Strony

poniedziałek, 27 marca 2017

Oporni na zmiany. 27 marzec



W dzisiejszą sobotę , kolejny raz nie zawiedli Zwierzolubni, którzy licznie przybyli  do schroniska (aż nie było miejsca do zaparkowania samochodu!:) by poświęcić swój wolny czas i  wesprzeć bezdomne i skrzywdzone przez ludzi zwierzęta, darowując im spacer, który w tym miejscu jest nieocenionym szczęściem.  
Dziękujemy Państwu za  to, że przywracacie zwierzętom nadzieję w to, że człowiek nie tylko potrafi krzywdzić, ale też być dobrym i  opiekować się słabszymi. Oprócz tego, że zajmujecie zwierzakom czas, który w tym miejscu ciągnie się bez żadnych granic, to jeszcze przykładacie się do socjalizacji poszczególnych psiaków, które dzięki wspólnym spacerom, integrują się z Wami. Wydaje się, że to tylko spacery, a mają one tyle pozytywów, i dlatego  tak dobrze się po nich czujemy:) Tak więc, nie tylko robimy przysługę psom, ale również sobie – zupełnie tego nie zakładając! - wracamy do domu szczęśliwi i spełnieni, że mogliśmy zrobić coś dobrego dla świata. Tak trzymać!
***********
Po ostatnich naszych postach dotyczących karmienia zwierząt jednakowymi porcjami jedzenia - zarówno psów dużych, jak i małych, zauważyłyśmy w tym tygodniu progres w tym temacie. Kilka największych psów miało w boksach podwójne miski po jedzeniu! 
Super! Tylko czy takich rzeczy trzeba nam pilnować i to na bieżąco?... Jak temat przycichnie, i nie będziemy na to zwracać Państwa uwagi, dalej wszystkie będą karmione po równo…
Tak było we wtorek, a w sobotę przyszedł do schroniska nowy, duży pies – mocno wygłodniały i wychudzony, jak na swój rozmiar - który pochłaniał wszystko co przypominało jedzenie – OPRÓCZ CHRUPEK!  które leżały jak zaczarowane w misce. 
Niestety, nie miał on dodatkowej miski z jedzeniem, zwłaszcza, że nie wiadomo jak długo nie dostawał wcześniej odpowiedniej jego ilości (a może w ogóle!). W związku z tym, zwłaszcza na początku – do momentu nasycenia żołądka, zjada on całe schroniskowe jedzenie, jakie często nie jest zjadane tak od razu przez psy, dłużej przebywające w schronisku. Póki nie nadrobi braków w jedzeniu  i nie nabierze odpowiedniej masy, będzie ciągle głodny, dlatego powinien dostawać teraz nie tylko podwójne miski, ale i dwa razy dziennie, aż sam zastopuje, i będzie jadł na bieżąco. Tylko kto z obsługi, będzie zagłębiał się w takie niuanse?… zwłaszcza kiedy zwierzę samo się nie poskarży i nie zawoła o dodatkową porcję?...
*********
Ponad pół roku temu, do schroniska trafił „Miki” (opis na blogu rozsądne-adopcje), którego sierść nie jest typowo psia – ma włosy bez podszerstka, pozbawione naturalnej okrywy łojowej, które wchłaniają wszystkie brudy. 

To jeden z tych piesków, jakie ludzie „zmodyfikowali” sobie na własne potrzeby, by oszukać naturę – w tym przypadku alergia na sierść. Niestety, nikt z tych „bogów” nie przewidział, że także i takie psy będą porzucane i nikt nie będzie dbać o ich „specjalne” włosy. Zwierzęta te przeżywają w schronisku gehennę – nie strzyżone i nie pielęgnowane na bieżąco, zamieniają się w jeden wielki kołtun! Ich skóra nie oddycha, a w zbitej sierści znajdują sobie ciepłe miejsce drobne pasożyty, które dodatkowo utrudniają życie psa. Taka sierść nasiąknięta na bieżąco wszystkim co tylko możliwe, jest cały czas ciężka, co dodatkowo utrudnia życie zwierzęciu.
Wracając do Mikiego. Kiedy trafił do schroniska, był właśnie tak bardzo zaniedbany, że obsługa wyjątkowo (brawo!) powycinała mu kołtuny. Zapewne dlatego piesek, pomimo zamknięcia w boksie odżył. 

Niestety, minęło kilka miesięcy, spędzonych w brudnym boksie i pies, nie strzyżony na bieżąco, wygląda podobnie jak w dniu przyjęcia! 
A przecież znajduje się tu POD OPIEKĄ ludzi, którzy powinni być za niego odpowiedzialni! Wygląda na to, że pod okiem obsługi pies cierpi podobne męki, jak te zanim tu trafił… Aż strach myśleć, co będzie czuł, kiedy nadejdą upały! Przy takim stanie sierści, przy skórze mogą zrobić się nawet odparzenia! – a to już trudne do wyleczenia. Dlaczego weterynarz i pracownicy doprowadzają go do takiego stanu? Wiadomo, że wiedzieliby o takiej sytuacji,  gdyby głaskali psy, albo przynajmniej wnikliwie je obserwowali, ale o tym to można jedynie pomarzyć. Jaki wniosek? Ten sam co zawsze – cała obsługa do wymiany!

Do takiego samego wniosku prowadzi użytkowanie wybiegu przez ludzi do tego wyznaczonych. Psy mimo właściwej pogody nie korzystają z niego na bieżąco. A kiedy już jednego dnia tak, jak np. w ostatnią sobotę – przyjdzie wielu wolontariuszy, to zupełnie nie zwracają uwagi na wybieg – wprowadzają jednego psa, który siedzi tam większość dnia, a pracownicy mają bzdurne alibi, że przecież większość psów była na spacerach, nawet po dwa razy. No i co z tego?! Kiedy jest możliwość, pies zamknięty na co dzień w boksie, może przecież chodzić na spacery czy korzystać z wybiegu po kilka razy! Tego nigdy nie za wiele, i nie zaszkodzi, a wręcz przeciwnie – pomoże zwierzakowi przeżyć jakoś tę schroniskową rzeczywistość.
Tak zachowują się psy po spacerach:

Czy nie zasługują na więcej? 
A wybieg pusty, bo zła pogoda...

Czy to tak naprawdę trudno zrozumieć i trzeba być mega-inteligentnym?! Podobnie jest, kiedy kropi chwilowy deszczyk, albo jest niewyraźna pogoda - pracownicy, mimo wydawania psów na spacery, nie wyprowadzają innych na wybieg, biorąc za alibi "złą" pogodę (!). 
Przy obecnej obsłudze wybieg jest wykorzystywany max. w 30%, a przekaz pracowników jest taki: chwalicie się, że doprowadziłyście do wybudowania wybiegu, a my i tak nie będziemy z niego korzystać jak należy, tylko udawać - kosztem psów, że je wyprowadzamy. I co nam zrobicie? 
Ratunku, czy ta bezmyślność i złośliwość kiedyś się skończy?! Po raz kolejny – CAŁA obsługa do wymiany!

Bardzo prosimy zawiadamiać na bieżąco o takich sytuacjach Prezydenta naszego miasta, który jest w imieniu nas wszystkich właścicielem schroniska i wszystkich przebywających tam zwierząt. Zgłaszajcie takie rzeczy także mailowo tkrzakowski@legnica.eu . Każdy sygnał to głos zwierzęcia, który sam nie może się upomnieć o swoje prawa. Nie bójmy się interweniować, nawet po kilka razy – mamy do tego prawo, a urzędnicy mają obowiązek takie interwencje przyjmować i ustosunkowywać się do nich, a także zmieniać to, co źle działa. 
Natomiast w sprawach warunków w jakich przebywają zwierzęta tj. pokruszonych i nieprzystosowanych kafli w boksach hotelowych, braku stałego zadaszenia nad nimi, przegniłych dachów nad boksami zewnętrznymi, czy niewłaściwej higieny jaka panuje w schronisku – brak sterylizacji bud po każdym psie, odchody zalegające na stałe w szparach między kratami, niespłukiwanym na bieżąco kanale przed boksami „hotelowymi” przy budynku, w który stoją odchody i wiją się pasożyty tuż przed nosami zwierząt, a także niewykładaniu bud słomą PRZEZ CAŁY ROK, a jedynie w zimie, kiedy ścisną mrozy, oraz „pracy” schroniskowego weterynarza, której efekty często widać zwłaszcza na sterylizowanych suczkach– prosimy powiadamiać Powiatowego Lekarza Weterynarii. Jest szansa na zmiany, ponieważ od zeszłego roku nastąpiła zmiana na tym stanowisku  i być może tym razem jest to właściwa osoba na właściwym miejscu - przychylnie nastawiona do zwierząt, a nie jak jej poprzednik, który przyklepywał przez wiele lat skandaliczny stan życia zwierząt w schronisku oraz aprobował niezgodnie z prawem jego funkcjonowanie, bez wybiegu zagwarantowanego prawem. Obecnie Powiatowym Lekarzem Weterynarii jest Pani  Barbara Małecka-Salwach, liczymy, że jest to osoba, będąca przyjacielem zwierząt, a nie stanowiska.
Powiatowa Inspekcja Weterynarii mieści się w Ziemnicach, przy ul. Legnickiej 12 legnica@wroc.wiw.gov.pl  
godziny pracy urzędu: poniedziałek - piątek 7:15-15:15
Powiatowy Lekarz Weterynarii przyjmuje interesantów w sprawach skarg i wniosków w każdy poniedziałek w godzinach 15:15 - 16:15/
 Psiaki ze schroniska liczą na nas. Pomożesz?

Na koniec przedstawiamy świeżaki, które trafiły do schroniska w ostatnim tygodniu.


poniedziałek, 20 marca 2017

Nadmiar suchej karmy, a psy głodne...



We wtorek jedzenie dla psów gotował albo dobry kucharz, albo psy w poniedziałek były na diecie czyli karmie suchej (czyt. niejadalnej), ponieważ prawie wszystkie miski, zarówno te u psów dużych, jak i małych były wylizane do dna! 
Niestety, psy duże dostają tyle samo jedzenia co mniejsze, więc nadal były głodne, mimo tego, że stałym elementem w boksie jest miska z suchą karmą.

Coraz bardziej przekonujemy się jednak, że miskę z suchą karmą należy traktować raczej jako dekorację niż posiłek, ponieważ  na co często zwracamy uwagę, psy  nawet te wygłodzone i świeżo przyjęte, nie są nią zupełnie zainteresowane.
Zwierzęta swoim zachowaniem przekazują nam, że najtańsza karma, jaką ZASYPANE jest schronisko nie jest żadnym jedzeniem! Pracownicy na pewno też to widzą, jednak wolą tą sytuacje wykorzystać, i zasypują boksy chrupkami, by podtrzymywać złudzenie dla osób niewtajemniczonych, że zwierzęta są tak najedzone, że nie zjadają wszystkiego. Niestety, w wielu przypadkach, zwłaszcza dużych psów, które nie dostają jedzenia stosownie do swoich rozmiarów, wcale syte nie są…
Piszemy o tym kolejny raz, ponieważ obsługa nie robi nic, by informować ludzi o tym, żeby zamiast suchej przynieśli puszkę mokrej karmy. Tak jak, jest im wszystko jedno, czy ludzie będą w ogóle przynosić cokolwiek, czy nie. Oni się tym nie przejmują, i jak kilka lat temu darczyńców nie było wcale, tak i teraz im na nich nie zależy, bo dotyczy to bezpośrednio zwierząt.  Jeśli zapytacie czy cokolwiek potrzeba, odpowiedź jest stała od lat: Nic. Wszystko mamy.  Byle tylko nie zachęcić do przyjazdu w to miejsce, a jak się już przyjedzie i przywiezie cokolwiek, to bez słowa – a bardzo często nawet bez podziękowania – wezmą co mają wziąć i tyle emocji w temacie. Dlatego właśnie apelujemy po raz kolejny do Państwa, byście przekazywali to wszystkim zainteresowanym znajomym, często osobom, które biorą ślub i zamiast kwiatów zbierają na schronisko, by NIE KUPOWAĆ NAJTAŃSZEJ SUCHEJ KARMY – wszystko oprócz tego! bo to tylko wyrzucanie pieniędzy w błoto, a psy i tak jej nie jedzą. Jeśli chcecie się przekonać – odwiedźcie schronisko. Nadmiar tej karmy prowadzi nawet do tego, że „fundujemy” psom dzień głodówki, kiedy to obsługa, zmęczona codziennym wkładaniem karmy do misek, a potem ich zbieraniem i myciem (uff, aż pot z czoła kapie) robi im dzień na  samej suchej karmie, przez co chodzą głodne i czekają następnego dnia, by choć trochę najeść się ugotowanym lub puszką, które wchłaniają w 3 sekundy… U odwiedzających sama sucha karma w boksie nie wzbudza przecież żadnych złych podejrzeń, a pracownicy to bezwzględnie wykorzystują i mają więcej czasu dla siebie.  Niestety tracą na tym psy, które nie powiedzą, że są głodne, a dekoracja w postaci niejadalnych chrupek nie zmniejsza wcale ich głodu…
Dlatego to my musimy wziąć ten problem na „klatę”, bo na obsługę nie ma co liczyć (mimo, że to właśnie oni dostają za to wypłatę!) a psy same nam tego inaczej nie powiedzą, tylko będą cierpieć pod naszym nosem, przy symbolach świadczących o właściwej opiece. A  jeszcze pomachają radośnie ogonkiem na nasz widok, mimo że w brzuchu  ściska głód… 
 

Ogłaszamy akcję:
 PODARUJ  JAKOŚĆ  A   N I E   ILOŚĆ  schroniskowym psiakom, one też zasługują na odrobinę „luksusu”, który w rzeczywistości oznacza jedynie zaspokojenie podstawowych potrzeb.

Wracając do schroniska, i niestety jego obsługi, która dzięki przebywającym w nim zwierzętom pobiera co miesiąc stałą pensję. We wtorek na jednej zmianie byli wszyscy pracownicy – dwóch a’la brygadzistów, dwóch fizycznie pracujących i kierownik. W rzeczywistości pracowało jedynie dwóch, reszta wygrzewała się cały dzień pod wiatą prowadząc między sobą pogaduszki…
W sobotę natomiast było dwóch pracowników, co można było tylko wyliczyć z zaparkowanych samochodów, bo w rzeczywistości pracował tzn. obsługiwał wolontariuszy, jeden z nich, zaś drugi cały dzień przesiedział w budynku, jedynie pod koniec dnia wyściubił nos na krótką chwilę , że udało się go w ogóle zobaczyć! Za to on pierwszy równo z 15.00 odpalił samochód i szybko opuścił to „niechlubne miejsce” – taki był zmęczony?… Ponieważ obaj pracownicy byli „funkcyjni” i nie było żadnego z fizycznych, w ciągu 3 godzin naszego pobytu, ani razu nie zostały zebrane odchody z boksów, co od jakiegoś czasu odbywało się regularnie, a czasami wręcz na bieżąco! dzięki czemu rzadko można było zobaczyć zabrudzone boksy, zwłaszcza wtedy, kiedy większość psów miała  rozwolnienie, co świadczyło już o złej opiece, jaką należało sprytnie i na bieżąco zatuszowywać. Dzisiaj kupy nikogo nie obchodziły, a psy musiały czekać na posprzątanie boksów do następnego dnia.

Teraz wnioski: czy przy tak „zorganizowanej” pracy i rolach jaką każdy z obsługi pełni w schronisku, naprawdę potrzeba tam aż tylu zatrudnionych, którym pensja płacona jest z pieniędzy przeznaczonych ogólnie na schronisko, czyli także na przebywające w nich zwierzęta?
Panie Prezydencie, czy Pan naprawdę dalej nie widzi w tym absurdu?...
 *********
Na koniec galeria nowych psiaków, które trafiły do schroniska w ostatnich dwóch tygodniach:
- młodziak o wyjątkowej urodzie, którego atutem jest piękny, długi i zakręcony ogon:),
- „wysuszony” staruszek, bardzo rozpaczający za utratą domu, który na starość musi męczyć się dodatkowo ze stresem, jakiego już nie powinien w tym wieku przeżywać…,
- młodziutka suczka, która na początku pobytu bała się ruszyć i podejść bliżej człowieka, zaś po kilku dniach jest już największą schroniskową przylepką:)
 - i zdystansowana, piękna suczka, na razie ostrożnie obserwująca otoczenie.
PAMIĘTAJCIE : one na was liczą i czekają… zawalczcie o nie, tak jak możecie, byle tylko  im pomagać.