W ostatnich dniach z legnickiego schroniska ubyło
kilkanaście psów. Taka hurtowa adopcja, jest zastanawiająca ze względu na
historię tego miejsca oraz kontrowersyjne decyzje o współpracy z handlarzami z
Niemiec, których legalność do tej pory nie została potwierdzona.
Z pewnością część zwierząt została zaadoptowana przez ludzi,
jednak wątpliwości budzą adopcje psów nie mających do tej pory na to szansy
takich jak psy ślepe czy staruszki które od dłuższego czasu „zalegały” w
boksach…
Ponadto w sobotę przyjechał samochód ze Schroniska Związku Gmin
KWISA, który zabrał dwa psy. Na jakiej zasadzie, dlaczego akurat te i po co psy
przewożone są z jednego schroniska do drugiego, które powstało by obsługiwać
jedynie gminy które je utworzyły? Na to pytanie odpowiedź zna jedynie kierownik
schroniska i – jak wszystko co budzące wątpliwości – zostanie to jego tajemnicą,
bo przecież z mieszkańcami którzy to schronisko utrzymują nikt się od lat nie
liczy, i raczej przez kolejne cztery
lata nic się nie zmieni….
******
Problem „wolontariatu na papierze” widać gołym okiem na
psach które potrzebują bardziej niż inne szczotkowania przy wymianie gęstej sierści
na nową. Dennis męczył się z martwą sierścią od kilku miesięcy i nikt nie
chciał mu pomóc, i sprawić by jego skóra zaczęła w końcu oddychać. Nie możemy sobie
wyobrazić jak można wziąć tego psa na spacer i oddać go z powrotem do boksu w
takim stanie! Tak jest zorganizowany „wolontariat” na potrzeby LPGK – byle było
jakieś alibi, że zwierzęta mają opiekę. Niestety, prawda wygląda tak:
Pracownicy, którzy od lat mają przedmiotowe podejście do
zwierząt, mogą nie mieć świadomości, że ta martwa sierść nie ogrzewa zwierzęcia
a jedynie doprowadza do hodowania pasożytów, które uszkadzają skórę, ale dziwi brak
wyobraźni ludzi, którzy niby „świadomie” przychodzą do schroniska i utrzymują taki stan za normalny…
Smutne to dla zwierząt, które nie potrafią się poskarżyć a w ich otoczeniu znajdują się ludzie zajęci sobą nawzajem…
Smutne to dla zwierząt, które nie potrafią się poskarżyć a w ich otoczeniu znajdują się ludzie zajęci sobą nawzajem…
Denisowi było tak przyjemnie kiedy jego skóra poczuła w końcu dopływ
powietrza ,że aż mruczał i nastawiał ciało do szczotkowania. To jak pies
spokojnie leży i poddaje się pielęgnowaniu sierści zostało udokumentowane
filmikiem.
Tyle udało się zrobić przez wąskie kraty boksu. Ile łatwiej
i przyjemniej dla Denisa byłoby wyszczotkowanie go na spacerze? To retoryczne pytanie kierujemy do „wolontariuszki”
LPGK.
*****
Na koniec obrazek jaki powstaje po zlaniu boksu wodą pod ciśnieniem.
Kto robi większy bałagan - zwierzęta czy może raczej pracownicy?...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz