Niestety chyba
wszystko wskazuje na to, że głównym celem obecnego remontu schroniska nie jest
polepszenie warunków przebywających w nim zwierząt, a jedynie poprawa warunków estetycznych, z których korzystać
nie mają psy lecz ludzie… Jak zwykle stawia się na wygodę człowieka (pracowników), kosztem zwierząt. Pomalowane kolorowo boksy mają odciągać uwagę odwiedzających
od sypiących się bud, które, jak widać, są pozostawione
bez zmian i wbrew zapewnieniom pracowników
zupełnie nie są ocieplone…
Przeciekające
dachy są jedynie
miejscowo naprawiane, mimo tego że materiał, z których zostały zrobione („100
lat temu”) jest mocno zużyty i widocznie wypaczony... Kiedy miejsca, w których pozostawiono
starą dachówkę zaczną przeciekać? Z
pewnością szybciej niż wyblaknie farba na ścianach, tak więc problem wody i
permanentnej wilgoci w boksach niedługo powróci…
Zastanówmy
się, co od razu rzuca się w oczy osobom, które odwiedzą schronisko – budy? które
stoją w kącie boksu i trzeba się przyglądać, by zobaczyć w jakim tak naprawdę są
stanie? - czy kolorowe lamperie? Dachy? – ile osób będzie zadzierało głowy by
sprawdzać czy są wypaczone, czy złożone z nowych materiałów? Czy ktoś zwróci uwagę na brak zadaszenia w części tzw. hotelowej, czy raczej bardziej rzuci mu
się w oczy pozorny „porządek” w boksach, który osiąga się szybciej wtedy, kiedy nie ma dachu i z góry zlewa się
śliskie kafle silnym strumieniem wody…
Te działania są tak przemyślane, jakby opracowywał
je sztab specjalistów od PR, którzy przewidują jak ma to wszystko wyglądać, by
na początku wywrzeć mocne, dobre pierwsze wrażenie, które później będzie
nie-do-zatarcia. Nikt z „zabieganych” ludzi nie będzie się zastanawiał, czy to
dla zwierząt jest lepiej czy tylko dla estetyki ludzi. A przecież to nie zoo do
oglądania, tylko miejsce w którym zwierzęta mają godnie żyć! Czy tak trudno to
zrozumieć osobom odpowiedzialnym?! Dodatkowo, wypracowuje się rozwiązania, które
opierają się na najmniejszym
koszcie, tylko na jak długo? I jeszcze trzeba zatroszczyć się o pracowników, by
nadal mogli większość dnia pracy przesiedzieć w swojej kanciapie a nie w towarzystwie
„śmierdzących psów” – zrobić swoje po łebkach by „wyglądało”, resztę dnia odpocząć
w kanciapie i…do domu!
Najgorsze
nasze przypuszczenia dotyczą boksów hotelowych, jeśli obecny remont w ogóle je
zakłada. A tu psy nadal lawirują na popękanych i śliskich kaflach…
Jednak ze
względu na pogodę, powraca niezwykle ważny temat zadaszenia
boksów…. Zadaszenie od zawsze jest tymczasowe, jedynie na czas zimy.
Dlaczego? Z wygody dla pracowników -
kiedy zadaszenia nie ma, pracownicy mogą szybko zlać wodą boksy z góry i… mieć
więcej czasu dla siebie. Niestety, jak zwykle pomijane są potrzeby zwierząt dla
których to schronisko istnieje.
W lecie, bez zadaszenia panuje w tych boksach niesamowity
upał – psy ciężko oddychają i szukają choć skrawka cienia albo siedzą przez większość
dnia wewnątrz - na 2m kw. - nieraz po
kilka psów. Czy zamykanie psa i zmuszanie go do przebywania w tak małych
pomieszczeniach mieści się w opiece, jaką zakładają przepisy prawa? Przecież są
możliwości – boks na zewnątrz nie jest duży ale zawsze to jakaś przestrzeń, jednak wygoda ludzi sprawia, że nie są one wykorzystywane dla zwierząt
tylko funkcjonują na potrzeby pracowników… Czy w takim razie zadaszenie tych
boksów nie powinno być STAŁE – na mróz i śnieg, na deszcz i upał? Kiedy pada
śnieg lub deszcz, kiedy pali słońce – pracownicy siedzą pod daszkiem, a może
powinni przymusowo stać pod gołym niebem, by zrozumieli co czują wtedy psy, tylko z powodu, że są wygodni? A co mówią, kiedy się im zwróci na to uwagę? - „ zwierzęta wychodzą na niezakryty boks tylko
przez ludzi” (!) – tak więc, to nasza wina że cierpią – jakby się do
nich nie podchodziło – w upały, deszcze, śnieżyce – wtedy siedziałyby
w środku i według pracowników nie będzie problemu ze zmoknięciem czy skwarem.
Czy po to został wybudowany boks na
zewnątrz, by psy z niego nie korzystały?
To kolejny argument za wymianą
pracowników, na takich, którzy mają jakieś uczucia wyższe i którym los istot żyjących
nie jest obojętny - tak najczęściej podsumowują to ludzie, którym opowiadamy o
schronisku. To nawet dla nas nie było od początku oczywiste, kiedy
skoncentrowane na tysiącu spraw, nie pomyślałyśmy o takiej prostej zależności. To Państwo zwróciliście nam uwagę, że problemy które istnieją w schronisku tworzą pracownicy, którzy nie
rozumieją zwierząt i zupełnie nie nadają się do pracy z nimi. Doprowadziliśmy
do budowy wybiegu ale pracownicy wypuszczają na niego psy według swojego „widzimisię”,
jest zabudowany siatką dach nad boksami, ale dla wygody pracowników nie jest zasłonięty
i naraża psy na skrajne warunki atmosferyczne itd. Problemy generują
zatrudnieni ludzie, a nie np. brak pieniędzy, czy infrastruktury technicznej –
budowa schroniska jest przystosowana do opieki nad zwierzętami, tylko się z tego nie korzysta lub korzysta jedynie do granicy wygody, tak by się za dużo nie napracować. Czy nasze miasto stać na bezmyślne
niewykorzystywanie możliwości, jakie od dawna mamy? Czy zatrudnianie ludzi, którzy z nich nie korzystają (świadomie lub nie) nie jest wyrzucaniem pieniędzy
(podatników!) w błoto? Czy tak wygląda gospodarowanie mieniem miasta, panie
Prezydencie?
Skoro
potwierdzacie Państwo, że problemy legnickiego schroniska tkwią w nieodpowiednim
doborze pracowników do jego obsługi, trzeba to jak najszybciej zmienić! W związku
z tym, jeszcze raz apelujemy w tej sprawie do Radnych naszego miasta.
** Psy w tymczasowych kojcach znajdujących się
na wybiegu, nie mają żadnych szans na adopcje co najmniej
przez miesiąc! Dostęp do nich jest teraz niemożliwy. Czy nie powinno się tego
zmienić, by potencjalni adoptujący mieli szansę je zobaczyć? Tutaj również jest
możliwość – otworzyć bramę wybiegu – ale napotyka to, jak zwykle, na brak chęci osób
obsługujących schronisko.
*** Weterynarz.
W boksie 14H
przebywa szczeniak z mamą. Niestety jest on strasznie chory! Cały czas
wymiotuje, i jak to pies, zjada to. Dla takiego malucha taki stan może być
zabójczy! A może zwyczajnie jest źle karmiony? Czy weterynarz robi coś w tym
przypadku? Gołym okiem widać, jak go to męczy i osłabia, jak cierpi! (a pracownicy siedzą zaraz obok tego boksu
i jedynie patrzą obojętnie na męki tego malucha). Szczeniak długo nie
pożyje w takim stanie! Skoro się urodził, to trzeba mu natychmiast i skutecznie pomóc!
Oby tylko nie była to parwowiroza, bo obok jest druga mama ze szczeniaczkami, a to śmiertelny wirus, który szybko się przenosi…
****Co
zmieniło się na plus od ostatniego sprawozdania?
- Pies z wytartą skórą na szyi miał dziś zdjętą obrożę! Mało tego, najprawdopodobniej jest/był
leczony z tego powodu, bo została mu wygolona sierść w chorym miejscu!
Pozytywnie,
że ktoś, zlitował się w tym przypadku.
- Suczka z
bolącymi dziąsłami siedzi w boksie sama – jej koleżanka została adoptowana – i szczęśliwie
dla niej nie została dokwaterowana na razie inna suczka, przy której znów nie
miałaby szansy na jedzenie. Oby tak już było na stałe, dzięki czemu doszłaby do
siebie i nabrała trochę ciała.
*****Psy, które świeżo trafiają do schroniska często boją się nowego miejsca i nie potrafią
się w nim odnaleźć. Ten biedak bardzo chciał wyjść na zewnątrz, jednak nie mógł
poradzić sobie z włazem… Pracownicy widocznie nie są od tego by rozwiązywać takie
błahe problemy -„jak nie umie to jego wina”- więc dalej siedzą i ziewają, a
przecież można mu ten właz uchylić, by nauczył się przez niego przechodzić.
Dzisiaj oprócz cotygodniowego obserwowania nas, pracownicy dodatkowo podsłuchiwali nasze rozmowy!
Czego konsekwencją było zwrócenie nam uwagi, że rozmawiamy – między sobą! – o głupotach
(sic!) i lepiej żebyśmy nic nie mówiły! Widać, że nie przyjmują konstruktywnie
krytyki z naszych sprawozdań i „puszczają im nerwy”. To dowodzi, że nie ma
co liczyć na to, że zmienią swoje postępowanie w stosunku do zwierząt i dawanie im
na to szansy jest stratą czasu. Tak więc, od razu powinno się im „podziękować”
i wymienić załogę na zupełnie nową.
…a tu samo się nie posprząta…
sprzątanie "po łebkach" a może to świdome zostawione jedzenie dla psa w kanale?
***********************
cd. stanu uzębienia psów przebywających w schronisku, które nie mają miękkiej karmy i muszą jeść jak wszystkie, bez żadnych wyjątków także twardą karmę...Czy to się kiedyś w tym miejscu zmieni? Czy ktoś w końcu przez chwilę pomyśli?...
*******************
Coś miłego, zawsze
tylko od zwierząt – nie od ludzi :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz