Strony

niedziela, 25 września 2016

Pożyteczna sobota w schronisku i "Zerwijmy łańcuchy" 24 września



W dzisiejszą sobotę w schronisku wiele się działo:) Było bardzo dużo odwiedzających, wśród których były też osoby z darami dla zwierząt. Dopisali także wolontariusze, którzy wyprowadzali psy na spacery. Oprócz tego, zarówno na wybieg jak i na spacery były wydawane psy z różnych stron schroniskowych boksów, a nie jak dotychczas z jednej strony, po kolei, bez względu na ich potrzeby.
Dzięki temu na spacer poszło dużo psów energicznych, które ZAWSZE gniły w zamkniętych boksach i mogły tylko patrzeć jak inne je opuszczają.

Przez pewien czas był taki rozgardiasz, że trudno było za tym wszystkim nadążyć, ale dzięki temu psy miały zapewnione wrażenia na większość dnia, co wyrwało je z nudnej codzienności. Był to dla nich jeden z lepszych dni, których życzyłyby sobie częściej. Widocznie dzisiaj pracownicy wstali prawą nogą i wyjątkowo przyszli do pracy w dobrych humorach, bo niestety, rzadko możemy pisać o takim zachowaniu…

W imieniu psów dziękujemy Państwu za odwiedzanie schroniska i wspieranie psów w nim uwięzionych – przychodźcie do nich, bo one nie mogą przyjść do was, podarujcie im chwilę ze swojego życia i pokażcie, że mimo tego, że nie mają domu nie są do końca osamotnione.

 Kilka psów przeżywało te wizyty po raz pierwszy, ponieważ przybyły do schroniska w ciągu ostatniego tygodnia. Przerażeni nową sytuacją,  z zaciekawieniem spoglądali na odwiedzających i oswajali się z warunkami, w jakich nie ma złych ludzi, którzy chcieliby zrobić im krzywdę.

Najbardziej przerażony był biały piesek, który raczej trzymał się budy i ze strachem podchodził do krat. Obserwował ludzi z bezpiecznej odległości i bał się jakiegokolwiek kontaktu, mimo tego, że jak był coraz bliżej zaczynał machać podwiniętym pod siebie ogonkiem. On najbardziej potrzebuje teraz socjalizacji i wsparcia.
Obok niego był piękny staruszek, który z kolei stał przez cały dzień przy kratach i żałośnie szczekał. Nie chciał jeść ani pić, jedynie pragnął odzyskania wolności i zainteresowania człowieka. To kolejna ofiara ludzi, porzucona na starość, kiedy nie jest już taka ładna i sprawna jak za młodu, a potrzebuje opieki i wsparcia na tym etapie życia.    
Kolejny porzucony haski. Duży, ładnie zbudowany jednak nie nadający się do życia w mieście, gdzie nie ma możliwości codziennego wybiegania się i musi żyć w za ciepłych i za małych mieszkaniach.
Ludzie chcą mieć rasowego psa, nie zdając sobie sprawy z tego, że każda rasa jest dostosowana do odpowiedniego zadania. Zadaniem haskiego jest praca na dworze, dlatego na miejskich spacerach i zamknięty w domu, zwyczajnie się męczy, a po czasie niespełniony pies męczy także ludzi, z których ci nieodpowiedzialni pozbywają się go, bo rasa zawiodła… Każdy kto chce mieć psa rasowego powinien wcześniej zapoznać się z charakterem danej rasy i dopiero wtedy, kiedy będzie świadomy podejmować decyzję o posiadaniu takiego psa. Jednak liczmy się z tym, że każda hodowla – zwłaszcza ta pseudo, jakich jest najwięcej – „produkuje” także psy mniej rasowe – tzw. odrzuty, często jest ich więcej niż tych nadających się na sprzedaż i one rodzą się jedynie po to, by powiększyć bezdomność i zasilić schroniska, chyba że zostaną wcześniej „zlikwidowane”. Jednak jeśli będzie istniał popyt, będzie istniała podaż. Jeśli ludzie nadal będą kupować rasowe zwierzęta, będą przyczyniać się do cierpienia wielu niewinnych zwierząt… tak to działa i trzeba zdawać sobie z tego sprawę.
Przypominamy, że tydzień wcześniej trafiła do schroniska przemiła suczka w typie tej samej rasy, która została przywiązana do drzewa w pobliżu schroniska i porzucona jedynie z miską wody…

Pod koniec dnia do schroniska trafiła kolejna suczka, która z przerażeniem rozglądała się wokół siebie i nie potrafiła zrozumieć co się stało, że została zamknięta w takim miejscu. Stała przy kratach i poszczekiwała z rozpaczy…
 ***********


Zachęcamy do wzięcia udziału w akcji ZERWIJMY ŁAŃCUCHY.





