Strony

wtorek, 26 sierpnia 2014

23 sierpnia w schronisku

W ostatnią sobotę doszło w schronisku do groźnego pogryzienia między psami zamkniętymi w jednym boksie - było sporo krwi, która natychmiast została zmyta, by nie zostawić śladu kolejnej porażki pracowników. Są to psy, o których regularnie wspominamy w postach (chociażby w ostatnim sprawozdaniu). Alarmowałyśmy, że jest to jedna z najgorzej dobranych par w schronisku:

Jeden z nich (na pierwszym planie) to klasyczny pies dominujący. "Złotuś" (bo tak go nazywamy) nie wykazuje cienia agresji wobec ludzi, niestety nie toleruje w swoim bezpośrednim otoczeniu innych zwierząt. Wcześniej przez wiele miesięcy przebywał w jednym boksie z innym psem:

Z powodu zazdrości o uwagę odwiedzających schronisko, o dostęp do miski czy budy dochodziło między nimi do częstych walk, których ofiarą padał spokojny i słabszy "Florek":

Ten temat również powracał w wielu naszych postach i w końcu kierownik zdecydował się rozdzielić dwa psy. Dzięki temu Florek natychmiast znalazł dom, a Złotuś był spokojniejszy i z nikim nie musiał konkurować. Niestety, jakiś czas temu dokwaterowano go do innego psa - starszego i słabego (do schroniska trafił chory, potem nie mógł chodzić przez zaniedbane pazury, które wrosły mu w opuszki łap). Znowu zaczęła się rywalizacja i regularne pogryzienia. O wszystkich tych sytuacjach pisałyśmy na łamach bloga. W ciągu ostatnich kilku tygodni w schronisku zwolniło się kilka boksów, mimo to pracownicy nadal nie rozdzielali tej gryzącej się dwójki. W końcu w ostatnią sobotę doszło do krwawego pogryzienia, w wyniku którego najpoważniejszych ran doznał oczywiście słabszy, schorowany pies. Teraz wymaga on leczenia, a wystarczyło je po prostu rozdzielić... Czy ta (kolejna już sytuacja) da kierownikowi do myślenia i "przeszkoli" on swoich - nie nadających się do pracy z żywymi istotami -  pracowników w dobieraniu do siebie psów? Czy "Złotuś" będzie mógł wreszcie zostać sam i nie krzywdzić innych - dotkniętych już przez życie - psów?...
***
Nawiązując do wrastających i uniemożliwiających poruszanie się pazurów to jest to chyba jedna z najsłabszych stron "opiekującego" się zwierzętami w schronisku weterynarza, ponieważ regularnie zaniedbuje on ich przycinanie. Konsekwencje tej niefrasobliwości są bardzo bolesne. Tak wyglądały wrastające pazury u pogryzionego przez "Złotusia" psa:

A tak wyglądają obecnie pazury psów przebywających w schronisku:

Takie przerośnięte pazury sprawiają szczególną trudność w poruszaniu na śliskich kaflach, gdzie nie ma też możliwości ich naturalnego spiłowania. Ale w schronisku nikogo to nie obchodzi, a weterynarz czeka, aż zaczną wbijać się w opuszki i kaleczyć psa...
***
Schroniskowe warunki nie służą też "Bosmanowi" - dużemu psiakowi w typie "wilczura". Choć jest to już starszy pies, to trafił do schroniska w miarę dobrej kondycji. Jednak jego mocno zniszczone i starte zęby utrudniają mu jedzenie suchej karmy, którą tu dostaje, przez co ten duży wilczur mocno schudł. Zaś na jego boku pojawił się też groźnie wyglądający guz. Wygląda na to że pobyt w miejscu przystosowanym dla zwierząt wcale mu nie służy. 

Nie zostało mu już wiele lat życia, a schronisko z pewnością jeszcze bardziej je skróci. Może ktoś z Państwa mógłby zaoferować Bosmanowi schronienie i godziwą starość? Ten pies nie wymaga wiele, nie potrzebuje już długich spacerów ani pieszczot a przy tym jest bardzo łagodny.
***
Na koniec optymistyczny akcent:
nawet w tak ponurym miejscu można dać psom trochę radości.
Dla jednych jest to sam kontakt z człowiekiem, a dla innych...
pluszowy miś!  
(chociaż coraz częściej zdarza się, że pracownicy złośliwie zabierają z boksów zabawki które przynosimy...)

środa, 20 sierpnia 2014

12 i 19 sierpnia w schronisku

Coraz częściej do schroniska trafiają psy zabiedzone i chore, po których od razu widać, że nie były dobrze traktowane przez ludzi. 





Dla takich zwierząt - słabych, chorych, zaniedbanych - schronisko, nawet tak funkcjonujące jak w Legnicy, staje się miejscem wytchnienia. Jest to bardzo smutny wniosek, jednak ze względu na ludzkie okrucieństwo istnienie schronisk ma niestety swoje uzasadnienie...
mamy nadzieję, że wszystkie te psy zostały zaraz po przyjęciu zdiagnozowane i że są leczone

Niestety, schronienia potrzebują nie tylko chore psy. Zwłaszcza latem, kiedy zwierzęta stają się niepotrzebnym balastem do swobodnego korzystania z wakacji. Dowodem tego są coraz bardziej przepełnione boksy. W tej chwili aż w 13 z nich znajduje się po dwa psy. Oczywiście, jak to w schronisku zatrudniającym osoby obojętne na krzywdę zwierząt -  w większości dobrane są one tak, że się nie tolerują i dodatkowo oprócz stresu związanego z porzuceniem, muszą żyć w ciągłym strachu przed swoim towarzyszem w „celi”.
 
stare psy sparowane z młodymi - konflikt temperamentu i odmienne energie



 

Para najgorzej dobrana, o której piszemy od dwóch lat - jeden pies - zdrowy, dominujący i drugi - "powypadkowy" z kulejącą łapą.
 Od dawna nie mogą znaleźć domu, ponieważ konflikt w boksie uniemożliwia im właściwe zaprezentowanie się przed adoptującymi - stały się więc "zakładnikami" schroniska z woli (i władzy) pracowników
pozostałe boksy, w których konflikty nie są aż tak groźne

oraz dwie pary - na trzynaście! które się akceptują
Taka jest konsekwencja posiadania władzy nad słabszymi przez ludzi, którzy nie potrafią jej mądrze i z pożytkiem wykorzystać...
 *******
W ostatnich dwóch tygodniach byłyśmy w schronisku w dni powszednie, czyli wtedy kiedy jest kierownictwo. Niestety, przez cały dzień z wybiegu skorzystały co  najwyżej dwa psy. Przypominamy deklarację kierownika Boksy, przy szumnym otwieraniu wybiegu, do czego razem z Państwem doprowadziłyśmy, a LPGK wziął ten sukces na siebie - że każdego dnia psy będą korzystały z niego po godzinie tak, by każdy z nich mógł jak najczęściej się wybiegać. Jednak, jak to już wiele razy udowadniałyśmy na podstawie niezaprzeczalnych faktów - wszelkie deklaracje pana Boksy to puste słowa budujące fasadę właściwego funkcjonowania schroniska i propaganda sukcesu... Jest to niestety znak rozpoznawczy całej legnickiej spółki LPGK.

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Uwaga! Schronisko pełne!

Niestety, jak to często bywa w porze wakacji, schronisko zaczyna pękać w szwach. Nie pomagają kampanie społeczne, ani apele o nieporzucanie zwierząt w związku z wyjazdami - najwidoczniej ludzie nadal to robią, bo schronisko już od dawna nie było tak przepełnione. 

Co prawda nie wróciliśmy jeszcze do ciężkich czasów sprzed kilku lat, kiedy w legnickim schronisku w jednym boksie potrafiło walczyć o przeżycie po osiem psów, ale i tak w ciągu wakacji sytuacja znacznie się pogorszyła. W ostatnich miesiącach większość psów miała komfort zamieszkiwania pojedynczej celi. Fala wakacyjnych porzuceń niestety to zmieniła. Obecnie połowa boksów obsadzona jest podwójnie, a nawet potrójnie:

Takie zagęszczenie na małej powierzchni siłą rzeczy powoduje konflikty - psy rywalizują o uwagę ludzi, o dostęp do miski, o miejsce w budzie.... 

Dlatego apelujemy do Państwa,
Zadajcie sobie pytanie:

Czy naprawdę w moim mieszkaniu/domu/sercu nie znajdzie się miejsce dla wiernego przyjaciela? Dla porzuconej "bidy" ze schroniska?

Prosimy jednak, niech decyzja o ewentualnej adopcji będzie przemyślana, ROZSĄDNA, tak by potem ten sam pies nie trafiał do schroniska po kilka razy, tak, jak często się to zdarza.

Żeby pomóc Państwu w takiej decyzji stworzyłyśmy stronę, na której staramy się zamieszczać jak najdokładniejsze opisy psów z legnickiego schroniska. 
Opis są skonstruowane tak, by już na samym początku wyeliminować niezgodność charakterów między Wami, a przyszłym domownikiem. Dlatego zamieszczamy tam informacje o szczególnych potrzebach psa, o tym czy toleruje inne zwierzęta i ludzi. Trzeba jednak pamiętać, że obserwujemy je w SPECYFICZNYM środowisku, jakim jest schronisko. Zwierzęta trafiają tam często po traumatycznych przeżyciach - bywają takie, które były bite, głodzone, przetrzymywane w złych warunkach. Takie psy nie przeszły w odpowiednim momencie swojego życia najważniejszego etapu - socjalizacji, czyli przygotowania do życia w naszym ludzkim społeczeństwie. Czasami bywa tak, że rysy na ich psychice pozostawione przez poprzedniego właściciela są tak głębokie, że pies już nigdy nie nauczy się bezkonfliktowego życia wśród dzieci i innych zwierząt. Z doświadczenia wiemy, że jest to największa obawa ludzi, którzy jednak nie decydują się na adopcje ze schroniska. W przypadku większości psów w schronisku jest ona nieuzasadniona! Często wystarczy kilka tygodni pracy - na początku samej milczącej obecności, później coraz większego zbliżania, uczenia psa ufności poprzez pokazanie mu, że nie każdy człowiek jest zły, że nie każda ręka bije. Większość psów po przejściu takiej "rehabilitacji" opuszcza strach (a w wielu przypadkach to on właśnie odpowiada za agresję) i ujawniają swoją naturalną miłość do ludzi.

Dlatego zapraszamy serdecznie do obejrzenia zdjęć psów i przeczytania opisów, a także do ODWIEDZENIA schroniska! Służymy też pomocą i dodatkowymi informacjami:
wolontariuszkischronlegnica@gmail.com
rozsadne.adopcje@gmail.com
***
Do bezdomności zwierząt często przyczyniamy się sami, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. W ostatnich dniach do schroniska trafiły dwa psy w typie rasy husky:

W wielu przypadkach dzieje się tak, że psy rasowe trafiają do schroniska po zlikwidowaniu pseudohodowli, takiej jak np. ta:
Takie miejsca, gdzie produkuje się szczeniaki, eksploatując przy tym suki do granic możliwości, powstają w odpowiedzi na duże zapotrzebowanie na psy RASOWE. Tak to już jest, że ludzie są próżni. Chcą podkreślić swój status i pochwalić się pięknym, DROGIM psem. To zapotrzebowanie nakręca rynek - na miejscu zlikwidowanej hodowli powstają kolejne, w których męczy się psy dla zysku jednych i szpanu drugich. Dlatego uczulamy Państwa na to zjawisko! Jeśli już naprawdę musicie mieć psa rasowego (odpowiedzcie sobie na pytanie dlaczego właśnie "rasowiec"?), kupujcie je tylko w legalnych hodowlach! Będzie dużo dużo drożej niż w pseudhodowli, ale przynajmniej nie przyczynicie się do okropnego cierpienia! A może po prostu zrezygnować z rasy, na rzecz przygarnięcia kundelka ze schroniska? Każdy "wielorasowiec" jest inny! Ma swój NIEPOWTARZALNY charakter! Jeśli jesteś indywidualistą wybierz dla siebie niepowtarzalnego psa, a nie wierną kopię!
***
Innym SKUTECZNYM sposobem na walkę z bezdomnością jest sterylizacja. Informacje na temat samego zabiegu oraz faktów i mitów, które się z nim wiążą znajdziecie Państwo w zakładce na stronie Rozsądnych Adopcji:
Sterylizacja
Ten podstawowy zabieg powinien być wykonywany OBOWIĄZKOWO w schronisku, tak by nie przyczyniać się do rozmnażania już porzuconych zwierząt. Przynajmniej tak jest na papierze - zapis ten znalazł się w gminnym programie opieki nad zwierzętami i zapobiegania bezdomności. Nie był jednak realizowany, a suczki oddawane przez kierownika schroniska do adopcji, wracały do niego po kilku miesiącach w zaawansowanej ciąży. Dlatego już od kilku lat walczymy o egzekwowanie tych zapisów. Piszemy listy i skargi do władz nadrzędnych, co przynosi rezultaty. Dziś przynajmniej część suczek jest sterylizowana. To dobrze, ale ciągle za mało, bo zabieg ten powinien obejmować wszystkie zwierzęta, o co nadal będziemy walczyć!
***
Zdjęcia dwóch nowych husky stały się pretekstem do poruszenia tematu pseudohodowli, choć akurat te dwa psy najprawdopodobniej nie pochodziły z takiego miejsca, ponieważ są zadbane, jednak psy tych północnych, zaprzęgowych ras (husky syberyjski, alaskan malamut) stały się w Polsce bardzo popularne. A przecież te piękne zwierzęta o wyglądzie przypominającym wilka zupełnie nie nadają się do życia w gorących miastach! Te zwierzęta potrzebują przede wszystkim bardzo dużo ruchu, czego najzwyczajniej w świecie nie jesteśmy w stanie im zapewnić! Typowy husky czy malamut są przystosowane do życia w niskich temperaturach (wśród Innuitów przy ostrych mrozach zwierzęta te potrafią żyć cały rok na zewnątrz), a nie w mieszkaniach w Polsce, gdzie temperatura latem przekracza 30 stopni! Husky potrafi przebiec dziennie 20 km z obciążeniem i będzie to dla niego przyjemnością! Poza tym są one stworzone i nauczone życia w stadzie - stąd ich dominujące zapędy i charakterystyczna forma komunikacji. I pomyśleć, że te typowo użytkowe psy ludzie kupują dla ich urody... Jak często można zaobserwować w mieście przykry obrazek: na balkonie siedzi pies w typie zaprzęgowego i głośno wyje, co jakiś czas pojawia się tylko ludzka ręka, żeby go za to skarcić. 
Skarcić za coś, co jest jego naturalnym odruchem!
Najczęściej takie psy kończą w schronisku, było już ich tu naprawdę wiele:

Dlatego jeśli fascynuje Cię ta rasa i chcesz pomóc huskiemu, odwiedź schronisko! Nie nakręcaj popytu (pseudo)hodowcom i nie kupuj psa na targu! One już tu są - brakuje im tylko domu!