Strony

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Bieg na 6 łap i normalna wizyta w schronisku 16 kwiecień 2016 r.


W ostatnią sobotę odbył się w Legnicy ogólnopolski Bieg na 6 łap. Akcja ta odbywa się w Polsce od kilku lat. Idea Biegu opiera się na bezinteresownym wyprowadzaniu psów ze schroniska. Może to być spacer, trucht i oczywiście bieg – tego dnia nie liczy się tempo, czy dystans, tylko dobra zabawa – zarówno dla ludzi jak i dla zwierząt zamkniętych na co dzień w boksach. Dzięki tej inicjatywie miłośnicy aktywności fizycznej biegają lub spacerują w towarzystwie schroniskowych psiaków. Niesie to za sobą korzyści zarówno dla ludzi, jak i dla zwierząt. Biegacze zyskują motywację do treningów a zwierzaki intensywną porcję ruchu oraz możliwość socjalizacji. Inicjatywą akcji jest też poszerzenie wiedzy na temat problemu bezdomności zwierząt, a także zwiększenie szans na ich adopcję. Istotne jest to, że mimo że akcja w Legnicy odbyła się po raz drugi, dopiero w tym roku miała ona sens i w biegu brały udział schroniskowe zwierzęta. 
W poprzednim roku nie udało się skruszyć urzędniczego betonu i w biegu brali udział biegacze ze swoimi psami, jedynie rozpoczął się on przy schronisku… Dlaczego? Prosta sprawa – nasze władze nie są zainteresowane udziałem w takich akcjach, bo nie przynoszą one żadnych korzyści, a jedynie dodatkowo trzeba się napracować. Mimo tego, że prawo nakłada na gminę obowiązek walki z bezdomnością zwierząt między innymi przez uświadamiania mieszkańców w tej kwestii, to nie są one zainteresowane nawet wtedy, kiedy akcję przygotowują inni. W tym roku znaleźli się odważni i zdesperowani, którzy mocno się natrudzili, by spełnić procedury przeprowadzenia tej akcji zgodnie z jej ideą. Czy będą mieli siły na następną, czy zostali skutecznie zniechęceni ku radości zarządzających schroniskiem? Zobaczymy za rok. Najważniejsze, że przynajmniej ten raz się udało!
W biegu wzięły udział 22 psy, które wróciły zadowolone z wywalonymi jęzorami - ze szczęścia i pożytecznego zmęczenia . 
Dziękujemy wszystkim uczestnikom, którzy licznie przybyli na tą imprezę i byli zainteresowani pomocą dla zwierząt wcześniej skrzywdzonych i porzuconych przez innych ludzi. Przywracacie wiarę – tym stworzeniom i nam - w to, że człowiek potrafi być bezinteresownie dobry i mieć potrzebę naprawienia tego, co niszczą inni.
Brawa także dla organizatorów tego przedsięwzięcia, ponieważ dokładnie wiemy jak ciężko jest w Legnicy zrobić cokolwiek dla zwierząt… My przeżyłyśmy to m.in. z doprowadzeniem do powstania wybiegu dla psów. Na otwarciu wybiegu  była wielka feta wszystkich tych, którzy wcale nie widzieli potrzeby jego budowy i z którymi trzeba było walczyć o jego powstanie,  jednak w tym dniu wszyscy urzędnicy zjawili się jako „inicjatorzy” i „dobrzy wujkowie” powstania wybiegu i ściskali sobie ręce przed mediami pozując do zdjęć. Całą „robotę” prowadzącą do zaistnienia wybiegu w legnickim schronisku wykonał kto inny, ale o tym się nawet nie wspomniało. Podobnie było na dzisiejszym Biegu – jak gdyby nigdy nic, zjawiły się władze, które w poprzednim roku utrudniały zorganizowanie tej akcji  i na pewno nie pomagały w tym roku. Obłudą nasze miasto stoi, dlatego proszę nie wierzyć  zdjęciom i wywiadom w prasie, bo zasługi powinien zbierać ten, o którym było najciszej - zajęty pracą, nie miał czasu na reklamę. My wiemy komu dziękować - odsyłamy do poniższego zdjęcia, i domyślamy się jakim kosztem pracy zostało to przygotowane, zaś urzędnicy jak zwykle zbierają  nienależne im gratulacje. 
Nie brałyśmy udziału w akcji, ponieważ ktoś musiał zostać na miejscu z psiakami, które nie załapały się na Bieg. Niektóre płakały i głośno wyły, że ominęła ich taka impreza i całe to zamieszanie, dlatego trzeba im było dodać trochę otuchy:)
Dzięki temu, że schronisko odwiedziły dziś także media, boksy „hotelowe” blokowane do tej pory przed nami zostały otwarte, w związku z czym, po dwóch tygodniach zobaczyłyśmy na żywo psy jakie w nich przebywają. I tak, wiemy już dlaczego psy były przed nami chowane. 
Suczka z chorobą skóry – rodzaj łuszczycy – nie było widać żadnej pielęgnacji tzn. natłuszczenia chorej skóry maścią leczniczą czy chociażby oliwką, dzięki czemu strupy mogłyby zostać zmiękczone i starte, a na skórze wyrosłaby nowa sierść.
 
Podobnie schowany maltańczyk z „dzikim mięsem” ma oku. Być może, nie nadaje się on na operację a narośl nie sprawia bólu, ale profilaktycznie był przed nami ukrywany, żebyśmy nie przedstawiły Państwu jego stanu.
 
*****
Nowo przybyła suczka była bardzo wystraszona i nie dała się pogłaskać, ale za tydzień będzie lepiej:)
*****
W trakcie trwania dzisiejszej imprezy pogoda sprzyjała, jednak zaraz po rozejściu się ludzi zmieniła się nie do poznania – zrobiło się zimno i zaczął padać deszcz. I tak, zwierzęta w boksach hotelowych mokły bez zadaszenia, jednak ku uciesze obsługi schroniska i władz za nie odpowiedzialnych, ludzie już tego nie zobaczyli.
W budach już ani śladu słomy, a psy jak zmokną, tak leżą na gołych, brudnych i twardych deskach…
 …zaś słoma robi już tylko wrażenia na odwiedzających, którzy nie zaglądają do bud i myślą, że skoro jest, to zwierzęta z niej korzystają . A to nic bardziej mylnego! Prosimy Państwa żebyście zwrócili na to uwagę odwiedzając schronisko i pytali czemu słoma nie znajduje się w budach, tylko na zewnątrz. Dobrze byłoby napisać w tej sprawie do Prezydenta, może on sam nie jest tego świadomy. Ktoś chętny?
 
****** 
P.S.
I tylko myszy mają w tym miejscu "klawe" życie... Może więc pracownicy powinni zmienić nieco branżę i założyć schronisko dla myszy? - jedyne na świecie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz