Strony

poniedziałek, 20 maja 2013

Sprawozdanie 18.05.2013

W tym tygodniu można było zaobserwować jeszcze więcej pogryzień i krwawych ran:
- najgorzej było w boksie nr 9 – dominujący pies, który w zeszłym tygodniu w boksie nr 2 gryzł dwa pozostałe psy (w wyniku czego jeden z nich kulał mocno na przednią łapę) został w tym tygodniu przeniesiony do boksu nr 9, w którym od dawna wiadomo, że przebywa pies, który również nie toleruje innych (wiele już poranił, gdy bezmyślnie zamykano je razem)  Efekt : ostra jatka, w wyniku której jeden z nich ma głęboką dziurę nad okiem - oczywiście w żaden sposób nie opatrzoną przez schroniskowego weterynarza.

- boks nr 1 – tak jak w poprzednim tygodniu, pies nietolerujący innych, nadal siedzi z drugim psem, który w tę sobotę miał już nowe rany:

- w częściowo zasłoniętym boksie nr 25 wrócił z nierozsądnej adopcji pies, który przebywał wcześniej w  schronisku od  października 2012 . Boksy mają przy suficie niezabudowaną przestrzeń. Pies z 25 rozładowując w jedyny możliwy dla niego sposób swoją energię, wskakuje na ścianę i wisi na niej z głową wystającą  w kolejnym boksie. Jego sąsiad doskakuje do niego i go gryzie, w efekcie czego pies ma już świeże rany:

- w boksie hotelowym bezmyślnie dobrano młodziutką suczkę labradorkę, ze starszą suką. Nie trzeba wielkich umiejętności, żeby wiedzieć o tym, że psy z taką różnicą wieku mają zupełnie różną energię – starsza jest wyciszona i potrzebuje więcej spokoju, zaś szczeniak jest ruchliwy, chce się bawić i zaczepia swoją towarzyszkę. W związku z tym, starsza suczka odgania od siebie młodą i także dochodzi do spięć, w których cierpi naiwne szczenię…

Oczywiście ludzie obsługujący schronisko (także "wolontariusze" LPGK) są obojętni na te wszystkie krzywdy, do których sami doprowadzają, i zamiast naprawić swoje błędy (każdy się przecież może mylić) i  poprzenosić tych kilka psów, by mogły spokojnie żyć w "schronisku-więzieniu”, przechodzą tylko obojętnie…A może to dla nich forma rozrywki?...

*      Najsmutniejszym wydarzeniem było to,  że boks nr 13 – wbudowany miedzy inne boksy tak, że widać z niego tylko ścianę, nieużywany (dzięki naszym staraniom) przez ponad rok - został przywrócony do użytku i zamknięto w nim kolejnego nieszczęśnika, który nie widzi świata… Dodatkowo pies jest młody i duży – co oznacza ogrom skumulowanej energii –  i takie pozbawienie go jakichkolwiek bodźców zewnętrznych, sprawia, że wyje rozpaczliwie prawie bez przerwy i jest tak pobudzony że próbuje przegryźć kraty, czym jedynie ściera sobie zdrowe zęby.


*        Kleszcze. Psy w tym okresie oblepione są kleszczami (nieraz tak wielkimi, jak ziarna kukurydzy) jednak „opieka” nad nimi w schronisku nie obejmuje chyba ich usuwania. Pani, która przyszła dziś do schroniska, poprosiła pracownika o to, by usunął suczce z boksu 33 widocznego kleszcza, który wywołał duży i krwawy obrzęk nad jej okiem.. Pracownik przyjął zgłoszenie i.. nic nie zrobił. Po zapytaniu pod koniec dnia, czy kleszcz zostanie usunięty, pokręcił przecząco głową. Tak zachowują się pracownicy schroniska. A przecież  nie wymaga to żadnego wysiłku, tylko dobrej woli i krzty współczucia… Beton.
Oto zdjęcie kolejnego psa (pies z boksu nr 9, wcześniej pokazany jako pogryziony), także ma wczepionego ogromnego kleszcza i nikt z tym nic nie robi.
*     Jedynym miłym akcentem tego dnia, było wyprowadzenie na wybieg dużego i bardzo potrzebującego ruchu psa z boksu 24, który to boks (usytuowany w najmniej "uczęszczanym" rogu w schroniska) był od dawna pomijany przy wyprowadzaniu (pewnie dlatego że znajduje w się najdalej wybiegu, a to przecież taki wysiłek by do niego dojść a później jeszcze odprowadzić psa…) Chociaż w tym wypadku nie wiadomo czy nie było to zasługa pani, która była zainteresowana tym psem i odbyło się to w ramach „prezentacji”
Jednak już „wolontariuszka” LPGK – tak, jak w zeszłym tygodniu – wyprowadziła na spacer jednego i w dodatku tego samego psa co w zeszłą sobotę, zaś psów w schronisku jest obecnie 68.  Co z resztą nieuprzywilejowanych? – szkoda nawet komentować...
*        Budy – zwłaszcza w boksach pozbawionych przez całą dobę słońca – były tak, jak w poprzednim tygodniu pootwierane, mimo deszczowej pogody i nadal chłodnych nocy (w zamiarze pracowników miały pewnie schnąć, jednak przez dziurawy dach  kapie do nich woda i  jeszcze bardziej moczy je w środku,  jednak kto w schronisku skojarzy te dwie wykluczające się rzeczy?)
*       W boksie hotelowym nr 4 – pies ze strasznym rozwolnieniem. Jaki jest na to sposób w schronisku – zmywanie szlauchem tak, by jak najmniej odwiedzających to zobaczyło. A dolegliwość? – „poczekajmy kilka dni, na pewno sama się wyleczy”…
W innym boksie rozwolnienie ze śladami krwi. Też  pewnie samo przejdzie... Nie będziemy prezentować tego widoku.

*       Oczywiście zlewanie wodą z góry boksów hotelowych wyłożonych śliskimi kafelkami – nadal jest dumnie praktykowane – na szkodę zwierząt, które po takim zabiegu nie mogą się w nich normalnie poruszać i tylko nadwyrężają sobie stawy na tak śliskiej i dodatkowo mokrej powierzchni.


*        Dowód na to, że kierownik powtarza oficjalnie słowa, które nie mają pokrycia w rzeczywistości, o tym, że w jego schronisku psy są szczęśliwe, i niczego im nie potrzeba :

Tak wygląda depresja psów, które są tak zamknięte w sobie, że nie docierają do nich żadne bodźce zewnętrzne, a to chyba nie świadczy, że są szczęśliwe.

*       Tajemnica zablokowania w zeszłym tygodniu boksu 5H wyjaśniła się w tym tygodniu – przebywa w nim pies, który wcześniej był już w schronisku i uznano go za zdrowego, ponieważ siedział w jednym boksie z innym psem, mimo widocznych śladów świeżego urazu ( może potracenia przez samochód?) - zakrwawione w środku oczy i w nienaturalny sposób wykręcona łapka, na którą jednak stawał. W tym tygodniu łapa tak go bolała, że nie mógł się na niej nawet przez chwilę oprzeć, a jak to zrobił, to piszczał z bólu. Świadczy to jedynie o zaniedbaniu przy przyjmowaniu go – źle oceniono jego stan, i pominięto tak wyraźne objawy poważnego urazu. Skoro jednak w zeszłą sobotę był ukryty przez oczami odwiedzających, można domyślać się, że było jeszcze gorzej, ale może przynajmniej dostał jakieś leki? Łapa oczywiście nie jest w żaden sposób usztywniona, by prosto się zrosła, w związku z czym, schronisko doprowadzi tego biednego psa do trwałego kalectwa, i szansa jego adopcji spadnie do zera. 
*        Boks 9H - zablokowany w zeszłym tygodniu, dziś nadal był zamknięty. Od dłuższego czasu przebywa w nim  zagłodzony pies, który zamiast dochodzić do siebie - w miejscu w którym powinno otoczyć się go opieką -  nadal jest zbyt słaby by trzymać się na łapach, dodatkowo na śliskich kafelkach. Patrząc na to, w jakim jest stanie, nie trzeba być weterynarzem, by wiedzieć, że powinien on przebywać pod stałą opieką weterynaryjną i mieć podawaną kroplówkę. Ponieważ boks nadal jest zamknięty, można się domyślać, że lepiej raczej nie jest… 

*      Do schroniska trafił w zeszłym tygodniu pies z tak straszną krzywizną przednich łap, że aż trudno wyobrazić sobie, że ludzie u których przebywał mógli doprowadzić go do takiego stanu! Piesek miły, łaszący się do każdego przechodzącego człowieka, ale czy z takim wyglądem – w zasadzie wadą – znajdzie dom ? Jedyna nadzieja, że może  się tylko zgubił i właściciele się po niego zgłoszą
·        No i na koniec : w schronisku  wiosenne porządki dobiegają końca – trawniczki przystrzyżone, klomby odchwaszczone, krawężniczki wybielone, zaś w boksach szara, smutna i niezmienna rzeczywistość: wilgoć, grzyb, odrapany tynk, zielone ściany, dziurawe budy itp. Itd. – zwierzęta dzięki którym to miejsce istnieje, od lat nie czują zmian, nawet wiosna do nich nigdy nie zawita…a to wszystko za sprawą osób, które dzięki nim mają pracę…

*********
Kilka godzin, jeden raz w tygodniu i tyle rzeczy do opisywania...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz