poniedziałek, 5 lutego 2018

Im więcej pracowników, tym gorsza opieka nad zwierzętami.

Środa. Suczka przebywająca na kwarantannie z dnia na dzień osłabła i zmarniała. Wcześniej była energiczna, nagle nie chciała opuścić budy i nie zwracała na nic uwagi, a z pyska leciała jej ślina. Oprócz tego cała drżała i miała trudności z utrzymaniem się na łapach.

Takie zachowanie znaczyło o silnym bólu związanym z cierpieniem do tego stopnia, że wszystko wokół przestało być ważne


Na potwierdzenie tego, że jest z nią źle, miski z jedzeniem stały nietknięte, a cały boks był w brzydkim rozwolnieniu.


Po interwencji wolontariuszy suczkę schowano do boksu znajdującego się przy budynku. Do soboty jej stan się nie poprawił.

Trzymajmy za nią kciuki, żeby przeżyła w takich warunkach, bo niestety zdarzają się wypadki, że pies w tym miejscu nie dożywa końca kwarantanny. Suczka jest młoda i ładnie zbudowana, może to pozwoli jej wylizać się z choroby.

********  
Natomiast w kolejnym dniu podobne objawy miał młody labrador, który trafił do schroniska w tym samym czasie co suczka i także przebywał na kwarantannie. Nie wychodził z budy, cały się trząsł i również miał brzydkie rozwolnienie. Całe szczęście w sobotę  był już aktywny, jedynie rozwolnienie zostało…

*********
A w sobotę:

- wybieg w ogóle nie funkcjonował
- wolontariusze długo czekali na wydawanie psów na spacery
- boksy nie były sprzątane
- nikt nie obsługiwał zainteresowanych ludzi przy biurze

Powodem był fakt, że tak naprawdę CAŁE schronisko obsługiwał  TYLKO JEDEN pracownik i to z najkrótszym stażem i najmniejszym doświadczeniem w tych czynnościach. Drugi pracownik – brygadzista każący się traktować jak kierownik, nie opuszczał przez cały dzień budynku i miał w nosie to, co się dzieje na zewnątrz, mimo tego że był świadomy, że ten starszy wiekiem pracownik się nie wyrabia.
Jeśli tak, to po co w ogóle przychodzi on do pracy i ten dzień jest mu liczony do wypłaty? Czy teraz, kiedy na remont budynku wydano tyle pieniędzy pracownicy z najdłuższym stażem nie będą z niego w ogóle wychodzić i pracować przy zwierzętach? Jak widać sami stworzyli sobie stanowiska administracyjne, a zapomnieli, że są na stanowiskach roboczych.
Halo, panowie, może by tak wrócić do rzeczywistości, bo za bardzo odlecieliście w tym lasku złotoryjskim nie niepokojeni przez żadne, obiektywne władze i kontrole.

Zastanawiające jest też to, że jednego dnia może być w schronisku 2 pracowników, w tym tylko jeden pracujący, zaś w środku tygodnia, w jednym dniu jest ich pięciu, a różnica w funkcjonowaniu niewielka…
Po co więc utrzymywać tyle etatów? Czy schronisko na to stać? Niech ci co są wezmą się do roboty i nie trzeba zatrudniać nowych, a zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na zwierzęta, tam gdzie w większości powinny trafiać.

*********
Nowe zdjęcia pokazujące wyraźną różnicę między remontem dotyczącym budynku dla pracowników, a nietkniętymi i rozpadającymi się boksami dla zwierząt do niego przylegającymi.



****************
Bidulki które trafiły do psiego więzienia.

W najgorszym stanie jest przerażona i zdezorientowana suczka, która wygląda jakby miała lada dzień rodzić.
Czy pracownicy świadomie zamknęli ją w boksie zewnętrznym, by na zimnie urodziła szczeniaki?...

Smutny i zdystansowany do okoliczności piesek, który z trudem się aklimatyzuje, jednak pozwala się głaskać.



Dwie młodziutkie suczki:

- jedna spokojna i grzeczna - aniołek:) mimo tego że czarna

- druga – szalona, rozszczekana, zazdrosna i dominująca - mały diabełek

Dwaj bracia:
- przywódca i ustawiacz

- spokojny i ustępujący



Posiwiała staruszka


Przestraszony, puszysty króliczek



I jeszcze piękny młodziak, czekający na każdego człowieka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz