Strony

niedziela, 30 czerwca 2013

Sprawozdanie z 29 czerwca 2013

* Zdarzenie które dzisiaj najbardziej nas zbulwersowało to skandaliczne dobranie suczek w boksie 14H! Do zdrowej suczki dokwaterowano bardzo wychudzoną suczkę ze świerzbem, nużeńcem lub inną chorobą skóry. Wygląda strasznie - cały czas usiłuje się podrapać w trudno dostępnych miejscach. Widać, że bardzo cierpi i potrzebuje leczenia - a w tym stanie szybko zarazi drugą suczkę! Śpią przecież na jednym legowisku, a choroby skóry przenoszą się bardzo szybko! Czy to tylko bezmyślność czy celowe i świadome znęcanie się nad zwierzętami? Czy obsługa schroniska która przebywa tam codziennie nie widzi w tym  żadnego problemu?  Czy nie powinno to zaniepokoić "wolontariuszki" LPGK, która "wpadła" dzisiaj do schroniska i także widziała tą sytuację? Gdzie w tym momencie jest weterynarz? Przecież wytyczne Głównego Lekarza Weterynarii w sprawie postępowania przy przeprowadzaniu kontroli schronisk dla zwierząt mówią wyraźnie o izolowaniu zwierząt chorych lub podejrzanych o chorobę od zdrowych zwierząt (Rozdział 3.2, punkt 4.2). To co robi weterynarz Jacek Filipowski, to mnożenie chorób zamiast ich leczenia i zapobiegania. To jest świadome narażanie zdrowia psów przebywających pod jego lekarską "opieką" i bezmyślne generowanie kosztów leczenia!

 


Ponadto, pracownicy nadal umieszczają w jednym boksie psy, które się nie tolerują. A wystarczy przecież kilka prostych zasad: psy stare umieszczać ze starymi, a młode z młodymi. W boksie numer 1 - starszy i nieporadny pies z młodym i energicznym - efekt? Krew i okaleczenia.

Tak samo nasza kochana "Murzynka" z chorymi dziąsłami - jest to suczka, która - oprócz tego że wolno je i nie powinna przebywać z jakąkolwiek inną suczką ponieważ nigdy nie zdąży zjeść - bardzo potrzebuje kontaktu z człowiekiem i niestety została umieszczona w jednym boksie ze zdrową i agresywną suczką, która nie dopuszcza jej do człowieka:



**Największym rozczarowaniem tego tygodnia jest jednak dobiegający końca "remont". Okazuje się, że miasto przeznaczyło 45 000 zł jedynie na .... pomalowanie ścian w boksach!!! Pani Zienkiewicz, czy o to chodziło???
Dziurawe i przeciekające dachy W OGÓLE nie zostały ruszone! W związku z tym, po kilku kolejnych ulewach wnętrza boksów będą wyglądały dokładnie tak, jak przed pomalowaniem! Po co więc było wydawać te pieniądze? Chyba tylko dla polepszenia wizerunku prezydenta i zarządcy schroniska! Dla psów nic się nie zmieniło. Urzędnicy, którzy nie mają pojęcia co to jest schronisko, przewidzieli jego remont tak, jakby odświeżali własne mieszkania! Ludzie, to nie zoo do oglądania i podziwiania! W tym miejscu żyją zwierzęta, w dziurawych i brudnych budach a woda z dachu leje się na nich przy każdej okazji! Są one pozamykane i nie mogą same znaleźć innego, lepszego miejsca. Skoro więc człowiek odbiera im wolność i zamyka w boksie, to jego obowiązkiem jest zapewnić im takie warunki, by miały minimum bezpieczeństwa. Czy pomalowanie ścian zmieni jego życie w tym miejscu?! Ludzie opamiętajcie się i zacznijcie myśleć!!! Ściany można pomalować wtedy, jak już nie będzie nic innego do roboty. To, na co pani wiceprezydent Zienkiewicz przeznaczyła (czyt. zmarnowała) samorządowe pieniądze, to kosmetyka a nie remont!!!

Tymczasem wnętrza bud  po szumnie nazwanym "remoncie" wyglądają tak:

Dziury na wylot, stare odchody, spleśniała karma, drzazgi ... Nie ulegajmy złudzeniu - psom po tym "remoncie" na pewno nie będzie lepiej...


Z kolei posadzki zostały pokryte cieniutką warstewką śliskiej zaprawy, na której większe psy nie mogą utrzymać równowagi. Kolejna głupota i utrudnienie zamiast poprawy. Jedyne szczęście w tym, że choć prace jeszcze się nie zakończyły, to warstewka ta już pęka i odchodzi, a po kilku deszczach pewnie już jej nie będzie:

Wyobraźcie sobie Państwo, że ginie Wam pies. Odławia go Staż Miejska, przewozi do schroniska i  spędza on chociażby jedną dobę w takich warunkach...
***W okresie letnim najbardziej rzuca się w oczy brak pielęgnacji psów, kiedy zmieniają one sierść z zimowej na letnią. To jest także jedyny okres, w którym  zabiegi te można przeprowadzać. Chodzi głównie o kąpanie i szczotkowanie. Dla psów to same korzyści - ich skóra zaczyna oddychać, nie gnieżdżą się tam pasożyty a także stają się one atrakcyjniejsze dla potencjalnych adoptujących. Oczywiście, wybierając psa nie powinno kierować się jego wyglądem, a charakterem, ale często to pierwsze wrażanie decyduje czy ludzie odwiedzający schronisko w ogóle chcą podejść do jakiegoś psa. Jeśli jest on bardzo brudny, skołtuniony i brzydko pachnie - ludzie pospiesznie przemykają koło boksów i nawet się przy nich nie zatrzymują. Sytuacje takie obserwujemy niestety co tydzień...
Pracownicy oczywiście cały dzień siedzą na ławeczce pod daszkiem lub chowają się przed "psim światem" w swojej kanciapie. Panowie, czy chociażby z nudów nie można podnieść się z ławeczki i sukcesywnie kąpać i szczotkować psy?
 
 
 

 To samo dotyczy przerośniętych pazurów. Czy weterynarz nie powinien polecić je obciąć? Przecież to przy chodzeniu sprawia ból! Pracownicy i "wolontariusze"LPGK także nie widzą problemu a stara jamniczka cierpi...
 

**** Dobiegający końca "remont" (plan przewiduje koniec czerwca) pozwala sądzić, że w boksach hotelowych zupełnie nic się nie zmieni... Czyli najniebezpieczniejsze dla zdrowia psów śliskie i popękane kafle pozostaną na swoim miejscu a brak zadaszenia nadal będzie narażać psy na skrąjne warunki atmosferyczne -  deszcz, śnieg i słońce. 
Okazuje się jednak, że przy odrobinie dobrych chęci można coś zmienić. Dwa pierwsze z serii tych boksów mają zabezpieczone dachy przywiezionymi przez Państwa do schroniska starymi dywanami.

Tylko co z trzynastoma pozostałymi ?! bo na tych dwóch boksach zawsze było jakieś zadaszenie....

 
*****Coś pozytywnego? hmmmm... ciężko ale coś znalazłyśmy - amstaff z chorą skórą na nosie wraca do zdrowia. 
Tak wyglądał jeszcze kilka tygodni temu:

A tak dziś:

******************
i na koniec coś, dzięki czemu nie poddajemy się pomimo trudności :


 
 


 

**********
Dziękujemy, że dzisiaj też byliście z nami i schroniskowymi psiakami.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Sprawozdanie 22 czerwiec 2013

Dziś zostałyśmy słownie zaatakowane przez weterynarza  Jerzego Filipowskiego. Wyglądało na to, że przyjechał on do schroniska tylko po to, by nas wyzwać i obrazić .  Weterynarz po studiach wyższych a zaprezentował kulturę na poziomie rynsztoku… to żenujące panie Filipowski.   Dodajmy, że jest on ojcem weterynarza Jacka Filipowskiego, który to ma podpisaną umowę ze schroniskiem.

W związku z tą sytuacją, nasuwa się pytanie: dlaczego osoba która nie ma podpisanej umowy ze schroniskiem wykonuje na jego terenie zabiegi medyczne? Czy to jest legalne? Pan Jerzy Filipowski nie pracuje już zawodowo - jest na emeryturze. Jednak odkąd przyjeżdżamy do schroniska (kilka lat) zachowuje się tak, jakby w nim pracował a nawet wypowiada się na ten temat w lokalnych mediach…. Czy wszystko tu jest zgodne z prawem? Czy każdy weterynarz z Legnicy może  przyjść do schroniska i leczyć zwierzęta? Z tego co doświadczyłyśmy to niestety nie. Były sytuacje kiedy do ciężkich przypadków wolontariusze wzywali  weterynarzy i  kierownik kategorycznie zabraniał im obejrzenia psa. Dlaczego więc, pan Jerzy Filipowski zachowuje się tak, jakby był zatrudniony w schronisku i częściej niż jego syn pojawia się w nim wykonując zabiegi medyczne nie będąc do tego upoważnionym???? Czy legnicka spółka LPGK przestrzega prawa zezwalając od lat na taką praktykę w schronisku którym zarządza ?  

Oczywiście zgodnie z przysłowiem : „uderz w stół a nożyce się odezwą” – nerwy puszczają tym, którzy mają coś na sumieniu -tym razem puściły weterynarzom. 
/przypomnijmy, że wcześniej jego syn - Jacek Filipowski, był autorem obrażających nas komentarzy zamieszczanych na forach internetowych, co potwierdziła Prokuratura Rejonowa w Legnicy -  syg. akt. 2DS.255/12 - czyli  w tym przypadku "niedaleko padło jabłko od jabłoni"/   http://wolontariuszkischroniskolegnica.blogspot.com/2012_11_01_archive.html

* Zablokowany boks. Znów z jakiegoś powodu zablokowany był boks w którym przebywała  opisywana  przez nas suczka z bolącymi dziąsłami. Strasznie płakała, by wydostać się na zewnątrz i móc się z nami przywitać… Niestety, jej rozpaczliwe piski nie zrobiły wrażenia na nikim oprócz nas.  Z ciężkim sercem stałyśmy przed jej boksem i przeżywałyśmy tą bezsensowną i stworzoną przez ludzi sytuację… Przecież zęby jej nie urosną jeśli będzie  schowana przez naszym wzrokiem! Po co więc narażać suczkę na jeszcze większe niewygody i zamykać na cały dzień w środku oraz pozbawiać ją kontaktu z człowiekiem, którego tak bardzo potrzebuje? Jak ludzie mogą ją zaadoptować skoro jej nie widać? Czy schronisko nie powinno robić wszystkiego, żeby psy jak najszybciej znalazły dom? Blokując boksy skazuje się psy na dożywotnie więzienie! Czy nasze miasto na to stać? Takich rzeczy nigdy nie zrozumiemy…

** Jak widać pozytywne zmiany w schronisku trwają tylko chwilę. Pies z wytartą od obroży skórą na szyi, o którym pisałyśmy we wcześniejszych sprawozdaniach, dzisiaj znów miał założoną obrożę. Przez tydzień rany na pewno nie zdążyły zagoić się na tyle, by móc zakładać mu na nie obrożę... Zatem proponujemy także wymianę weterynarza, który bezmyślnie  inwestuje w leczenie, po to by za chwile pies znów cierpiał. 

*** Remont. Piękne ściany widoczne są już z daleka, a co w środku? Oprócz nadgryzionych „zębem czasu” bud (najważniejszych z perspektywy poprawy warunków dla  zwierząt) na które jak widać żadne pieniądze nie były przeznaczone, widzimy także  posadzki ze  śladami wilgoci… (a może zostały one celowo-"na pamiątkę"?)



DLA KOGO ROBIONY  JEST TEN REMONT???!!! Przypomnijmy, że Ratusz zarządził remont pierwszy raz od istnienia schroniska i  przeznaczył na niego 40 tysięcy złotych, które jak widać mają wystarczyć na  poprawienie wyglądu schroniska jedynie dla celów estetycznych. Czyżby tak wszędzie powszechny brak pieniędzy? Nic z tych rzeczy! Prezydent postanowił wydać je np. na kolejny samochód dla „licznej” straży miejskiej. Przeznaczył na ten cel 65 tysięcy złotych z naszych podatków!!! „Gospodarność” to słowo, które w naszym mieście nie istnieje już od dobrych kilku lat….  

**** APEL DO PAŃSTWA.
~ W złym stanie jest kaukaz przebywający już od jakiegoś czasu w schronisku. Ma on straszny problem z łapami – nie może się na nich utrzymać ani chodzić. Jest to dla niego wielki problem ze względu na to, że jest duży i sporo waży. Dźwignięcie takiej masy ciała wymaga wielkiego wysiłku, na który on ma coraz mniej sił… Z tego powodu większość czasu spędza leżąc w jednej pozycji. Może Państwo mają pomysł jak mu pomóc? W schroniskowych warunkach jego choroba coraz bardziej się pogłębia, dlatego jak najszybciej powinien opuścić to miejsce! Jedynie  w warunkach domowych można regularnie podawać mu preparaty utrzymujące łapy w lepszej kondycji  - w schronisku nikt tego nie zrobi! Przedłużający się pobyt w schroniskowym boksie doprowadzi go do kalectwa i ten piękny pies przestanie w ogóle chodzić…
Apelujemy do Państwa: jeśli wiecie gdzie? u kogo? można znaleźć dla niego pomoc, to prosimy zrobić coś w tym kierunku – my niestety wyczerpałyśmy swoje możliwości w tej sprawie.  
(w chwili obecnej posiadamy preparat skutecznie poprawiający kondycje łap, z chęcią przekażemy go osobie która zechce się nim zająć)


~~Do schroniska trafiła stara i bardzo gruba jamniczka, która nie miała siły się poruszać i  leżała cały dzień w jednym miejscu. Ma ona brzuch i sutki tak obwisłe, że szura nimi po ziemi. W tym stanie nadaje się do pilnej adopcji i leczenia weterynaryjnego (zabieg?) na co w schronisku nie ma żadnych szans. Może ktoś z Państwa mógłby się nią  zaopiekować? Przynajmniej tymczasowo, tak, by móc ją specjalistycznie zdiagnozować i doprowadzić do zdrowia? Na razie przebywa na kwarantannie, jednak po psy w takim stanie ludzie się raczej nie zgłaszają...

***** O tej porze roku i przy takich upałach – przed podpisaniem porozumienia z „wolontariuszami” LPGK - w schronisku odbywały się kąpiele psów i związane z tym zabiegi pielęgnacyjne .  Przy tej okazji szczotkowałyśmy psy z zimowej, często mocno skołtunionej  sierści – tak, by skóra mogła oddychać. W niektórych wypadkach kołtuny musiały być  wycinane, ponieważ nawet po zmiękczeniu ich kąpielą nie dawały się rozczesać.  Działo się tak, do momentu podpisania porozumienia.  Teraz niestety takie rzeczy nie mają miejsca… Ubolewamy nad tym, że „wolontariusze” LPGK podpisywali porozumienie jedynie po to, by w porozumieniu ze spółką na wyrost wypowiadać się o doskonałych warunkach jakie panują w schronisku - w opozycji do rzeczywistości. Na takich „gierkach” i „ustawkach” tracą jak zwykle niewinne zwierzęta. Kiedy działałyśmy w schronisku zarzucano nam chęć zdobycia sławy(?) jednak przejęcie naszych działań przerosło innych . Podpisanie porozumienia miało na celu odsuniecie nas od bezpośredniego pomagania zwierzętom w schronisku i niestety nie znalazło następców. 
Przy takich upałach zimowa sierść na psach zamienia się w koc. Najbardziej cierpią te w typie rasy kaukaz, haski, jednak pozostałe też potrzebują usunięcia brudu. Wszystko to zderza się z ludzką bezdusznością nawet u tych, którzy przy każdej medialnej okazji okrzykują się "miłośnikami zwierząt, którzy wraz z pracownikami najwięcej pomagają w schronisku" (?) 
o tych zależnościach wspominałyśmy w poście: http://wolontariuszkischroniskolegnica.blogspot.com/2012/12/koko-wzajemnej-adoracji.html                                                  


                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                         
****** Co było na plus?
Dziś załoga schroniska dobrze spisała się w dwóch ważnych sprawach.
~ W każdym boksie były miski z wodą! Zaś pod koniec dnia pracy pracownik sprawdzał czy trzeba je uzupełnić, by wody starczyło do następnego dnia.
~~Pies przebywający dziś w boksie 13 (tym zasłoniętym od świata) został przeniesiony do innego boksu, zaraz po tym, jak zwolnił go adoptowany dzisiaj pies. Szybka i przemyślana reakcja! W imieniu przeniesionego psiaka – dziękujemy.
 ****************
Dzisiejsze „słodziaki”



 **********
Oświadczenie
Nasza działalność dla zwierząt jest niezależna. Prosimy o niełączenie jej z działaniami Toz Legnica, od którego wyraźnie się odcinamy.
**********