Ostatnio
pisałyśmy o psie, który cierpi z powodu wrośniętych paznokci. Niestety, minął
tydzień i nic się nie zmieniło… Opuchlizna trochę ustąpiła ale paznokcie nadal
są wrośnięte w opuszki.
Żebyśmy
nie mogły zobaczyć czy w tej sprawie coś się zmieniło , przez całą sobotę pies
był od nas sprytnie „izolowany” – najpierw został wyprowadzony na wybieg a stamtąd od
razu poszedł na spacer. Do boksu wrócił tuż przed zamknięciem schroniska.
Tyle psów czeka na jakiekolwiek wyjście z boksu, a ten
jeden był na zewnątrz prawie przez cały dzień… W taki bezmyślny sposób
pracownicy nie mający właściwego podejścia do zwierząt, wykonują swoje
obowiązki w legnickim schronisku.
A weterynarz? Ten zupełnie nie przejmuje się
swoją funkcją i jest raczej od tego, by zatwierdzać cierpienie niż leczyć. W
tym temacie zawsze działo się źle w schronisku i jak widać po kolejnych
zdarzeniach, raczej się to nie zmieni, dopóki zatrudnionym weterynarzem będzie
pan Jacek Filipowski.
*****
Nie
ma się co dziwić, że psy adoptowane z legnickiego schroniska trzeba natychmiast
odrobaczać. Nawet jeśli dostawałyby one tonę leków na odrobaczenie, brak
higieny w tym miejscu zniweczy te działania.
******
Kolejny
przerażony piesek, świeżo przybyły do schroniska w panice chciał wyjść na
zewnątrz i tylko klinował się przy włazie. W efekcie spędził cały upalny dzień
wewnątrz boksu, gdzie obok posłania w końcu musiał także się załatwić.
A
pracownicy? Kompletna znieczulica - stali tuż obok i zupełnie nie reagowali na
jego płacze…
**********
Niemiłosierny upał
wykańczał wszystkich…
Szczeniaczki,
robiły co mogły, by schronić się przed gorącem – podkopywały się pod budę i
wciskały pod nią, by choć na chwilę odsapnąć na chłodnej ziemi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz