Zaczynamy od
szczęśliwej informacji – w sobotę dokonała się adopcja roku – Bohater po trzech
latach w schronisku znalazł dom!!!! To pies z boksu, który pracownicy chcieli skazać
na dożywocie w schronisku, pokazując nam swoją „władzę”, i mimo licznych apeli
nie rozdzielali psów w nim przebywających.
Bohater i Nikoś od początku nie
darzyli się sympatią, przez co nie było możliwe ich właściwe zaprezentowanie
się przed ludźmi i opuszczenie tego miejsca.
Przez złośliwość pracowników,
którzy NIGDY nie powinni pracować przy zwierzętach, psy te były parą z najdłuższym stażem w schronisku, i mimo wolnych boksów prawie połowy schroniska
nadal tkwili na „niełasce” tych ludzi. Jednak czego nie zrobiły osoby, które za
swoją pracę biorą pieniądze, zrobiła czytelniczka naszego bloga. Do tej pory wspierała
nas w sieci, aż w końcu zapragnęła pomóc w sposób bezpośredni i zaadoptowała
psa. Jest to pierwszy pies w jej życiu i nie bała się wziąć go ze schroniska! Zrobiła tym większą rzecz, że nie chciała
ładnego i młodego szczeniaczka, lecz psa po długich schroniskowych przejściach,
mającego nikłe szanse na adopcję. Jesteśmy
wdzięczne i doceniamy odwagę. Takie adopcje cieszą najbardziej dlatego zawsze
będziemy je nagłaśniać. Bohater otrzymał dostojne imię Burbon i zachowuje się
wzorowo aż rozpiera nas duma:).
Niestety, wiele psów pomimo długiego oczekiwania ich nie dożywa…
Bohater-Burbon miał szczęście i nie podzielił ich losu. Trafił do dobrego domu i wspaniałej właścicielki, która nie da mu już zrobić krzywdy. Schroniskowy koszmar już nie wróci, może jedynie w postaci suchej karmy od której uciekł ;)
Niestety, wiele psów pomimo długiego oczekiwania ich nie dożywa…
zawsze będą w naszych sercach
Bohater-Burbon miał szczęście i nie podzielił ich losu. Trafił do dobrego domu i wspaniałej właścicielki, która nie da mu już zrobić krzywdy. Schroniskowy koszmar już nie wróci, może jedynie w postaci suchej karmy od której uciekł ;)
Skorzystał też i
Nikoś, który do tej pory ustępował miejsca zaborczemu koledze i nie zbliżał się
do krat. Po adopcji kolegi został nareszcie wygłaskany i wydrapany! Jeden
uczynek a aż dwa psy zostały uszczęśliwione! Tym bardziej jesteśmy wdzięczne za
tą adopcję, którą zaliczamy do największych i najszczęśliwszych od długiego
czasu. Może teraz i do niego uśmiechnie się szczęście? To bardzo sympatyczny piesek, który w schronisku nauczył się jedynie szczekać...
Burbonowi i jego
Pani życzymy samych radosnych i szczęśliwych dni! DZIĘKUJEMY!
Zaś w schronisku….
......…jak wcześniej
pisałyśmy wróciło stare, czyli słoma z bud już zniknęła i przez całe lato i
jesień psy będą spać już tylko na gołych wydrapanych i spleśniałych dechach,
których nikt nie myje, bo nie widać tego na zewnątrz a zwierzęta się przecież
nie poskarżą...
.....… byłyśmy
świadkami tego, jak najstarsze psy w schronisku – dziadkowie, którzy nie
potrzebują już tyle ruchu co inne a jedynie zainteresowania, były zarówno na
spacerach - jeden nawet na dwóch(!) jak i później skorzystały jeszcze z wybiegu. Zaś te największe i najbardziej potrzebujące ruchu, wybiegania i rozładowania energii skorzystały jedynie ze spacerów...
ten "szczęściarz" był na dwóch spacerach jednego dnia i jeszcze skorzystał z wybiegu!
Gdzie tu logika?! Dwa psy, które
ledwo chodzą są wytypowane przez pracowników w ten sam dzień na spacery i na wybieg zaś te, których rozpiera
energia, są duże i ruchliwe skorzystały jedynie ze spacerów. Przecież to jest jak znęcanie się nad nimi. Wybieg miał służyć
wszystkim psom i każdy miał z niego korzystać co najmniej godzinę – 8 psów
każdego dnia! - takie były zapewnienia kierownika schroniska przed kamerami na
jego „uroczystym” otwarciu. Tyle są właśnie warte słowa pana Boksy, o czym
zawsze należy pamiętać oglądając z nim wywiady lub czytając w gazetach jego peany na temat
schroniska. W rzeczywistości psy z wybiegu albo zupełnie nie korzystają, albo
korzysta z nich po 2-3 psy dziennie, bo pracownikom zwyczajnie nie chce się ich
wymieniać, i najczęściej są to psy spokojne, żeby nie szarpały w drodze na
wybieg… Takie jak ten staruszek, który dziś także skorzystał wybiegu (dyskusyjne czy się wybiegał) .
To są karygodne zachowania pracowników na które pozwala kierownictwo.
Wybieg został wybudowany za określoną kwotę, która jest przez obsługę marnotrawiona!
Czy ktoś nie powinien za to ponieść konsekwencji? Będziemy dokumentować takie
rzeczy i poczekamy na innego Prezydenta tego smutnego miasta, bo obecnemu nie
zależy ani na zwierzętach ani na naszych pieniądzach.
Straż Miejska to
służba miasta podlegająca Prezydentowi miasta. W czasach tak niechętnych tej
formacji, legnicka Straż swoją bytność opiera w dużej mierze na Ekopatrolu
zajmującym się odławianiem bezdomnych zwierząt. Jednak jeśli ktoś próbował
uzyskać pomoc w tym temacie, wie jak ciężko doprosić się reakcji, kiedy pomocy
potrzebuje bezdomne zwierzę lub kiedy chce się oddać psa do schroniska. Jednak
żeby działalność ten formacji była udokumentowana, by mieć ten jedyny argument na
swoje istnienie trzeba coś robić. I tak nasza Straż zabiera psy właścicielom
sprzed nosa i zawozi do schroniska. Dodatkowo jak się uprze zastrzega, by nie
wydawać psa właścicielowi, który się po niego zgłosi bez ich obecności. Taka
sytuacja miała miejsce w tą sobotę. Pani przyjechała po psa, którego nie było
kilka godzin w domu, bo pobiegł za sąsiadem aż do Legnicy. Sąsiad w mieście
przywiązał psa sznurkiem do roweru, żeby ten nie wpadł pod samochód. Ktoś
nadgorliwy stwierdził, że przez ten sznurek pies jest maltretowany. Błyskawicznie(!)
przyjechała Straż Miejska i odebrała psa, mimo zapewnień, że ma on właściciela.
Czy właśnie po to utrzymujemy tą formację, by na siłę zawoziła do schroniska
psy, które nie są bezdomne? To jest robienie sztucznych wyników, które niczemu
nie służą oprócz utrzymywania kilkudziesięciu osób na ciepłych posadach! Dodatkowo
właścicielka psa została ukarana mandatem 50 zł za niedopilnowanie psa, po co
Straż specjalnie fatygowała się do schroniska! Niestety, nie ma konsekwencji
przy innych odbiorach i pan, który zaraz po pani czekał na wydanie swojego psa
mandatu za niedopilnowanie już nie dostał. Prosimy zatem komendanta Straży Miejskiej
– pana Giedrojcia, do sprecyzowania warunków karania właścicieli w takich
wypadkach, bo jak widać odbywa się to w sposób niezrozumiały co budzi
podejrzenia… Podobnie jak rzecz z właścicielami,
których pies po adopcji w schronisku trafia do niego z powrotem. Dlaczego Straż
nie dociera do tych ludzi, których dane są przecież w schronisku na umowie
adopcyjnej i nie karze za złamanie jej warunków? To jest potrzebne i dużo
bardziej pożyteczniejsze, bo buduje świadomość konsekwencji u ludzi i zapobiega
nieprzemyślanym adopcjom, niż sztuczne zwożenie do schroniska psów i karanie właścicieli,
którzy chcą je odebrać. Widać jaki Prezydent taka Straż Miejska… i nie ma się
co dziwić że coraz więcej ludzi jest za jej zlikwidowaniem – można powiedzieć,
że na własne życzenie.
Nowe psy, którym też być może dla pokazu zabrano dom.
Te psy mimo rozsadzającej je energii nie skorzystały z wybiegu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz