Kierownik schroniska Leszek Boksa cyklicznie dziękuje w
mediach za dary i zapewnia, że służą one zwierzętom. Ludzie są zadowoleni że
zrobili dobry uczynek i że przyczynili się do pomocy dla zwierząt. Niestety, prawda
wygląda inaczej, jednak można się o tym przekonać jedynie poprzez wizyty w
schronisku na które już większość darczyńców nie ma czasu. Przynosicie Państwo
do schroniska m.in. karmę w puszkach, koce, kołdry i zabawki. Czy widać w
boksach takie rzeczy? Wystarczy przejść się po schronisku by zobaczyć, że koce
czy kołdry są położone bezużyteczne na dachach bud i psy z nich w żaden sposób
nie korzystają, że w żadnym z boksów nie ma śladu zabawek a w miskach leży
sucha karma. Żeby Państwa dary były
wykorzystane we właściwy sposób, trzeba jeszcze tego dopilnować, inaczej Wasza pomoc zostanie w większej mierze zmarnowana... Niestety, nawet media w
naszym mieście wolą zająć się promowaniem laurek wystawianych przez kierownika samemu
sobie(!) niż rzetelnie podejść do sprawy i zgłębić fakty - i tak emitują reportaże o schronisku kilka
razy w roku zapewniając tym, że wszystko w tym miejscu ma się dobrze. Nie pokazują jak na
wiosnę leżące pod wiatą przez całą jesień i zimę koce zostają wywiezione taczką
do śmietnika stojącego obok a zabawki w najlepszym razie będą wszystkie wrzucone
do dwóch kojców w którym latem przebywają szczeniaki. W Legnicy panuje od wielu
lat marazm i rutyna – jak widać na wszystkich szczeblach, i nikt nie chce tego
zmieniać, zwłaszcza ci, którzy się w nim jakoś ustawili i mogą spać spokojnie z
miesiąca na miesiąc, niestety kosztem niewinnych.
Dzisiejszą wizytą w schronisku dokumentujemy wysnute
wnioski.
Ponieważ poprzedniego dnia padał mocny deszcz, a jak wiadomo
prowizoryczny remont schroniska za 45 tysięcy objął tylko jego ogólną estetykę a
nie użyteczność dla zwierząt - wszystkie kołdry wyłożone na budach były
przemoczone i mimo tego, że deszcz już nie padał do boksów cały czas kapała z
nich woda.
Jak ważna jest zabawa dla psów tłumaczy sama nauka. Zwierzęta
mają zapisaną w genach aktywność, którą muszą realizować – to nie jest ich „widzimisię”
tylko potrzeba. Dysponują odziedziczonym po przodkach wzorcem zachowania wilka
zwanym łańcuchem łowieckim : TROPIENIE
-> WYPATRYWANIE -> PODCHODZENIE -> POGOŃ -> CHWYCENIE-ZABICIE ->
ROZSZARPANIE -> ZJEDZENIE. W
wyniku selekcji hodowlanej dla potrzeb człowieka wyeliminowano ostatnie ogniwa
łańcucha oraz wzmocniono mniej lub bardziej pozostałe ogniwa. Dzięki prowadzonej od początku
udomowienia selekcji, psy są niejako zatrzymanymi w młodzieńczej fazie wilkami
z charakterystyczną dla szczeniąt i podrostków chęcią do zabawy. Dlatego też współczesne psy pozbawione
zabawy i kontaktu z człowiekiem przeżywają frustracje. Skoro nauka udowadnia
jak ważna jest zabawa w życiu psów, czy nie powinna być ona zapewniona zwłaszcza
tym, które pozbawione wolności i przynależności przebywają w schronisku?
Oczywiście jest to bardzo ważny element opieki nad zwierzętami w takim
miejscu. W prawidłowo funkcjonujących schroniskach zabawa jest zwierzętom
zapewniana, przynajmniej w minimalnym stopniu. Niestety, nie w legnickim
schronisku, w którym pracują ludzie bez misji a jedynie „odwalający pańszczyznę”.
Pracownicy NIGDY nie rozdają zabawek do boksów z racji tego, że nie chce im się
ich sprzątać, kiedy psy wyładują na nich swoją frustrację spowodowaną
zamknięciem w jednym miejscu i „naśmiecą” w boksie - ma być pozorny porządek służący ludziom a nie zwierzętom...
Pamiętajmy, że pierwsza
zasada legnickiego schroniska brzmi – idealny wygląd na zewnątrz czyli pozorny
porządek tj. przystrzyżona trawa i krzewy, równo ustawione miski oraz pomalowane lamperie, przykrywające prawdziwe oblicze – na to od lat łapią się odwiedzający
i ku radości pracowników to się sprawdza.
Rozumiejąc potrzebę tego ważnego dla psów bodźca, przynosimy od roku zabawki
psom które tego najbardziej potrzebują. Niestety, zwierzęta mogą się nimi
pobawić do pierwszego sprzątania, kiedy to pracownik zabawkę wyrzuca –
bez względu na jej stan.
Psem potrzebującym aktywności i wielu takich bodźców jest Nico. Co tydzień przynosimy mu zabawkę – najlepiej piszczącą i gumową – na którą się wręcz rzuca z radości. Niestety, w kolejnym tygodniu po zabawce ani śladu i Nico może jedynie obijać się o cztery ściany nie mając nic więcej do „roboty”.
Psem potrzebującym aktywności i wielu takich bodźców jest Nico. Co tydzień przynosimy mu zabawkę – najlepiej piszczącą i gumową – na którą się wręcz rzuca z radości. Niestety, w kolejnym tygodniu po zabawce ani śladu i Nico może jedynie obijać się o cztery ściany nie mając nic więcej do „roboty”.
Obecnie w schronisku przebywa młody bernardyn – Baster,
bardzo spragniony ruchu, aktywności i zabawy. Niestety, może tu liczyć jedynie
na stanie przy kratach. Kiedy zaś dostanie zabawkę, to podobnie jak Nico porywa
ją i nie rozstaje się z nią przez resztę dnia. Przygryza, podrzuca, naciska
łapą, niemalże "uśmiecha się" z radości.
Czy to naprawdę taki
problem, by codziennie wrzucać tym psom do boksu zabawkę którą się zajmą na
resztę dnia? Przecież w takim celu przynosicie Państwo zabawki do schroniska!
Obsługa chyba tego nie rozumie albo rozumie ale ma to głęboko w d…
Jest jeszcze młody amstffik - Junior, któremu także odebrana
jest możliwość zabawy jakiej bardzo potrzebuje.
W związku z tym, zwracamy się z apelem do Państwa – jeśli chcecie
podarować zabawki psom z legnickiego schroniska i zależy Wam, by były one
należycie wykorzystane i trafiły bezpośrednio
do psów, kontaktujcie się bezpośrednio z nami wolontariuszkischronlegnica@gmail.com lub zostawcie swoje dary w sklepie Biały Gołąb Al.Piłsudskiego 52.
Poza tym, akurat te najbardziej aktywne psy - zgodnie z naszymi obserwacjami – najrzadziej
korzystają z wybiegu. Energetyczny bernardyn nie ma nawet założonej obroży, co
świadczy o tym , że nie korzystał z wybiegu i nie był na spacerze od dobrych
kilku tygodni!!! Lenistwo obsługi osiąga szczyty! Pracownikom nie chce się chodzić
po psy do odległych boksów i wyprowadzają na wybieg najczęściej psy z boksów
znajdujących się najbliżej budynku w którym przesiadują. W konsekwencji
dyżurującym na wybiegu psem jest staruszek z artretyzmem który ledwo chodzi i z
pewnością wyjście na wybieg nie jest dla niego najważniejsze.
*****
Dwa tygodnie temu boksy hotelowe zostały zasłonięte plandeką.
Dzieje się tak co roku, kiedy zaczyna padać śnieg. Niestety, przez to że jest
to rozwiązanie tymczasowe plandeka nie jest odpowiednio przymocowana i oprócz
tego, że tylko pozornie pełni funkcję zadaszenia – woda i tak leje się do
środka przy wejściu do legowiska - to podwiewana przez wiatr faluje i mocno
obija się o kraty czym straszy przerażone zwierzęta powodując dodatkowo ich
stres.
Nie wiadomo z jakich powodów kilka boksów w tą sobotę było
zamkniętych od wewnątrz (zielona dykta widoczna na zdjęciach) uniemożliwiając tym wyjście psów i załatwianie się poza
legowiskiem. Z środka dochodziło jedynie skomlenie i nieustanne drapanie we włazy.
Czym kierują się pracownicy zamykając dodatkowo w ten sposób
psy? Trudno w tym miejscu powoływać się na logikę. Faktem jest, że co najmniej
pięć boksów było zamkniętych przez CAŁY dzień i w takim stanie pozostawiono je do następnego dnia.
*****
Na zakończenie refleksja dotycząca wykonywania „pracy” w schronisku - pracownicy od
godziny 12 do końca pracy nie wyszli ani razu na zewnątrz by sprawdzić co
dzieje się w boksach: czy psy mają wodę, czy żaden z nich nie zachorował i np.
nie dostał biegunki, czy może któryś leży martwy… Z taką niewiedzą opuszczają
oni codziennie schronisko zostawiając psy samym sobie. Czym zatem kierownik i LPGK - ich pracodawca uzasadnia obecność dwóch
pracowników przynajmniej od godziny 12 do 15? Pytanie na które znają odpowiedź
tylko wtajemniczeni w tą pozorowaną działalność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz