Chyba
kolejnym tematem do którego będziemy często powracać (oprócz śliskich kafli i braku zadaszenia boksów hotelowych) będzie
bezmyślny dobór psów do wspólnych boksów.
W tą
sobotę zastałyśmy taką sytuację w dwóch boksach.
Dwie suczki
walczące o dominację, gryzą się bez wyraźnych powodów, czego przykładem były krople krwi na posadzce i
zraniona łapa jednej z nich.
Jednak największym
nieporozumieniem jest wsadzenie do jednego boksu drobniutkiego i chudego pieska razem z psem
nietolerującym innych psów a do tego masywniejszym i silniejszym!
Mały miał dziś
ranę na oku i musi mieć także rany na ciele, bo ciągle piszczał przy głaskaniu,
które do tej pory uwielbiał… Ponieważ piesek ten –mimo długiego pobytu w
schronisku, nadal jest bardzo zaniedbany, to rany nie są widoczne bo zakrywa je
skołtuniona sierść. Jednak nikt nie zadaje sobie trudu w tym miejscu, by
obserwować psy, nie mówiąc już o ich głaskaniu, wiec przekonanie się o tym, że
piesek cierpi jest dla obsługi schroniska niemożliwe. Nadchodzą mrozy a „kołtun”
jest taki chudziutki, że pod splątanymi strąkami sierści można wyczuć tylko
drobne kosteczki i cieniutką skórę. Taki mały i drobny piesek powinien zostać
przeniesiony do boksu przy budynku, który jest ogrzewany - tak się do tej pory
robiło na zimę, co było dobrym rozwiązaniem. Ten piesek jest najmniejszym i
najchudszym psiakiem w boksach zewnętrznych. Boimy się żeby nie zamarzł
jak przyjdą duże mrozy (co się przecież co roku zdarza…)
W związku z tym, zwracamy się z apelem
do Państwa, jeśli chcielibyście pomóc jakiemuś psu przetrwać zimę, to „kołtunek”
jest najbardziej potrzebujący! Jeśli ktoś z Was mógłby go zaadoptować przed
nastaniem mrozów, to z pewnością uratuje mu życie. Prosimy, rozważcie to… (dokładniejszy opis psiaka http://www.rozsadne-adopcje.blogspot.com/p/berti-pies-ok.html)
*****
Teraz o
przygotowaniach do zimy w schronisku.
Jesteśmy
zadowolone, że słoma trafiła już do wszystkich bud w boksach zewnętrznych - trzymamy kciuki, by była wymieniana na
bieżąco, kiedy zostanie zawilgocona i wydeptana. Kwestia wyłożenia materacy
na budy jest dyskusyjna, bo przecież akurat dachy w budach są
porządne – grube dechy obite blachą, więc raczej materace na nich ciepła psom nie dodadzą…
rozumiemy że to taki zabieg „marketingowy” dla przechodniów. Jednak czy nie byłoby
lepiej, żeby rzeczy te trafiły do wnętrza bud? Wiemy, że wtedy często trzeba by
je było wymieniać bo psy je rozrywają, ale jeśli będzie się to robić na
bieżąco, to może w końcu się przyzwyczają. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że
będzie to „dodatkowa” czynność, ale skoro ludzie co roku zwożą do schroniska
tony takich rzeczy, to może warto spróbować i przeznaczyć je na cel któremu
powinny służyć?
W boksach
hotelowych – oprócz permanentnie mokrych, śliskich i zdewastowanych kafli – stan włazów które mają
być schronieniem przed zimnem i mrozem:
Ta malutka
suczka - która przyjęła półżywe szczeniaki znalezione na śmietniku i karmiła je
ratując im tym życie – robiła to w budzie z na wpół zepsutym włazem. Teraz
będzie jeszcze gorzej – mróz i śnieg a właz zamiast odgradzać – łączy. Z
wypowiedzi prezesa spółki, która zarządza schroniskiem wynika, że naprawa włazów jest czynnością wykonywaną
na bieżąco przez obsługę schroniska -
jakoś tego nie widzimy…
****
Weterynarz
znów niestety powrócił do swojej praktyki „olewania pracy” w schronisku. Pies z
boksu 29 od trzech tygodni nie ma leczonego bolącego ropnia pod uchem, o czym
wspominamy w ostatnich postach. Dzisiaj była to rozdrapana ropa i ciemna krew w
zaschniętym strupie, które pies sobie rozdrapuje.
Na co czeka pan
Filipowski? – oczywiście na wypłatę!
****
Na koniec
samotność smutnego malucha, który rozpaczliwie czeka na ciepły dom i dobrych ludzi:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz