* W taką pogodę wszystkie budy były od góry otwarte – bez zmian już od kilku tygodni.
Pytanie jest jedno : skoro są możliwości, to dlaczego się z nich nie korzysta?
Czy nie można w chłodne i wilgotne dni (i noce) pozamykać bud, tak, by psom
było lepiej? Co innego jakby ich konstrukcja uniemożliwiała zarówno otwieranie
jak i zamykanie. Jednak skoro budy mają ruchome dachy, dlaczego pracownikom nie
chce się ich zamknąć w deszcze, a pootwierać w upały? Można to bez wysiłku zmienić,
jednak zależy to od dobrej (a raczej złej)
woli pracowników, którzy zachowują się tak, jakby świadomie (a może
bezmyślnie) znęcali się nad zwierzętami, które w tym miejscu zależą niestety od nich …
Do
pootwieranych od góry bud należy dodać dziurawe dachy, co sprawia, że woda leje
się strumieniami do bud, misek, na podesty. Psy w taką pogodę przebywają cały
czas w wodzie. Nie dziwi więc, że po pobycie w schronisku pies wychodzi z niego
schorowany – zwłaszcza „siadają” łapy od wyniszczanych wilgocią stawów. Czy po
to istnieje schronisko, by trafiający tu zdrowy pies, opuszczał je chory?
Funkcjonowanie tego miejsca mija się z celem – zamiast chronić zwierzęta,
krzywdzi się je…a robią to ludzie nieczuli na ich krzywdę i cierpienie.
W związku
z tym, nadal apelujemy do Państwa – jeśli chcecie przyczynić się do pomocy
zwierzętom w legnickim schronisku – piszcie pisma do Radnych i do Wojewódzkiego
Lekarza Weterynarii o tym, jak pracuje załoga schroniska, czym przyczynia się do
nieszczęścia zwierząt tam uwięzionych.
**********
Komisjami które w naszym mieście podejmują temat schroniska dla zwierzat są:
KOMISJA SPRAW OBYWATELSKICH
I RODZINY
1.
JACEK BACZYŃSKI – PRZEWODNICZĄCY
2.
SŁAWOMIR MASOJĆ – WICEPRZEWODNICZĄCY
3.
PIOTR ŻABICKI – WICEPRZEWODNICZĄCY
4.
ANNA FARMAS-CZERWIŃSKA
5.
JAN KUROWSKI
6.
GRAŻYNA PICHLA
7.
TYBERIUSZ KOWALCZYK
KOMISJA EKOLOGII, ZDROWIA I
POLITYKI SOCJALNEJ
1.
MAŁGORZATA NOWOSIELSKA – PRZEWODNICZĄCA
2.
WŁODZIMIERZ TULEJKO – WICEPRZEWODNICZĄCY
3.
PIOTR SIKORSKI - WICEPRZEWODNICZĄCY
4.
BOGUMIŁA SŁOMCZYŃSKA
5.
SŁAWOMIR MASOJĆ
6.
RYSZARD KĘPA
7.
PIOTR ŻABICKI
Dolnośląski Wojewódzki Lekarz Weterynarii - Zofia Batorczak
Wojewódzki Inspektorat Weterynarii
ul. Januszowicka 48, 50-983 Wrocław
e-mail: sekretariat@wroc.wiw.gov.pl
ul. Januszowicka 48, 50-983 Wrocław
e-mail: sekretariat@wroc.wiw.gov.pl
************
* ŚLISKIE KAFLE – temat nr 1 – najpilniejszy
do załatwienia! Tak jak wcześniej zaznaczałyśmy, śliskie kafle utrudniają
poruszanie się psów w boksach tzw.”hotelowych” co prowadzi do kontuzji u psów.
Jest to sprawa, która na dzień dzisiejszy (po wyczerpaniu lokalnych
możliwości) jest do załatwienia u Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii. Jest to organ nadrzędny, nadzorujący Powiatowego Lekarza Weterynarii - lek.wet. Jacka Cichosza, który pozwala na łamanie prawa w legnickim schronisku (Rozporządzenia Ministra Rolnictwa
i Rozwoju Wsi z dnia 23 czerwca 2004 r. w sprawie szczegółowych
wymagań weterynaryjnych dla prowadzenia schronisk dla zwierząt: § 4 pkt2 ppkt.1b : „ściany, podłogi i drzwi w pomieszczeniach
lub boksach wykonuje się z materiałów niepowodujących urazów lub kontuzji u
zwierząt”)
W tej
sprawie SZCZEGÓLNIE prosimy Państwa o
interwencje – tylko tak możemy wzruszyć urzędniczą maszynę i ukruszyć beton, którym się pokryła od lat.
Same
kafle są problemem, jednak skandaliczne jest to, że nie są one w żaden sposób przytwierdzone na stałe do podłoża – cement
pod nimi dawno się skruszył (właśnie od wody), zaś o fugach całkiem zapomniano. Psy chodzą wiec po płytkach, które się ruszają,
kruszą i odpadają. Sprawia to, że wystające ostre krawędzie ranią im łapy.
Wspólnie
sprawmy, by nakazano „z góry” to zmienić, ponieważ na uczucia wyższe ludzi tam
pracujących nie ma co liczyć.
W boksach tych, oprócz psów świeżo
trafiających do schroniska i przebywających na kwarantannie, przebywają psy
chore, które ze względu na „leczenie” są odizolowane od innych. Przebywają tam
również ciężarne suki i po urodzeniu suki karmiące ze szczeniakami. Tym
bardziej pomieszczenia te szkodzą psom,
które w większości są słabe, chore i z trudnością mogą utrzymać się na śliskiej
i niestabilnej powierzchni, a muszą wychodzić na zewnątrz, by przynajmniej się załatwiać…
Tak jest m.in. z psem przebywającym w boksie
9H – o którym pisałyśmy wcześniej – który trafił do schroniska w stanie
zagłodzenia i wcale mu się nie poprawia, a właz do boksu w którym przebywa,
jest kolejny tydzień zablokowany - tak, by nie mógł wychodzić na zewnątrz i
odwiedzający ludzie nie widzieli jak przewraca się na śliskich kafelkach.
A
wystarczyłoby zapewnić mu lepsze warunki i być może
szybciej wróciłby do zdrowia, odzyskał siły, a przede wszystkim nie cierpiał niepotrzebnie.
Dobra – ZŁA wola pracowników – nic więcej, a pies cierpi. Kto mu zadaje ból? Ci
którzy powinni zadbać o jego zdrowie i się nim opiekować – skrzywdzony przez
„właściciela” nadal jest krzywdzony w miejscu które miało być jego wybawieniem…
apel o pilną adopcje
Ukrywanie
takich zaniedbań to specjalizacja kierownika schroniska – w zamian za to
eksponowane są przystrzyżone krzewy, regularnie koszona trawka i bielone
krawężniki – by na pierwszy „rzut oka” dla odwiedzających wszystko wyglądało
pięknie, niestety kosztem cierpiących zwierząt.
Co w dalszym ciągu nie uległo poprawie, mimo tego że nie wymaga
żadnych nakładów a jedynie woli ludzi zatrudnionych w schronisku:
* Suczka z boksu 15 – o której pisałyśmy w poprzednim sprawozdaniu,
nadal potrząsa uszami. Czy jest leczona? Znając realia schroniska i
„zaangażowanie” w leczeniu zwierząt zatrudnionego tam weterynarza – raczej to
wątpliwe…
** W boksie 9 – mocno nietolerujące się psy – nadal bez zmian.
Jedynie zabliźniające się rany świadczą o tym, co się w nim nadal dzieje…
*** Suczka z bolącym dziąsłami, nadal nie dojada przebywając w
boksie ze zdrową „koleżanką” – nigdy tu nie przytyje, oby tylko nie została
jeszcze bardziej zagłodzona…
A nadmiar karmy jaką przynoszą „ludzie dobrej woli” będzie
wyrzucany przez obsługę do śmietnika „takie mamy pełne magazyny” jak mówi
kierownik Boksa.
*Haskiego który wrócił z nierozsądnej adopcji – nikt nie odebrał…
Kierownik nie zrobił nic, by skontaktować się z właścicielem i doprowadzić do
odpowiedzialności za jego zachowanie. Jeśli takie rzeczy nie będą dotkliwie
karane, ludzie będą to wykorzystywać - czy taka jest rola schroniska?
Przyjmować ponownie te same psy i nie wyciągać z tego żadnych konsekwencji? Po
co w takim razie funkcjonuje w naszym mieście i za nasze pieniądze straż
miejska? Ludzie biorą psy, wyrzucają i mimo dysponowania ich danymi, pozostają bezkarni i nadal mogą tak robić, a strażnicy będą odwozić je – na nasz koszt –
do schroniska. Jakie z tego można wyciągnąć wnioski? – że nie warto się nawet fatygować
samemu do schroniska - SM to załatwi i „obsłuży” takiego delikwenta. Zamiast korygować takie zachowania, „nasze”
władze przyczyniają się do ich naśladowania. Tak funkcjonuje nasze miasto i przez
lata marnotrawi nasze pieniądze – a tyle jest innych rzeczy do zrobienia, na
które nie ma pieniędzy. Stara prawda jest taka, że pieniądze są, tylko bezmyślnie się je
wydaje - tak jak w przypadku
zatrudnienia nieodpowiednich ludzi w schronisku, którzy nic nie robią dla
zwierząt a przecież dzięki nim pobierają przez lata swoje pensje.
Wracając do powtórnie porzuconego
biedaka, nadal przebywa on w boksie, w którym nic nie widzi i jedynie wegetuje.
Oczywiście ten problem, także można rozwiązać – np. co tydzień przenosić tam
innego psa, tak by przebywanie w tym najgorszym miejscu rozłożyło się po części
na innych, a nie koncentrowało na jednym – jednak do tego potrzeba ludzi myślących,
no i oczywiście takich, którym będzie chciało się co tydzień przenosić psy
- rozmarzyłyśmy się, taki wysiłek
fizyczny i opuszczenie na dłużej swojej kanciapy (jeszcze przy takiej pogodzie)
to przecież niewykonalne!
Jeśli ktoś z Państwa odwiedzi schronisko, proszę zajrzeć do
zakrytego pechowego boksu nr 13. Ten miły pies czeka na jakiekolwiek
zainteresowanie ludzi – tylko tak można sprawić mu przyjemność
w tym miejscu, chociaż przez chwilę.
**** Miły amstaff, który niedawno trafił do schroniska, ma mocno
złuszczony nos. Kolejny tydzień nie widzimy żadnego zainteresowania jego stanem ze strony schroniskowego weterynarza . Wystarczyłaby zwykła maść, by strupy rozmiękły i
odpadły – ale to przecież taka „drobnostka”, więc po co się tym zajmować.
Miejmy nadzieje że nie jest to już stan zapalny i że przynajmniej nie swędzi to psa.
z nowości:
Do schroniska trafiła piękna suka wilczura – niestety w ciąży.
Umieszczenie jej w „normalnym” boksie świadczy o tym, że załoga schroniska i
weterynarz nie są tego świadomi (podobnie jak w wielu wcześniejszych przypadkach kiedy dopiero wolontariusze
zgłaszali im ciąże u suki)
Poza tym wszystko po staremu – czyli problemy, które istniały, nie
zostały rozwiązane i widząc uśmieszki pracowników – raczej w dobrowolny sposób
się to nie zmieni…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz