Środa. Suczka przebywająca na kwarantannie z dnia na dzień
osłabła i zmarniała. Wcześniej była energiczna, nagle nie chciała opuścić budy
i nie zwracała na nic uwagi, a z pyska leciała jej ślina. Oprócz tego cała
drżała i miała trudności z utrzymaniem się na łapach.
Takie zachowanie znaczyło o
silnym bólu związanym z cierpieniem do tego stopnia, że wszystko wokół
przestało być ważne
Na potwierdzenie tego, że jest z nią źle, miski z jedzeniem stały nietknięte,
a cały boks był w brzydkim rozwolnieniu.
Po interwencji wolontariuszy suczkę schowano do boksu
znajdującego się przy budynku. Do soboty jej stan się nie poprawił.
Trzymajmy za nią kciuki, żeby przeżyła w takich warunkach,
bo niestety zdarzają się wypadki, że pies w tym miejscu nie dożywa końca
kwarantanny. Suczka jest młoda i ładnie zbudowana, może to pozwoli jej wylizać
się z choroby.
********
Natomiast w kolejnym dniu podobne objawy miał młody
labrador, który trafił do schroniska w tym samym czasie co suczka i także
przebywał na kwarantannie. Nie wychodził z budy, cały się trząsł i również miał
brzydkie rozwolnienie. Całe szczęście w sobotę był już aktywny, jedynie
rozwolnienie zostało…
*********
A w sobotę:
- wybieg w ogóle nie funkcjonował
- wolontariusze długo czekali na wydawanie psów
na spacery
- boksy nie były sprzątane
- nikt nie obsługiwał zainteresowanych ludzi przy
biurze
Powodem był fakt, że tak naprawdę CAŁE schronisko
obsługiwał TYLKO JEDEN pracownik i to z
najkrótszym stażem i najmniejszym doświadczeniem w tych czynnościach. Drugi pracownik –
brygadzista każący się traktować jak kierownik, nie opuszczał przez cały dzień
budynku i miał w nosie to, co się dzieje na zewnątrz, mimo tego że był świadomy,
że ten starszy wiekiem pracownik się nie wyrabia.
Jeśli tak, to po co w ogóle przychodzi on do pracy i ten
dzień jest mu liczony do wypłaty? Czy teraz, kiedy na remont budynku wydano
tyle pieniędzy pracownicy z najdłuższym stażem nie będą z niego w ogóle wychodzić i
pracować przy zwierzętach? Jak widać sami stworzyli sobie stanowiska
administracyjne, a zapomnieli, że są na stanowiskach roboczych.
Halo, panowie, może by tak wrócić do
rzeczywistości, bo za bardzo odlecieliście w tym lasku złotoryjskim nie
niepokojeni przez żadne, obiektywne władze i kontrole.
Zastanawiające jest też to, że jednego dnia może
być w schronisku 2 pracowników, w tym tylko jeden pracujący, zaś w środku tygodnia, w
jednym dniu jest ich pięciu, a różnica w funkcjonowaniu niewielka…
Po co więc utrzymywać tyle etatów? Czy schronisko na to
stać? Niech ci co są wezmą się do roboty i nie trzeba zatrudniać nowych, a
zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na zwierzęta, tam gdzie w większości
powinny trafiać.
*********
Nowe zdjęcia pokazujące wyraźną różnicę między remontem
dotyczącym budynku dla pracowników, a nietkniętymi i rozpadającymi się boksami dla zwierząt do niego przylegającymi.
****************
Bidulki które trafiły do psiego więzienia.
W najgorszym stanie jest przerażona i zdezorientowana
suczka, która wygląda jakby miała lada dzień rodzić.
Czy pracownicy świadomie zamknęli ją w boksie zewnętrznym,
by na zimnie urodziła szczeniaki?...
Smutny i zdystansowany do okoliczności piesek, który z
trudem się aklimatyzuje, jednak pozwala się głaskać.
Dwie młodziutkie suczki:
- jedna spokojna i grzeczna - aniołek:) mimo tego że czarna
- druga – szalona, rozszczekana, zazdrosna i
dominująca - mały diabełek
Dwaj bracia:
- przywódca i ustawiacz
- spokojny i ustępujący
Posiwiała staruszka
Przestraszony, puszysty króliczek
I jeszcze piękny młodziak, czekający na każdego człowieka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz