Strony

wtorek, 22 listopada 2011

Co się dzieje z darami?

Niemal w każdą sobotę (a dzieje się tak pewnie także w tygodniu) pojawiają się w schronisku osoby, które chcą pomóc pieskom i przywożą suchą karmę oraz puszki. Pokarm oddają pracownikom, ci dziękują i na tym się kończy. Większość osób nie wie, że istnieje coś takiego jak ewidencja darów - jest to zeszyt, w którym powinno się odnotowywać wszelkie "prezenty" przekazywane dla schroniska. Pragniemy wierzyć, że CAŁA karma podarowana przez Państwa trafia do misek naszych podopiecznych. Bardzo Państwu dziękujemy w ich imieniu, ponieważ sucha karma, puszki a przede wszystkim ryż są BARDZO WAŻNE w diecie naszych piesków. Darów jest na prawdę dużo, co widzimy po zapełnieniu magazynów. Gdyby kierownik prowadził PEŁNĄ ich ewidencję ilość darmowego jedzenia mogłaby zaskoczyć Urząd Miasta!


Niestety nieco inaczej wygląda sytuacja z obrożami, smyczami i kagańcami. W schronisku, w którym na stałe przebywa średnio 60-70 psów zużywają się one na prawdę szybko. Od ponad roku pracujemy na starych, często pękających i rozrywających się smyczach. Wiemy, że w międzyczasie prowadzono zbiórki takich akcesoriów (np. liceum ze Złotoryi), co było nam zgłaszane przez darczyńców. Z przykrością musimy Państwa poinformować, że nowe obroże i smycze nie trafiły do użytku wolontariuszy, czy też raczej piesków. Są one trzymane w szafce, zamknięte na klucz i nawet pracownicy nie mają do nich dostępu. Nie wiemy jak bardzo jeszcze musi zużyć się obecny sprzęt (zerwania smyczy czy karabińczyków zdarzają się coraz częściej), żeby udostępniono nam nowy. Dlatego też postanowiłyśmy kupować za własne pieniądze nowe, ładne obroże. I o dziwo to działa! Choć może wydawać się to zadziwiające, ale na prawdę pieski w ładnych obrożach bardziej przyciągają uwagę odwiedzających i szybciej znajdują nowy dom. Nazywamy je nawet obrożami "przynoszącymi szczęście".


Znamienny jest także fakt, że jedyny kaganiec nadający się dla największych psów znajduje się zamknięty w biurze kierownika, a żeby z niego skorzystać trzeba by było chyba napisać specjalne podanie, bo ustnie trudno go wyprosić...

1 komentarz:

  1. Przyznać należy, że te smycze które są do dyspozycji - te z koszyka - to straszna masakra, smród, bród i niechlujstwo w najgorszym wydaniu... sam wielokrotnie woziłem różne rzeczy do schroniska i nigdy ich więcej na oczy nie widziałem.... myślę, że pieski czy ludzie adoptujący psy też nie!!

    OdpowiedzUsuń