzątania, kiedy to pracownik zabawkę wyrzuca – bez względu na jej stan. 
Psem potrzebującym aktywności i wielu takich bodźców jest Nico.  Co tydzień przynosimy mu zabawkę – najlepiej piszczącą i gumową – na którą się wręcz rzuca z radości. Niestety, w kolejnym tygodniu po zabawce ani śladu i Nico może jedynie obijać się o cztery ściany nie mając nic więcej do „roboty”.

Obecnie w schronisku przebywa młody bernardyn – Baster, bardzo spragniony ruchu, aktywności i zabawy. Niestety, może tu liczyć jedynie na stanie przy kratach. Kiedy zaś dostanie zabawkę, to podobnie jak Nico porywa ją i nie rozstaje się z nią przez resztę dnia. Przygryza, podrzuca, naciska łapą, niemalże "uśmiecha się" z radości.

Czy to naprawdę taki problem, by codziennie wrzucać tym psom do boksu zabawkę którą się zajmą na resztę dnia? Przecież w takim celu przynosicie Państwo zabawki do schroniska! Obsługa chyba tego nie rozumie albo rozumie ale ma to głęboko w d…
Jest jeszcze młody amstffik - Junior, któremu także odebrana jest możliwość zabawy jakiej bardzo potrzebuje.


W związku z tym, zwracamy się z apelem do Państwa – jeśli chcecie podarować zabawki psom z legnickiego schroniska i zależy Wam, by były one należycie wykorzystane i trafiły bezpośrednio  do psów, kontaktujcie się bezpośrednio z nami wolontariuszkischronlegnica@gmail.com lub zostawcie swoje dary w sklepie Biały Gołąb Al.Piłsudskiego 52.

Poza tym, akurat te najbardziej aktywne psy  - zgodnie z naszymi obserwacjami – najrzadziej korzystają z wybiegu. Energetyczny bernardyn nie ma nawet założonej obroży, co świadczy o tym , że nie korzystał z wybiegu i nie był na spacerze od dobrych kilku tygodni!!! Lenistwo obsługi osiąga szczyty! Pracownikom nie chce się chodzić po psy do odległych boksów i wyprowadzają na wybieg najczęściej psy z boksów znajdujących się najbliżej budynku w którym przesiadują. W konsekwencji dyżurującym na wybiegu psem jest staruszek z artretyzmem który ledwo chodzi i z pewnością wyjście na wybieg nie jest dla niego najważniejsze.

*****
Dwa tygodnie temu boksy hotelowe zostały zasłonięte plandeką. Dzieje się tak co roku, kiedy zaczyna padać śnieg. Niestety, przez to że jest to rozwiązanie tymczasowe plandeka nie jest odpowiednio przymocowana i oprócz tego, że tylko pozornie pełni funkcję zadaszenia – woda i tak leje się do środka przy wejściu do legowiska - to podwiewana przez wiatr faluje i mocno obija się o kraty czym straszy przerażone zwierzęta powodując dodatkowo ich stres. 

Nie wiadomo z jakich powodów kilka boksów w tą sobotę było zamkniętych od wewnątrz (zielona dykta widoczna na zdjęciach) uniemożliwiając tym wyjście psów i załatwianie się poza legowiskiem. Z środka dochodziło jedynie skomlenie i nieustanne drapanie we włazy. 

Czym kierują się pracownicy zamykając dodatkowo w ten sposób psy? Trudno w tym miejscu powoływać się na logikę. Faktem jest, że co najmniej pięć boksów było zamkniętych przez CAŁY dzień i w takim stanie  pozostawiono je do następnego dnia.
 *****
Na zakończenie refleksja dotycząca wykonywania „pracy” w schronisku - pracownicy od godziny 12 do końca pracy nie wyszli ani razu na zewnątrz by sprawdzić co dzieje się w boksach: czy psy mają wodę, czy żaden z nich nie zachorował i np. nie dostał biegunki, czy może któryś leży martwy… Z taką niewiedzą opuszczają oni codziennie schronisko zostawiając psy samym sobie. Czym zatem kierownik i LPGK - ich pracodawca uzasadnia obecność dwóch pracowników przynajmniej od godziny 12 do 15? Pytanie na które znają odpowiedź tylko wtajemniczeni w tą pozorowaną działalność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz