W
ostatnią sobotę, problemem który zdominował wszystko inne były KLESZCZE!
Najbardziej
zakleszczony pies siedzi w schronisku już drugi tydzień i do tej pory nie
została mu udzielona pomoc! Ma on rany na całym ciele po starych kleszczach, a w
strupach gnieździ się po kilka kleszczy w jednym miejscu! Oprócz kleszczy w rozdrapanych
ranach widoczne są też inne stworzenia, takie jak mrówki ze skrzydłami. Zaś pchły - całymi chmarami zwyczajnie po nim chodzą...
Pies jest żywcem jedzony przez pasożyty na oczach ludzi, których obowiązkiem jest mu pomóc!
To tylko część kleszczy które zostały na "prędce" z niego wyjęte
Mimo takiego stanu od tygodnia nikt na to nie
reaguje i pies jest już tak zmęczony ciągłym gryzieniem się i drapaniem, że stał się osowiały i nie
ma na nic chęci.
Jednak cierpliwie stał w miejscu, kiedy uwalniałyśmy go od tego nieszczęścia.
Niestety
nie jest to jedyny pies zaniedbywany przez obsługę schroniska.
W boksie
25 siedzi nowy amstaff „ozdobiony” wielkimi kleszczami. Jemu także nikt nie
udzielił pomocy.
Dwa
kolejne świeże w schronisku psy, również zakleszczone i także pozostawione same
sobie…
W dodatku źle dobrane - widać groźną dominacje jednego nad drugim i świeże rany od pogryzień.
W dodatku źle dobrane - widać groźną dominacje jednego nad drugim i świeże rany od pogryzień.
Czy tak
powinny wyglądać psy w schronisku? Czy znajdzie się ktoś kto będzie chciał
zaadoptować je w takim stanie? Czy weterynarz nie obawia się groźnych chorób przenoszonych przez te pasożyty, z których
później będzie trzeba leczyć zwierzęta?
Nie
udzielanie pomocy psom w tym stanie, to jak znęcanie się nad nimi!
Panie kierowniku
apelujemy do pana, by jak najszybciej zlecił pan zajęcie się tymi psami i dłużej
nie brał odpowiedzialności za ich cierpienie.
******
Oprócz
zaniedbań zdrowotnych pracownicy schroniska zaniedbują zwierzęta psychicznie. Największy
pies w schronisku – piękny wyżeł, kolejny tydzień siedzi zamknięty w małym boksie
hotelowym, w którym nie ma możliwości swobodnego poruszania się.
Dlaczego w
dalszym ciągu nie przeniesiono go do boksu zewnętrznego odpowiedniejszego dla
jego rozmiaru? Ten pies zaczyna powoli „wariować” z braku miejsca, co widać z
tygodnia na tydzień po jego coraz dziwniejszym zachowaniu. Czy oprócz
porzucenia naprawdę musi dodatkowo
cierpieć? Dlaczego? Co takiego zrobił, że popadł w taką „niełaskę” w miejscu, które powinno być jego schronieniem. Jedni ludzie go skrzywdzili porzucając,
inni nadal go krzywdzą…
*****
Stałym „kącikiem”
jest temat wiecznie mokrych boksów zlewanych wodą pod ciśnieniem. Ciąg dalszych
tych schroniskowych „atrakcji”:
*******
Na
zakończenie:
zabawki, które uszczęśliwiają – taka drobnostka, a jak cieszy
i szczere podziękowanie za bycie z nimi i poświęcenie im nawet malutkiego kawałeczka ze swojego życia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz