Ten post postanowiłyśmy poświęcić zmianom jakie zaszły w
schronisku w ostatnim czasie.
Największą z nich jest zmiana schroniskowego weterynarza!
Dodatkowo - jest nim kobieta, co jest rewolucją w
hermetycznie męskim do tej pory towarzystwie pracowników, którzy bronili się
jak mogli przed pracą z paniami. Wiadomo, że kobiety mają inne podejście do
życia i będą raczej łagodzić męskie rozpasanie.
Podobnie jest w składzie samej załogi, do której również dołączyła
kobieta. Od razu widać zmianę w zachowaniu pracowników. Samo podejście do
wolontariuszy jest już inne. Miejmy nadzieję, że zmieni się ono także w
stosunku do zwierząt i do obowiązków służbowych. Choć piszemy tu tylko o sobotach, bo w środku tygodnia, kiedy jest mało wolontariuszy, a dużo załogi jest nadal po staremu...
Dwie kobiety w załodze schroniska to ogromna zmiana i jest
szansa, że skutecznie złagodzą one charaktery pracowników, co także wpłynie na
zwierzęta.
Kolejną zmianą tej zimy jest rozdawanie psom koców,
darowanych przez Państwa.
Do tej pory leżały one całą zimę na dachach bud (albo
w magazynie) i zwierzęta zupełnie nie mogły z nich korzystać. Tym razem, w
niektórych boksach koce leżą na posadzce, by psy mogły na nich leżeć. Także w
pojedynczych budach można zobaczyć koc w budzie, co jest zupełnym ewenementem
jak do tej pory.
Również poprawiła się sytuacja z karmieniem zwierząt. Psy
mają w miskach nie tylko suchą zbożową karmę, ale także karmę mokrą.
Jest to wielka Państwa zasługa, bo to Wy darujecie karmę do
schroniska. Nasze uświadamianie sprawiło, że zamiast worka bezwartościowej
suchej karmy, coraz częściej przynosicie karmę w puszkach, która na 100%
zostanie zjedzona i przysłuży się psim brzuchom.
Przypominamy, że karma sucha jest minimalnie
wartościowa, składa się z samych zbóż, psy jej nie chcą jeść i zalega w
magazynie schroniska, często do końca terminu ważności, po czym jest wyrzucana.
Zatem psy są w większości najedzone, a te które przychodzą
do schroniska wychudzone, szybko nabierają ciała. Oczywiście dalej są takie psy, które
jedzą więcej, a dostają tyle samo co inne, albo staruszki, które powinny
dostawać bardziej wartościową karmę. Tak więc, nadal jest dużo zaniedbań, ale
jest lepiej niż przed rokiem.
A to wszystko jest naszą wspólna zasługą! Gdybyśmy tak
licznie nie przychodzili do schroniska, nie byłoby komu patrzeć na ręce załodze
i bronić praw zwierząt.
Gdyby schronisko odwiedzało tyle osób, ile robiło to 10
lat temu, nadal byłaby tu katastrofa. To my – wolontariusze i mieszkańcy
zmieniliśmy ten stan, który miał się nigdy nie zmienić, kosztem milczących
zwierząt.
Możemy sobie wszyscy pogratulować, bo to niczyja inna jak
wszystkich NAS – przychodzących do schroniska, czytających o schronisku,
piszących pisma w sprawie schroniska i interesujących się schroniskiem ludzi zasługa.
Dzięki temu zwierzęta są lepiej traktowane i mają minimalne prawa w tym
miejscu. BRAWO MY!
Dlatego nie możemy odpuszczać. Musimy zachować ten stan
rzeczy i doprowadzać go do lepszego.
Zatem,
NIE ZAPOMINAJMY O SCHRONISKU,
PRZYCHODŹMY DO PSÓW, BO TO ZMIENIA ICH RZECZYWISTOŚĆ.