niedziela, 18 września 2016

Deszcz w boksach...17 wrzesień

W połowie naszej wizyty w schronisku, w ostatnią sobotę zaczął padać mocny deszcz. Jak zwykle w takim wypadku najgorzej miały zwierzęta w boksach schroniskowych, nad którymi nie ma żadnego zadaszenia. Psy, które świeżo przybyły do schroniska i jeszcze się z nim nie oswoiły, stały na deszczu i mokły…
Nadal nic się dobrego nie dzieje w tym temacie – zwierzęta mieszkają w warunkach niedostosowanych do opieki nad nimi i zagrażającym ich bezpieczeństwu – śliskie i pokruszone kafle ścienne wyłożone na posadzce. Brak zadaszenia niszczy dodatkowo ten nieprzystosowany do warunków zewnętrznych materiał, a dodatkowo nie chroni zwierząt przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi – deszczem, śniegiem, ostrym słońcem. 
 
W zeszłym roku dokonano częściowej wymiany dachów, wcześniej połatanych w 2013r.,  na zupełnie nowe na jednej stronie boksów od 25 do 39. Natomiast dachy boksów, które nawet w trakcie „generalnego” remontu w 2013r.  zostały pominięte – od 1 do 24, nadal gniją i jedynie powiększają dziury i pogarszają stan techniczny boksów.
Zarówno zarządzanie schroniskiem przez LPGK, jaki kontrola zarządzania wykonywana przez Prezydenta miasta, będącego właścicielem tego miejsca, zawsze opierała się jedynie na łataniu nieprawidłowości i to tylko wtedy, kiedy ktoś z zewnątrz mocno się  upierał. Jeśli Prezydent Krzakowski i prezes LPGK Wasinkiewicz mają jakiekolwiek zwierzęta w domu, to należy im jedynie współczuć, bo ludzie którzy tak zaniedbują bezdomne i najbardziej potrzebujące istoty, nie mogą być dobrzy ani dla innych zwierząt, ani dla ludzi.
Legniczanie robią wszystko co mogą, by polepszyć byt zwierząt w schronisku, którego są współwłaścicielami i zrobiliby jeszcze więcej gdyby tylko mogli, zaś ci, którzy mają do tego prawo, obowiązek i finanse parafują wszystko na chłodno jako właściwe, nie używając przy tym uczuć wyższych … Gdzie są pieniądze zaoszczędzane na zakupie żywności i innych środkach potrzebnych dla zwierząt, które od lat regularnie i w wystarczającej ilości darują ludzie dobrego serca? Dlaczego nie są one przeznaczane na wymianę pozostałych dachów i zbudowanie zadaszenia nad „hotelem”? Czyżby trafiały one do kieszeni tych, którzy nic nie robią i oszukują zwierzęta? W naszym mieście  swoim majątkiem dzielą się ci, którzy mają najmniej, a ci którzy dzięki nam mają pracę są największymi ignorantami. Oby w końcu nastąpiła radykalna zmiana takiej sytuacji, która dodatkowo rozliczy wszystkich, którzy bogacili się na nieszczęściu najsłabszych, zamiast im pomagać.

Bądźmy głosem zwierząt – walczmy o ich prawa! Nie pozwólmy innym bogacić się ich kosztem!

Bardzo prosimy pisać pisma w sprawie zadaszenia CAŁEGO schroniska nowym dachem i zlikwidowania kafli. Zarzućmy urząd pismami, by w końcu zauważono problem i dostosowano schronisko do potrzeb zwierząt. Dla człowieka to niewiele, dla zwierząt to wszystko – ich życie i zdrowie.
 *****
Do boksów bez żadnego zadaszenia trafiły nowe biedaki, którą będą odczuwać na własnej skórze zmieniającą się porę roku i często przez to marznąć i pływać w wodzie…
Młody i bardzo rozbrykany szczeniaczek.
Przerażony, smutny i oblepiony WIELKIMI KLESZCZAMI piękny piesek.

Śliczna i bardzo sympatyczna suczka, będąca mieszanką haskiego i wilczura.
Dwie piękne dziewczynki, które w nowej sytuacji zamiast być rozdzielone, dodatkowo muszą uważać na siebie, bo w takim małym pomieszczeniu i ekstremalnych warunkach nie trudno o wzajemny konflikt. A  tyle boksów stoi pustych… większość tych z nowym i nieprzemakalnym dachem… Czy kierownik schroniska powinien dostawać pensje, za tak wykonywaną pracę?
Bardzo radosna i energiczna młodziara.

Najmniejsza i najsłodsza kruszynka w schronisku, że też takie piękne słodziaki można wystawić za drzwi…

Dwoje porzuconych psów miało więcej szczęście w nieszczęściu i trafiło pod szczelny dach:
Młody i trochę nieprzewidywalny piesek.
I piękna haska, przywiązana do drzewa w lasku złotoryjskim. Została przez nas wyczesana z dużej ilości martwej sierści.
Czyżby była w ciąży?...
 *******
 A na koniec w boksie Lazura (Dolara)…
******
Zaginął kot Charlie zakładce Zaginione-Znalezione