Strony

niedziela, 25 stycznia 2015

Schroniskowe powroty... 24 styczeń 2015



Niestety coraz częściej zdarza się, że psy adoptowane ze schroniska wracają do niego po krótkim czasie. Czasami nawet kilka razy. Dlaczego tak się dzieje?
Kiedy odwiedzamy schronisko i widzimy ogrom nieszczęść wypełniających każdy boks, kierujemy się impulsem i wzruszeniem. Wydaje nam się, że mamy obowiązek pomóc któremuś z tych porzuconych biedaków, kochać bezwarunkowo i nie oczekiwać nic w zamian. 
Często też oglądając psa w klatce po prostu nie mamy pojęcia jakie jest jego prawdziwe usposobienie, jak się zachowuje „na wolności”. Potem, kiedy wracamy razem do domu okazuje się, że adoptowany „szczęśliwiec” wcale nie pasuje do naszego trybu życia… Wtedy właśnie piesek wraca do schroniska. Jest to dla niego prawdziwy cios. Nie rozumie co się stało, nie wie co takiego złego zrobił, że został oddany.

Po raz kolejny do schroniska trafił Box. Przebywał on już w schronisku w kwietniu 2014
 
 Przez takie sytuacje dochodzimy do przekonania, że „pies ze schroniska to zwierzę z przeszłością”, że „takiego już się nie zmieni”, że „ma on swoje przyzwyczajenia i nigdy nie będzie taki, jak byśmy chcieli” itd. Dlatego „najlepiej adoptować szczeniaka, którego wychowamy po swojemu”. Czy tak właśnie musi być? 
Nie, bo prawda jest taka, że w schronisku znajdzie się psa dla każdego! - „psa na wymiar”, czyli idealnie dopasowanego do naszego charakteru i trybu życia: starego lub młodego, będącego wulkanem energii lub słodkim kanapowcem, małego „kieszonkowca” i imponującego owczarka, wesołego psotnika i poważnego „nudziarza”, psa stróżującego i wrażliwą kruszynkę, itd. itd. Trzeba tylko umieć wybrać tego odpowiedniego, czyli dopasować psa do człowieka.
Aby pomóc zwierzakom ze schroniska nie należy ich tylko zaadoptować ale dobrać do siebie – swojego charakteru i warunków jakie się posiada, w których zwierzak będzie przebywał. Jeśli będziemy kierować się jedynie psim wyglądem, który czasami potrafi oczarować, to będzie to raczej wzięcie „kwiatka do kożuszka” który jak się znudzi i przestanie pasować to zmieni się go, tak jak „kożuszek” i wyrzuci na ulicę a jego miejsce zastąpi nowy – modniejszy „kwiatek”… Najczęściej dzieje się tak z psami rasowymi. Ludzie często biorą takie psy kierując się obecnie obowiązującą modą. Kiedy zaś moda na daną rasę przeminie i zmieni się na inną do schroniska lawinowo trafiają „niemodne” psy. I tak kilka lat wcześniej schronisko zapchane było najczęściej dobermanami i rottwailerami. Obecnie najwięcej trafia do schroniska amstaffów i haskich. Opieka nad psami rasowymi zawsze jest bardziej wymagająca niż nad kundelkami. Człowiek tworząc rasy specjalnie uwydatnił niektóre cechy występujące u zwykłych psów a inne pomniejszył. Miało to służyć odpowiedniemu przeznaczeniu ras, których zwierzęta miały do wykonania konkretne zadania. Niestety, ludzie zapragnęli także jedynie „posiadać” psy rasowe w domu bez konkretnego powodu dla którego powstała rasa. Doprowadziło to do tego, że takie psy pozbawione wykonywania zadań do jakich zostały stworzone, zaczęły rozładowywać swoje emocje w inny sposób i stały się dla ich „posiadaczy” utrapieniem, w związku z czym zaczęły trafiać na ulicę. Ludzie adoptujący psy rasowe powinni zapoznać się najpierw z danym typem rasy i wiedząc jakimi cechami charakteryzuje się zwierzę podejmować decyzję o wzięciu rasowego psa do swojego domu.
 Inna rzecz, że skoro ze schroniska można za pół darmo dostać psa rasowego, to niektórzy świadomie adoptują takiego psa dla „szpanu”, by pokazać że ich na niego stać. Niestety, kiedy już nasycą się swoim przywilejem a rasa zacznie dawać o sobie coraz bardziej znać pies zostaje bez żadnych sentymentów wyrzucony. Takiej sytuacji sprzyja fakt, że nikomu z organizacji pro zwierzęcych nie zależy na tym, by dotrzeć do takich ludzi i ukarać ich za porzucenie psa. Nie jest to trudne ponieważ dane adoptujących spisywane są z ich dokumentów i znajdują się w schronisku. Niestety, obecne prawo i środki wykonawcze jak na razie bardziej umożliwiają takie haniebne działania zamiast je piętnować i rozliczać.
Tym bardziej korzystają z tego faktu zarządzający legnickim schroniskiem i nie dodając sobie pracy, nie „ścigają” ludzi ponownie porzucających zwierzęta, mimo tego że mają ich dane i wyraźnie poznają przyjmowanego psa.
Na dowód powyższych twierdzeń do schroniska trafiła kolejna suczka w typie rasy haski. Psiak jest przerażony zamknięciem w tak małej przestrzeni i brakiem ruchu. Co charakterystyczne dla tej rasy - cały czas wyje. Czy jak wiele innych psów zostanie zaadoptowana ze względu na swój wygląd, by po czasie stać się utrapieniem dla „posiadaczy” i trafić z powrotem na bruk?
 
Często porzucone psy wpadają w depresję. Ludzie błędnie myślą że ten stan zarezerwowany jest tylko dla nich, niestety dotyczy on także psów. Obecnie w schronisku drugi tydzień przebywa pies, który na początku pobytu zachowywał się podobnie jak inne, zaś po tygodniu nie reagował na żadne bodźce zewnętrzne i nieporuszony siedział cały dzień w budzie…
 Wszystkie te nieszczęścia są tylko i wyłącznie winą ludzi. Bierzmy więc odpowiedzialność za swoje czyny udowadniając wyższość rasy ludzkiej. Powyższe wypadki potwierdzają, że często zachowujemy gorzej niż zwierzęta i udowadniamy swoją wyższość tylko w sprawianiu cierpienia.

Powtarzamy więc hasło kampanii ROZSĄDNE ADOPCJE:
Nie adoptuj z litości, przemyśl swoją decyzje, by Twój dom był tym ostatnim dla porzuconego już zwierzaka!
******
Na zakończenie obrazki z dzisiejszego dnia – bez komentarza:
 

"ZAADOPTUJ MNIE NA CAŁE ŻYCIE"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz