Strony

niedziela, 29 marca 2015

Schronisko w ostatnim tygodniu marca

Ostatnie dni marca to dalszy ciąg odpływu psów ze schroniska. Podczas naszej ostatniej wizyty naliczyłyśmy aż dziewięć dużych boksów pozbawionych lokatorów (nie licząc "pechowej" 13 - boksu zamurowanego z czterech stron, w którym nie powinien znajdować się żaden pies). Taki widok niewątpliwie cieszy. Szkoda tylko, że do schroniskowych weteranów ciągle nie uśmiecha się szczęście...
Ten sympatyczny mieszaniec w typie amstaffa nie spędził w schronisku jeszcze tyle miesięcy czy lat, co najwytrwalsi rezydenci, ale przebywa tu już pół roku i bardzo źle to znosi.

Jest bardzo wrażliwy i WYJĄTKOWO nastawiony na kontakt z człowiekiem. Uwielbia dotyk ludzkiej ręki i każdą formę towarzystwa, którego niestety w schronisku praktycznie nie ma... I stąd jego depresja -  całe dnie spędza siedząc w jednym kącie swojego boksu...

Takim właśnie psom najbardziej potrzebni są wolontariusze. Takie zwierzęta docenią każdą minutę im poświęconą. Dlatego też apelujemy po raz kolejny do wszystkich, którzy posiadają odrobinę wolnego czasu i chcieliby pomóc skrzywdzonym przez ludzi psom - przyjeżdżajcie do schroniska, spędzajcie z nimi czas, chociażby tylko mówiąc do nich zza krat, a jeśli nie straszne są Wam procedury LPGK (typu zaświadczenia lekarskie itd.), to podpisujcie porozumienie i wyprowadzajcie je na spacery (uwaga! trzeba mieć skończone 18 lat)!

Swoją drogą, szkoda że pracownicy zatrudnieni w tym miejscu nie czują żadnej potrzeby poświęcania uwagi, chociażby takiemu właśnie psu pogrążonemu w marazmie. Czterech mężczyzn woli nudzić się całymi dniami w kanciapie, zamiast np. wyprowadzić go na wybieg i pobawić się z nim trochę... Serce się kraje, kiedy musimy go opuścić, wiedząc że zostaje całkiem sam, ciągle w tym jednym kącie....
****
Wraz z nadejściem wiosny zaczął się "sezon na szczeniaki", czyli właśnie rezultat zupełnego braku świadomości jeśli chodzi o sterylizację (o samym zabiegu i jego niezliczonych zaletach pisałyśmy w dwóch poprzednich postach). Pod bramę schroniska ludzie zaczęli podrzucać całe mioty, również Straż Miejska kursuje tu niemal codziennie. Przedstawiciele "wyższego gatunku" bezmyślnie i bezcelowo rozmnażają psy (tak - to właśnie my jesteśmy za to odpowiedzialni!), a potem dziwią się, kiedy na świat przychodzi miot składający się z dziesięciu szczeniaków - jakby nie można było tego przewidzieć, kiedy trzyma się w domu niewysterylizowaną sukę czy niewykastrowanego psa. Wtedy niechciane psy trafiają do schroniska - tak się dzieje w najlepszym wypadku, bo przecież inwencja ludzka nie zna granic - topienie, trucie, wyrzucanie przy ruchliwej drodze, w lesie...
Oto nowe szczeniaki w schronisku:

Zazwyczaj takie "słodziaki" szybko znajdują dom. Tylko czy jest to decyzja przemyślana a nie podjęta pod wpływem impulsu? Pamiętajmy, że z tych ślicznych piesków nie wyrosną prawdziwe "rasowce" (a na takie jest największy pobyt), tylko takie same kundelki, jak te, które siedzą już za kratami. Niestety, po roku te śliczne pieski często wracają do schroniska...
***
Niedawno do schroniska trafił bardzo zaniedbany pies:

Takie wyłysienie grzbietu możemy często zaobserwować u bezdomnych psów, ale mogą się też z nim spotkać Państwo u swoich pupili adoptowanych ze schroniska. Jeśli zastanawiają się Państwo "co to jest", to na podstawie doświadczenia zdobytego w tym miejscu i wśród własnych zwierząt, podpowiadamy, że najczęściej jest to uczulenie na jad pasożytów (pcheł). Taki pies potrzebuje przede wszystkim kąpieli, dobrej obroży przeciwpchelnej i odpowiedniego środka w postaci kropli (do kupienia u weterynarza). Często psy z taką alergią są też uodpornione na większość najpopularniejszych specyfików. Wtedy należy metodą kolejnych prób szukać innych, mniej popularnych kropli, które zadziałają właśnie na niego. Jest to bardzo uciążliwa i bolesna choroba dla psów, dlatego nie można jej lekceważyć. Mamy nadzieję, że ten pies otrzyma od schroniskowego weterynarza odpowiednią pomoc...
***
Do plusów ubiegłego tygodnia należy zaliczyć aktywność i zainteresowanie pracowników stanem technicznym bud - jedna z nich była nawet naprawiana:

W tym miejscu każdy przejaw zaangażowania ze strony obsługi cieszy!

Również rottweiler pilnujący posesji na przeciw schroniska zasłużył sobie chyba na trwałe zainteresowanie swojego pana, bo w jego misce na stałe zagościła karma, a w budzie słoma:

O smutnym losie tych psów pisałyśmy w jednym z ostatnich postów. Oby pozytywne zmiany zagościły tam na zawsze!

Zapraszamy do wizyty w schronisku wszystkich zainteresowanych pomocą i adopcją!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz