Podczas naszego ostatniego spotkania z Powiatowym Inspektorem Weterynarii starałyśmy się go przekonać, że w schronisku potrzebny jest remont boksów (aktualny stan boksów do zobaczenia u dołu tej strony). Jednak według pana Cichosza żaden remont nie jest potrzebny, ponieważ w schronisku brakuje właściwie "tylko złotych klamek". Niemniej jednak nasza rozmowa przyniosła jakiś skutek - w boksach, na które zwracałyśmy uwagę przyklejono kafle, które, luźne i popękane, powodowały okaleczenia łap u psów. A więc jednak można.
Wskazywane przez nas boksy po drobnym remoncie:
Tak niewiele potrzeba, żeby poprawić komfort życia psów...
Oto przykład Fiony, która niedawno urodziła szczeniaki i teraz jest jeszcze osłabiona wykarmieniem ich:
A oto historia z ostatniej wizyty w schronisku:
To są przykłady pilnych zmian w schronisku, by dostosować je do obowiązujących przepisów i zapewnić zwierzętom humanitarne warunki życia .
Tymczasem...
Niestety, najważniejsze się nie zmieniło - psy w pierwszych 15 boksach mają kafelki po których się ślizgają, co często doprowadza do kontuzji łap i osłabienia stawów. Najgorzej mają duże psy, które, żeby utrzymać masę swojego ciała, męczą się stawiając każdy krok - czy można tak żyć 24 godz. na dobę? Powiatowy Inspektor uważa że tak, i jest to tylko nasz wymysł. Wg niego kafelki są dobre do sprzątania i nie zagrażają zdrowiu psów. Zgodne z Rozporządzeniem Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi dotyczących tej kwestii par.4 pkt.2 :" 2. Ściany, podłogi i drzwi w pomieszczeniach lub boksach wykonuje się: 1) z materiałów:a)łatwych do mycia i odkażania, b) niepowodujących urazów lub kontuzji u zwierząt" http://www.boz.org.pl/prawo/rozp_schro_04.pdf
Proponowałyśmy różne rozwiązania m.in. zastosowanie masy bitumicznej, która będzie łatwa do sprzątania jak i bezpieczna dla zwierząt. Niestety, jak zawsze nie zainteresowało to osób odpowiedzialnych za zdrowie zwierząt w legnickim schronisku. Zdajemy sobie sprawę z tego, że dokonanie tak "wielkiego" przedsięwzięcia wymaga jeszcze wielu pism, działań i zainteresowania szerokich mediów, jednak nie możemy pozwolić żeby ten stan rzeczy pozostał niezmieniony.
A oto historia z ostatniej wizyty w schronisku:
Pochmurny dzień. Od rana pada i pada. Często zrywa się gwałtowniejszy deszcze zalewając wszystko bez wyjątku. W boksach "przyhotelowych" pusto - wszystkie psy schowały się przed ulewą do środka, gdzie czeka ich aż 2m kw. w miarę suchej powierzchni. Jednak w środku jest dach i przynajmniej nie pada deszcz. Boks nr 8H. Biszkoptowy labrador świeżo przywieziony do schroniska. Leje deszcz a on siedzi na zewnątrz. Boi się wejść do środka ponieważ nie umie poradzić sobie z włazem który je zakrywa. Jest przestraszony i przemoczony do suchej nitki. Na nasz widok ożywia się w nadziei, że mu pomożemy. Niestety siatka na górze jest całkowicie odsłonięta. Deszcz leje się strumieniami, pies nadal moknie a nikogo z zarządzających schroniskiem to nie wzrusza...
To są przykłady pilnych zmian w schronisku, by dostosować je do obowiązujących przepisów i zapewnić zwierzętom humanitarne warunki życia .
Tymczasem...
w schronisku dokonano remontu polegającego na... przemalowaniu ścian budynku!!!
W jaki sposób zmiana koloru z seledynowego na zielony ma wpłynąć na dobrostan zwierząt? To zapewne kolejny wysiłek zmierzający do tego, żeby pokazać jedynie piękną FASADĘ schroniska: http://wolontariuszkischroniskolegnica.blogspot.com/2012/07/o-co-dba-sie-w-schronisku.html
Psy są z remontu bardzo zadowolone i żyje im się teraz na pewno jeszcze lepiej.
"Wszystko dla naszych braci mniejszych" jak powiedział dyrektor ds eksploatacji p. Urbaniak, co powtórzył na spotkaniu z radnymi prezes Wasinkiewicz , i co jak mantrę powtarza kierownik schroniska... i tego się trzymajmy (czyt. powtarzajmy) a resztę jakoś się pod "dywan" zamiecie.
PS. - dodatek
Fiona, jak było widać na filmach miała straszne rozwolnienie, a po tygodniu było jeszcze gorzej :
nie można było na to patrzeć, tym bardziej że po 10 minutach było już tak
Zawiadomiony schroniskowy weterynarz - Jacek Filipowski - powiedział że suka jest POD KONTROLĄ (?!) i nie przyjedzie do niej specjalnie (przypomnijmy że Fiona jest dodatkowo osłabiona karmieniem szczeniaków). Pod presją wezwania mediów, przed godz.15, przyjechał jego ojciec i podał dodatkowy lek.... Czy tak samo wygląda opieka weterynaryjna w gabinecie państwa Filipowskich? Przecież weterynarz w schronisku nie pracuje charytatywnie (stała pensyjka), ale bezdomny psiak nie umie się poskarżyć... A czym on się różni od innych psów? Tylko tym, że nie ma właściciela, który dba o jego prawa - płaci i żąda. W Schronisku właścicielem jest niestety Urząd Miasta i widać jak dba o swoje finanse... Smutna, polska rzeczywistość.
Bardzo dobrze, że Panie piszą o podejściu Pana doktora. Już wiem że nigdy nie oddam pod opiekę mojego psa temu Panu, który widzi tylko pieniądze. Mam nadzieję, że nie tylko ja, bo takie gabinety w ogóle nie powinny istnieć!
OdpowiedzUsuńDokładnie! Zgadzam się z moim poprzednikiem, ja również swojej suni do tego "doktora" nie wyślę! Mam nadzieję, że chociaż przez chwilę ten człowiek zastanowi się nad losem tych biednych zwierząt niż nad własnym portfelem.
OdpowiedzUsuńA co do sytuacji w schronisku to serce boli jak się to wszystko czyta ale ja bardzo podziwiam Panie za upór i determinację w walce z władzami! Czy myślą Panie, że jest jakakolwiek szansa, a jeżeli tak to jak to zrobić żeby wyrzucić tego kierownika na zbity ryj?
Serdecznie Panie pozdrawiam
Jeżeli pan Boksa myśli że prowadzi schronisko,to grubo się myli.
OdpowiedzUsuńOn chyba nie wie jak wygląda w miarę normalne schronisko.
Ogólnie powątpiewam w jego kompetencje i chęć niesienia pomocy.
Wprowadzone zmiany,owszem,są na plus,ale wprowadzane są tak powoli,niechętnie że gubią się w natłoku cierpienia tych zwierząt,dyskomfortu fizycznego i psychicznego.
A Wam drogie wolontariuszki,pokłony i wyrazy wdzięczności. To Wy powinniście prowadzić to schronisko nie w/w kierownik.