Woda i mocz
nadal stoi w zapadniętych kaflach.
**
Nowy piesek,
który ma wyłysiały tył i mocny łupież. Zapewne schroniskowy weterynarz jak
zwykle to przegapił i nie objął go „opieką”, o czym świadczy fakt, że znajduje
się w boksie zewnętrznym a nie hotelowym, do których zazwyczaj przenoszone są „leczone”
psy.
***
Kilka razy zachodziłyśmy
do schroniska w tygodniu i zauważyłyśmy, że wygląda ono zupełnie inaczej niż w
soboty. Przede wszystkim w boksach jest brudno – psy chodzą po swoich odchodach.
Zastanawiające jest to, że krytykujące naszą działalność „wolontariuszki” LPGK zupełnie nie zwracają na to uwagi pracownikom,
a większość czasu spędzają na towarzyskich rozmowach z nimi.
****
Niestety,
kiedy jeden ledwo stojący staruszek wrócił na zimę do boksu hotelowego, drugi –
ten o którym pisałyśmy w poprzednim poście – zagłodzony chudzielec, który po
długim czasie nie może nabrać masy - został przeniesiony do boksu zewnętrznego.
Czy ta chudzina ma większe szanse na przetrwanie w takim boksie niż poprzedni
staruszek?
Jest to tym bardziej niezrozumiałe, że w „hotelu” pozostają młodsze
psy w dobrej kondycji…
*****
Na
zakończenie jedzonko, na które psy się raczej „nie
rzucają”…
******
Poza tym,
przeraźliwie zimno!
Najgorzej tam, gdzie stoi lodowata woda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz